Zupa z mąki czy przecier z marchewki? Karmienie niemowląt dawniej i dziś

Mleko matki czy modyfikowane? Karmienie dziecka na żądanie czy o ustalonych porach? Mięso czy nabiał? To tylko kilka z żywieniowych dylematów, z którymi od kilku pokoleń zmagają się młode matki. Jak zmieniały się zasady karmienia niemowląt?

Kiedy nie jesteśmy pewni, czym możemy (albo powinniśmy) karmić nasze maleństwo, na pomoc nadciąga armia ekspertów i doświadczonych rodziców, których rady można spotkać niemal wszędzie - od czasopism po fora internetowe. Ale zalecenia co do dziecięcej diety i sposobów karmienia zmieniają się co pokolenie, a w niektórych okresach odbiegały znacząco od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Zobaczmy więc, jak nasze praprababki karmiły naszych pradziadków.

PIERŚ CZY BUTELKA?

Mało kto podważa dziś przekonanie, że najzdrowsze dla niemowlaka jest to, co przygotowała mu natura, a więc mleko jego własnej matki. Ale ten pogląd nie zawsze był taki oczywisty.

DAWNIEJ. Do końca XIX wieku nowo narodzone dzieci często oddawano mamkom lub karmiono je różnego rodzaju miksturami z nieprzetworzonego mleka zwierzęcego. Z kolei na początku XX wieku popularność zaczęło zdobywać mleko modyfikowane. Skorzystały z niego mamy, które nie miały pokarmu albo - zwłaszcza w rodzinach robotniczych - trudno im było pogodzić karmienie piersią z pracą.

Dla niektórych kobiet butelka była też oznaką emancypacji i uwolnienia się od fizjologicznej strony macierzyństwa, którą uważały za przykrą konieczność.

Łatwo zauważyć, że w XX wieku moda "na butelkę" nasilała się w tych okresach, kiedy kobiety szczególnie mocno buntowały się przeciwko sprowadzaniu ich do roli matki, a szczyt jej popularności nastąpił w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy na Zachodzie mężatki masowo "wyszły z domu" i poszły do pracy.

DZIŚ. W ostatnich latach mamy niemowlaków w dużej części wróciły do karmienia piersią. Dlaczego? W czasopismach i poradnikach dla rodziców podkreśla się dziś nie tylko płynące z niego (dosłownie!) korzyści zdrowotne, ale też poczucie fizycznej bliskości i więzi emocjonalnej. Ale nawet te kobiety, które nie zostają w domu, dzięki coraz mniej uciążliwym sposobom odciągania i przechowywania pokarmu mogą zapewnić dziecku najzdrowszą dietę, nie rezygnując tak dalece z własnych potrzeb.

JAK CZĘSTO KARMIĆ?

DAWNIEJ. Niezależnie od tego, czy kobiety karmiły same, czy butelką, od zawsze stawały przed tym samym dylematem: czy powinny karmić o określonych porach, a jeżeli tak - to o jakich? Jeszcze na początku XX wieku zalecenia były tu bardzo rygorystyczne: karmienie miało odbywać się co 3-4 godziny, mniej więcej o tych samych godzinach, żeby przyzwyczaić dziecko do rutyny i ułatwić zaplanowanie życia domowego.

Kobietom odradzano karmienie w nocy (i w ogóle wstawanie do dziecka), przede wszystkim ze względów wychowawczych.

Autorka jednego z przedwojennych poradników stawiała sprawę jasno: "dziecko powinno spać i jest to złym przyzwyczajeniem i krzywdą dla dziecka, gdy matka ulega krzykom małego tyrana i przerywa jemu i sobie sen".

DZIŚ. Z reguły przyjmuje się, że w tej dziedzinie - podobnie jak w wielu innych - najlepiej dostosować się do potrzeb malucha, warto karmić dzieci "na żądanie" i w żaden sposób nie ograniczać ilości dostarczanego pokarmu. Również karmienie w nocy nie budzi już tak dużych kontrowersji, a czasem nie budzi nawet samych mam, bo wiele z nich po prostu śpi razem z dzieckiem.

CO PO MLEKU?

DAWNIEJ. Dieta poza- mleczna też nie zawsze wyglądała tak jak dzisiaj. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym uważano, że małe dzieci nie potrzebują mięsa. Podstawą menu było krowie mleko (rozcieńczone i osłodzone), na którym przyrządzano kaszki i kleiki - przede wszystkim z pszenicy i owsa. W ówczesnych czasopismach dla matek aż roiło się od przepisów na "zupę z mąki pszennej" czy "sucharki na mleku". Zalecano również purée z gotowanych (na mleku!) warzyw, ale jedynie jako dodatek. Kiedyś już od trzeciego miesiąca życia podawano dzieciom soki warzywne i owocowe - najchętniej z cytrusów i truskawek!

DZIŚ. W ostatnich latach świadomość występowania alergii wykluczyła z niemowlęcego menu szczególnie ryzykowne składniki (oprócz owoców cytrusowych i truskawek również orzechy i czekoladę). Z tego samego względu o wiele później wprowadza się do diety dziecka mleko i jego przetwory, a także produkty zbożowe zawierające gluten, które dodatkowo pociągają za sobą ryzyko celiakii. Z kolei niegdyś uważane za niezdrowe dla maluchów mięso pojawia się w jadłospisie już w 6.-7. miesiącu życia i jest uznawane za jego nieodzowny składnik. Wygląda więc na to, że sposób żywienia w dużej mierze stanął na głowie albo - jak kto woli - wrócił z głowy na nogi. Co ciekawe, dzisiejsi rodzice bardzo często narzekają na zdrowie i kondycję swoich dzieci, twierdząc, że "kiedyś" było pod tym względem dużo lepiej - ale tak robi chyba każde pokolenie.

Od urodzenia należy przyzwyczajać niemowlę do regularnego przyjmowania pokarmów w stałych odstępach czasu oraz do zachowania przerwy nocnej. W związku z tym w pierwszym miesiącu życia niemowlę karmimy w godzinach: 6, 9, 12, 15, 18, 21, 24, i zachowujemy 6-godzinną przerwę nocną". "Małe dziecko" (PZWL, 1969)

Ojcowie powinni przyzwyczajać dziecko już od pierwszych dni jego życia do swego widoku, by później reagowało ono na ich pieszczoty i zabawy nie lękiem i strachem - jak to się nieraz zdarza - ale radosnym ożywieniem i zadowoleniem. Piszę o tym ze specjalnym naciskiem, gdyż wśród moich małych podopiecznych spotykam takie dzieci, które przeżyły bardzo silnie i bardzo negatywnie zarazem swój pierwszy, późny - bo np. dopiero w piątym miesiącu życia - bliższy kontakt z ojcem". "Małe dziecko" (PZWL, 1969)

Więcej o:
Copyright © Agora SA