Dieta niemowląt - prawdy i mity

Czy w diecie dziecka powinno być dużo białka? Co jest najlepszym źródłem wapnia? Czy to prawda, że maluchy z reguły nie lubią warzyw? Fakty i mity o jedzeniu.

Po odstawieniu od piersi, niemowlę powinno pić mleko modyfikowane.

Prawda. Niemodyfikowane mleko krowie nadmiernie obciąża organizm dziecka białkiem i solami mineralnymi, co powoduje przeciążenie nerek. Mleko modyfikowane poddaje się takiej obróbce, by jak najbardziej przypominało pokarm kobiecy i odpowiadało potrzebom niemowlęcia. Jeśli maluch nie skończył jeszcze pół roku, po odstawieniu od piersi powinien otrzymywać tzw. mleko początkowe, czyli mieszankę oznaczoną cyfrą 1. Ma ono obniżoną zawartość białka, a tłuszcz zwierzęcy jest w nim zastąpiony przez roślinny. Dzięki temu malec jest w stanie poradzić sobie z jego trawieniem. Starszym niemowlętom podaje się tzw. mleko następne, oznaczone cyfrą 2. Jest ono mniej modyfikowane i od mleka krowiego różni się głównie zawartością białka i żelaza. Dla dzieci powyżej roku przeznaczone jest mleko modyfikowane typu junior, oznaczone cyfrą 3 lub 4. Jeśli zauważycie u malucha objawy uczulenia na mleko modyfikowane, skonsultujcie się z pediatrą w sprawie zmiany mieszanki na bezmleczną.

Twaróg to dobre źródło wapnia.

Przeciwnie, popularny w Polsce biały ser, jest (spośród przetworów mlecznych) najgorszym źródłem wapnia (94 mg w 100 g). W procesie produkcji twarogu większość tego cennego pierwiastka przechodzi do serwatki, która jest wylewana. Czyli dania sporządzane na bazie białego sera nie są tak wartościowe, jak się powszechnie sądzi. To nie znaczy, że mamy wszyscy zrezygnować z leniwych pierogów, naleśników z serem czy twarogowych past, ale warto pamiętać, że prócz nich w codziennej diecie powinny znaleźć się: mleko, jogurt, kefir, maślanka czy żółty ser. Ten ostatni ma swoje minusy (wysoka zawartość tłuszczu i sodu), ale pod względem zawartości wapnia w 100 g produktu jest liderem wśród przetworów mlecznych (od 800 mg w goudzie do 1380 mg w parmezanie).

Dziecko musi jeść codziennie dużo białka, najlepiej mięso.

Nadmiar białka wcale nie jest taki zdrowy. Podstawą dobrej diety są węglowodany złożone (pełnoziarniste pieczywo, grube kasze, makarony, niełuskany ryż) oraz warzywa i owoce. Nie ma powodu, by każdy posiłek (także dziecka) zawierał dużo białka. Obiad nie musi oznaczać sznycla, a kolacja kanapki z wędliną. Równie dobrze na drugie danie można zjeść makaron z sosem pomidorowym, a na kolację sałatkę i pełnoziarnistą bułkę.

Druga sprawa to źródło białka - nie musi być nim mięso, ale także ryby, jaja, sery, warzywa strączkowe. Zróżnicowana dieta jest dla zdrowia dużo lepsza niż monotonne jedzenie kotletów.

Parówki to delikatne mięso, w sam raz dla malucha.

Nieprawda. W parówce może być: mnóstwo tłuszczu (to właśnie on sprawia wrażenie "delikatności"), fragmenty mięsa najniższej jakości (np. ścięgna), sporo chemii i soli. Jeśli w ogóle chcemy kupować parówki, wybierajmy tylko te renomowanych firm, które pilnują wysokiej jakości produktów i za każdym razem sprawdzajmy skład podany na opakowaniu. Wystrzegajmy się parówek podejrzanie tanich, pochodzących z nieznanego źródła, zmieniających kształt i objętość ("puchnących") w trakcie gotowania. Dla dzieci kupujmy tylko te specjalnie przeznaczone dla nich, opatrzone pozytywną opinią specjalistów.

Sok jest zdrowy, dzieci powinny pić dużo soku.

Niekoniecznie. Sok może być zdrowy, jeśli jest pity z umiarem. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie soki są odpowiednie dla małych dzieci. Dla niemowląt i maluchów do lat 3 nadają się soki noszące miano "środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego". Są produkowane pod ścisłym nadzorem ze starannie wyselekcjonowanych owoców i warzyw, pochodzących z upraw ekologicznych i wytwarzane bez użycia sztucznych dodatków. Wiele z nich nie jest dosładzanych. Spośród tych zdrowych soków najlepsze są gęste soki przecierowe - w drobinkach miąższu owoców pozostaje m.in. błonnik pokarmowy, który znakomicie wpływa na trawienie (w klarownym soku go nie znajdziemy). Warto pamiętać, że taki sok jest bardzo pożywny i sycący, dlatego dziecko nie może go pić bez umiaru. Starszemu niemowlęciu i rocznemu dziecku wystarczy ok. 100 ml dziennie. Potem dawkę można zwiększać, choć górną granicą powinna być objętość jednej małej butelki (200-250 ml). Większe porcje mogą osłabiać apetyt. Poza tym częste popijanie słodkiego soku sprzyja próchnicy i otyłości. Dla zaspokajania pragnienia zdrowsza jest czysta woda.

Przedszkolakom i dzieciom w wieku szkolnym można już podawać soki takie, jakie pije reszta rodziny (szklanka dziennie wystarczy). Pod warunkiem, że to, co pijemy jest pełnowartościowym sokiem. Na polskim rynku można spotkać soki, nektary i napoje (informacja o zawartości znajduje się na opakowaniu, ale często jest ukryta dopiero na bocznej ściance kartonu). Sok produkuje się z zagęszczonego koncentratu owocowego w takich proporcjach, by jego skład rzeczywiście przypominał 100 procentowy sok wyciskany z owoców. Nektar (wbrew temu, co kojarzy się z jego nazwą) jest znacznie bardziej rozcieńczony, ma najwyżej 50 procentową zawartość soku z owoców. Najmniej zdrowy jest napój, czyli głównie woda z cukrem, barwnikami i aromatami. Jeśli napój jest np. pomarańczowy, musi być w nim cień pomarańczy, ale jeśli ma jedynie "smak pomarańczowy", prawdopodobnie nawet "nie leżał obok pomarańczy".

Dzieciństwo bez słodyczy jest smutne.

Jeszcze smutniejsze jest chodzenie do dentysty z powodu próchnicy zębów lub walka z nadwagą Oczywiście to, że dziecko od czasu do czasu dostanie coś słodkiego, nie oznacza że robimy mu krzywdę. Na pewno warto jednak trzymać się pewnych zasad, które maluchowi wyjdą na zdrowie. Przede wszystkim wprowadzajmy słodycze jak najpóźniej. Niemowlęciu ani małemu dziecku do głowy nie przyjdzie, by upominać się o batona czy lizaka, dopóki dorośli mu tych produktów nie podadzą i nie zarekomendują, jako czegoś wartego spróbowania. Starajmy się więc jak najdłużej trzymać słodycze z dala od malucha (i sami dawajmy dobry przykład!). Po drugie - jeśli już podajemy dziecku coś słodkiego, niech to będą produkty jak najlepsze pod względem dietetycznym, np: czekolada, domowe drożdżowe ciasto, budyń, własnoręcznie zrobiony kisiel, lody. Wystrzegajmy się słodyczy barwionych sztucznie (cukierki, pianki), oblepiających zęby (tofii, krówki, markizy ze słodkimi masami), trzymanych w buzi długo (lizaki) oraz z dużą zawartością tłuszczu, który jest dużo bardziej kaloryczny od cukru (kremy, torty). Po trzecie: zachowajmy umiar - słodycze są od święta, a nie na co dzień. Nie stosujmy słodkości jako pocieszenia w chwilach smutku - ta droga może prowadzić do psychicznego uzależnienia od jedzenia, otyłości lub zaburzeń łaknienia. Warto wiedzieć, że na pojawienie się próchnicy wpływ ma nawet nie tyle ilość zjadanego cukru, ile częstość takich przekąsek. Dla zębów lepiej jest zjeść słodko raz (a dobrze), i potem sięgnąć po szczotkę i pastę. Badania wskazują, że najbardziej narażone na próchnicę są dzieci pojadające co chwila słodycze i pijące słodkie napoje.

Dzieci z reguły nie lubią warzyw.

Zazwyczaj wtedy, gdy rodzice także ich nie lubią i nie jedzą. W małym człowieku naprawdę łatwo jest wyrobić dobre nawyki żywieniowe. Na przyszłość smakować mu będzie właśnie to, co jadał od małego, wspólnie z mamą i tatą, czerpiąc z posiłków przyjemność. Nie możemy jednak wmuszać warzyw na siłę albo wiecznie serwować nudnawą marchewkę czy buraczki. Warzywa lubią dzieci, zapoznawane od małego z ciekawymi, wyrazistymi smakami. Nie bez znaczenia jest też przyzwolenie na samodzielność - z reguły chętniej jedzą się dzieci, którym wcześnie pozwala się samym jeść.

Słoiczki z gotowymi daniami są gorsze od domowego jedzenia.

Gorsze nie są na pewno, mogą być jedynie bardziej kosztowne. Choć i koszty warto dokładnie przeanalizować - za 2-4 zł kupić można produkt najwyższej jakości, o dobrze zbilansownym składzie, z zawartością różnych składników, o które trudno w sklepie (np. mięso królicze, owoce sezonowe lub egzotyczne). Dzięki słoiczkom możemy dziecku komponować urozmaiconą dietę, oszczędzając czas i trud zdobywania produktów z upraw ekologicznych i sprawdzonych hodowli.

Gotowe dania dla niemowląt i małych dzieci mają bezpieczny, kontrolowany skład, nie zawierają sztucznych dodatków (są pasteryzowane), zapewniają optymalną dawkę energii. Wielu dorosłych ubolewa nad ich mdłym smakiem, ale to ich zmartwienie, nie niemowląt, które póki co szczęśliwie nie wiedzą, że istnieje sól czy cukier.

Niemowlętom daje się do picia wodę z glukozą.

Tak robiło się kiedyś, ale ta praktyka nie ma żadnego uzasadnienia medycznego. Niemowlę w pierwszych miesiącach życia, jeśli jest karmione piersią, w ogóle nie potrzebuje dopajania - odpowiednią ilość płynów dostaje w pokarmie mamy (na początku ssania zaspokaja pragnienie, dopiero później dostaje pokarm bardziej sycący). Jeśli już niemowlę trzeba napoić, to tylko czystą, przegotowaną, niskozmineralizowaną wodą.

Pożywna zupa powinna być ugotowana na wywarze mięsnym.

Zdecydowanie nie. Dla niemowląt wywary mięsne nie nadają się w ogóle (ryzyko alergii), a i potem wywar lepiej wylewać, a do zupy (ewentualnie) dodawać samo pokrojone mięso. Zarówno dzieci jak i dorośli powinni jadać zupy na bazie warzyw, bez przypraw sztucznie wzmacniających smak, ewentualnie z odrobiną oliwy lub masła. Jeśli zupa ma być pożywna i sycąca, zróbmy ją z dużej ilości warzyw i zmiksujmy na gęsty krem lub dodajmy węglowodany: kaszę, ryż, makaron.

Chleb razowy nie nadaje się dla dzieci.

Nieprawda. Chleb razowy jest bardzo dobry dla dzieci, pod warunkiem, że potrafią już go pogryźć. Pieczywo z pełnych ziaren zbóż jest wartościowe i pełne zalet: zawiera witaminy z grupy B, sole mineralne (głównie magnez) i błonnik. A przy tym ma naprawdę wyśmienity smak!

Małemu dziecku warzywa i owoce trzeba obierać ze skórki.

Nie, nie trzeba. Skórkę zdejmujemy dopóki dziecko nie umie dobrze gryźć, potem stopniowo oswajamy malucha z gryzieniem dojrzałych gruszek, jabłek czy brzoskwiń.

Warto przy okazji przypomnieć, że skórkę najpierw należy umyć, a dopiero potem obierać. W przypadku owoców (cytrusy, banany, jabłka itp.) chodzi o to, by podczas obierania nie przenieść zanieczyszczeń na owoc, warzywa obierane ze skórki chronimy wtedy dodatkowo przed wypłukiwaniem witamin i minerałów (po obraniu starajmy się już ich nie myć w dużej ilości wody, tylko w razie potrzeby szybko przepłukać).

Dzieci powinny jeść masło, a nie margarynę.

Masło ma swoich zagorzałych zwolenników, ale tzw. "miękka" margaryna także jest odpowiednia. Odradzamy tylko margaryny utwardzane (zawierają niezdrowe izomery trans). Pamiętajmy przy tym, że masło i margaryna nadają się do smarowania pieczywa, do smażenia i pieczenia dodajemy oleje roślinne.

Odrobina chipsów dziecku nie zaszkodzi.

Zaszkodzi. Za dużo soli i tłuszczu, puste kalorie, które odbierają apetyt na to, co zdrowe i wartościowe. Poza tym, po co wyrabiać u dziecka złe nawyki?

Dziecku warto kupować szynkę bez konserwantów.

Oczywiście odruchowo wybieramy dla dzieci to, co pozbawione konserwantów, ale - uwaga, nie zawsze można ufać w to, co sugeruje producent. Zasada jest prosta: jeśli wędlina jest różowa, to znaczy, że dodano do niej azotany lub azotyny. Bez ich udziału szynka byłaby szara jak pieczony w domu schab i szybko by się psuła. Dziecku warto więc podawać mięso przygotowywane w domu (zimna pieczeń to świetny zamiennik wędlin).

Produkty mleczne z długą datą ważności (mleko UHT, jogurty, serki) zawierają sztuczne dodatki konserwujące.

Nieprawda. Proces ich produkcji wyklucza zastosowanie środków konserwujących. Długotrwałą świeżość zawdzięczają fachowej obróbce termicznej i sterylnym warunkom produkcji. Jest jeden wyjątek: czasem producent decyduje się dodać do jogurtu czy serka wsad owocowy z dodatkiem niewielkiej ilości konserwantów (utrwalają owoce, nie jogurt). Nie jest to powszechna praktyka, ale zdarza się. To ważna informacja dla osób, które unikają jakiegokolwiek kontaktu z chemicznymi konserwantami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.