Wychowanie bezstresowe to mit?

Co miesiąc w rubryce "O tym się mówi" w miesięczniku "Dziecko" psychoterapeutka Justyna Dąbrowska przygląda się tematom ważnym, kontrowersyjnym, inspirującym. Komentuje i... daje do myślenia.

Benjamin Spock, amerykański pediatra:

"Nie bierzcie zbyt serio wszystkiego, co mówią wasi sąsiedzi. Macie własny zdrowy rozsądek. Zwykle rodzice wiedzą, co jest dobre dla ich dzieci".

Agnieszka Stein, psycholog, autorka bloga o rodzicielstwie bliskości i książek na ten temat:

"Pozwolę sobie opisać scenkę rodzajową. Dziecko, które nie dostało czegoś upragnionego, zaczyna płakać, wierzgać nogami, rzucać się na ziemię. Wykrzykuje rodzicom w rozpaczy to, co właśnie o nich myśli. Pierwszy rodzic krzyczy na dziecko. Ostrzega, co zrobi, jeśli dziecko się nie uspokoi. Często jego celem jest to, by dziecko jak najszybciej przestało robić "cyrk". Drugi rodzic z kolei jak najszybciej daje dziecku to, na co miało ochotę. Kupuje zabawkę, daje ciastko, pozwala bawić się tym, co wcześniej było zabronione. Pytanie brzmi, czy któryś z tych rodziców wychowuje dziecko bezstresowo? Jedno i drugie dziecko przeżywa stres i trudne emocje. Prawdopodobnie trudne emocje przeżywa też jeden i drugi rodzic. Cechą wspólną rodziców z powyższych przykładów jest to, że tak naprawdę żaden z nich nie radzi sobie dobrze z trudnymi emocjami. Nie akceptuje ich. I jeden, i drugi chce, by dziecko jak najszybciej przestało go denerwować i się uspokoiło. Oczekują od dziecka, że poradzi sobie ze stresem samo, bo oni tego nie potrafią.

Jest też trzeci rodzic. On cierpliwie stoi lub kuca przy płaczącym dziecku. Czasami je przytula, mówi do dziecka: "Bardzo chciałeś mieć tę zabawkę i złościsz się, że ci jej nie dałem", zabiera w spokojniejsze miejsce, żeby łatwiej mu było się wyciszyć. Ten rodzic otrzymuje etykietę wychowującego bezstresowo. Jest krytykowany jako permisywny, nie stawiający granic. Jednak dziecko z tego przykładu także przeżywa stres, który jest związany z samą sytuacją. Ale rodzic do trudnych emocji dziecka nie dokłada kolejnego stresu związanego z byciem niezrozumianym i opuszczonym, związanego ze strachem przed karą i konsekwencją. Nie musi tego robić, bo dobrze sobie radzi z własnymi emocjami i emocjami dziecka. Nie boi się ich. Jego celem nie jest uspokojenie dziecka, ale wsparcie go w przeżywaniu własnych emocji i doświadczeniu tego, że emocje pomagają nam radzić sobie w życiu. Pomagają, bo dzięki złości, smutkowi, strachowi możemy się lepiej zatroszczyć o własne potrzeby".

ANTROPOLOGIA:

"Postulaty charakterystyczne dla wychowania bez granic można odnaleźć w Polsce na przeł. XVIII i XIX wieku, kiedy to zwracano uwagę na naturalność wychowania i konieczność rozwoju potencjału dziecka, dając mu swobodę działania." - Kamila Krocz, badaczka.

HISTORIA:

"Termin wychowania bezstresowego przypisuje się niesłusznie Benjaminowi Spockowi, którego misją było wyzwolenie powojennego pokolenia rodziców z nakazu "zimnego wychowu" dzieci. Berry Brazelton, pediatra i terapeuta, wspomina: Zanim pojawił się Spock, porady dla rodziców były bardzo dydaktyczne. Sam Spock pisał: Nigdy nie zachęcałem do wychowania permisywnego. Chciałem, by rodzice mogli zaufać sobie. Zostałem źle zrozumiany." - Eric Pace, dziennikarz.

KULTURA:

"W naszej kulturze istnieje ogromny lęk przed nadmierną permisywnością rodziców w stosunku do dzieci, podczas gdy powszechnym problemem jest raczej sprawowanie nadmiernej kontroli nad nimi. Jest to częściowo spuścizna po tradycji, która w dzieciach widziała diabły wcielone i małe dzikusy i należało szybko i zdecydowanie je ucywilizować. Jest to też owoc potocznie rozumianego behawioryzmu, który zakładał, że ludzie nie myślą, bo istnieje tylko zachowanie, które można badać i obserwować." - Alfie Kohn, autor wydanej w Polsce książki "Wychowanie bez nagród i kar" oraz wielu innych na temat edukacji szkolnej i rodzicielstwa.

PEDAGOGIKA:

"Wychowanie permisywne (w Polsce opisywane jako bezstresowe) to wyodrębniony w latach sześćdziesiątych XX wieku styl wychowawczy. Zakłada niskie oczekiwania rodziców wobec dzieci, wprowadzanie w życie rodziny niewielu, często niespójnych zasad, położenie akcentu na zadowolenie dzieci i dawanie im dużej swobody. Rodzic ustawia się na pozycji kumpla, a nie opiekuna. Dzieci tak wychowywane mają często niskie poczucie bezpieczeństwa. Rodzice permisywni sami często pochodzili z rodzin, w których panował styl autorytarny oparty na karach i/lub przemocy." - Diana Baumrind, badaczka stylów rodzicielskich.

MOIM ZDANIEM:

Wychowanie bezstresowe (określenie występujące tylko w języku polskim!) nie istnieje. To mit i medialne hasło, za którym nie stoją żadne sensowne treści. Mam wrażenie, że służy do atakowania rodziców, którzy się zachowują w inny od naszego sposób. Nigdzie w literaturze nie ma opisu takiej metody. Możemy znaleźć teorie wychowania demokratycznego, bez przemocy, opartego na relacji, ale nie znajdziemy żadnej teorii stojącej za "wychowaniem bez stresu". Podobnie, jak nie spotkamy w realnym życiu nikogo, kto nam powie: Wychowam moje dzieci tak, by im nigdy nie było trudno ani przykro. Przypuszczam, że tym "wyzwiskiem" atakuje się rodziców, którzy nie dążą za wszelką cenę do wymuszenia na dziecku posłuszeństwa, starają się nie stosować kar (i nagród), usiłują raczej rozumieć dziecko, niż je oceniać. Czasami spotykamy dziecko, które jest obezwładnione przez trudne emocje, zupełnie sobie z nimi nie radzi, domaga się uwagi, nie liczy się z innymi. Myślę, że to jest dziecko raczej opuszczone w potrzebie, a jego stres jest ogromny. Jego rodzice nie są owładnięci jakąś wymyśloną przez media ideologią, tylko są po prostu bezradni.

* 50 milionów - w tylu egzemplarzach książka Benjamina Spocka sprzedała się na całym świecie i została przetłumaczona na 49 języków.

* Warto odróżniać mobilizujący stres od toksycznego. Uważni rodzice widzą, kiedy stres motywuje ich dziecko, a kiedy je dezorganizuje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA