Pokarm jak lekarstwo, czyli o zaletach mleka kobiecego

Dla dzieci przedwcześnie urodzonych pokarm kobiecy jest jak lek - mówi Aleksandra Wesołowska, prezeska Fundacji Bank Mleka Kobiecego, w rozmowie z Magdą Rodak.
Zobacz wideo

Na czym polega działalność banków mleka kobiecego?

Banki mleka to specjalne laboratoria zajmujące się pozyskiwaniem, badaniem i pasteryzowaniem mleka kobiecego, a następnie dostarczaniem go dzieciom.

Komu podaje się takie mleko?

Mleko to jest przeznaczone przede wszystkim dla wcześniaków, których biologiczne mamy nie są w stanie karmić mlekiem odciągniętym ani mlekiem podanym wprost z piersi.

Z tego mleka powinny też korzystać dzieci, które cierpią na rzadkie schorzenia układu pokarmowego, choć urodziły się o czasie. W wielu krajach otrzymują je także dzieci adopcyjne. Wynika to z przekonania, że pokarm naturalny jest najlepszy dla dziecka; że jest wręcz prawem człowieka, żeby być karmionym mlekiem biologicznej mamy, a jeżeli nie biologicznej - to mlekiem gatunkowo specyficznym.

Ale nie chodzi o zastępowanie mleka matki, tylko o uzupełnienie niedostatku mleka matki mlekiem ludzkim. Kobieta, która rodzi dziecko przedwcześnie, nie jest w pełni przygotowana do porodu. Mechanizmy regulacji laktacji jeszcze nie działają u niej prawidłowo. Do tego dochodzi ogromny stres. Większość tych mam w pierwszych dniach nie jest w stanie dostarczyć dziecku potrzebnej ilości mleka albo nawet uruchomić laktacji.

Mleko matki biologicznej jest zawsze pierwszym wyborem, ponieważ jest dopasowane do potrzeb dziecka i nie musi podlegać żadnym manipulacjom poza ściągnięciem i zebraniem w jakiś pojemnik. Przekazywanie mleka dziecku niespokrewnionemu wymaga pasteryzacji, która w pewnym stopniu obniża wartość terapeutyczną pokarmu, ponieważ oznacza utratę części czynników aktywnych, ważnych w procesie leczenia.

Skąd wiadomo, że to mleko jest takie dobre dla wcześniaków?

Mleko kobiece (nawet pasteryzowane) chroni przedwcześnie urodzone dzieci przed chorobami, które zagrażają ich życiu: martwiczym zapaleniem jelit i sepsą. Były również robione badania nad odległymi skutkami sposobu żywienia wcześniaków. Porównywano stan zdrowia nastolatków, które w wieku niemowlęcym były żywione pokarmem mamy uzupełnionym o mleko z banku mleka, ze stanem tych, które również żywione były pokarmem mamy, ale uzupełnionym mieszanką sztuczną. Okazało się, że w pierwszej grupie mniej osób zapadło na choroby serca i choroby związane z miażdżycą.

Jak właściwie są żywione wcześniaki?

Przedwcześnie urodzone dzieci w pierwszych dniach życia w ogóle nie otrzymują pokarmu doustnie, bo ich przewód pokarmowy jest skrajnie niedojrzały. Są żywione dożylnie. Ale jeżeli przewód pokarmowy dziecka nie otrzymuje żadnych składników, to zamiera. Konsekwencje są tragiczne. Część dzieci z tego powodu umiera, a te, które przeżywają, muszą przejść serię operacji wycięcia fragmentów jelit.

Neonatolodzy wiedzą, że trzeba jak najszybciej dostarczyć dziecku pokarm doustnie. Dzieci najlepiej tolerują pokarm naturalny. Pokarm kobiecy zawiera cytokiny, aktywne peptydy, czynniki wzrostu, które powodują, że to jelito nie tylko nie zamiera, ale zaczyna się rozwijać prawidłowo.

Pierwszy etap żywienia doustnego to żywienie troficzne - dziecko nadal dostaje przez żyłę to, czego potrzebuje do wzrostu, ale podaje mu się też maciupeńkie porcje pokarmu drogą przewodu pokarmowego. Chodzi o to, żeby jelito zaczęło jak najszybciej pracować i wchłaniać składniki odżywcze. Jeżeli rozpoczyna się od sztucznej mieszanki, trwa to dłużej, a ten czas ma znaczenie. Nawet przy karmieniu mieszanym (mlekiem mamy i mieszanką) tych komplikacji jest sporo. Natomiast kiedy mleko mamy jest uzupełniane pokarmem z banku mleka, dziecko szybciej przechodzi na pełne żywienie doustne.

Dlaczego mleko kobiece trzeba pasteryzować?

Jesteśmy nosicielami różnych wirusów. Dużym zagrożeniem są choroby wirusowe, np. HIV, ale także wirus cytomegalii. Dla dziecka urodzonego o czasie przekazanie wirusa cytomegalii przez mleko nie stanowi problemu. Natomiast jest on groźny dla dzieci chorych i urodzonych przedwcześnie. Ten wirus, podobnie jak wirus HIV, ginie w procesie pasteryzacji.

Po odkryciu, że wirus HIV przenika do pokarmu kobiecego, banki mleka na Zachodzie i polskie laktaria zostały zamknięte. Na Zachodzie po paru latach, kiedy unowocześniono proces pasteryzacji i zweryfikowano badania, rozpoczęto reaktywowanie banków mleka, traktując to jako ważny element terapii dziecka. W Polsce musiało minąć aż dwadzieścia lat

Jak doszło do powstania pierwszego banku mleka w Polsce po tej przerwie?

Upomniały się o to u nas matki karmiące. Była to inicjatywa oddolna stowarzyszenia, które kilka lat temu założyłyśmy z koleżankami.

Jedno z moich dzieci, gdy było noworodkiem, zachorowało na sepsę i miało zapalenie opon mózgowych. Miałam więc trudne doświadczenie karmienia dziecka chorego, które przebywało na OIOM-ie. Byłam bardzo zmotywowana, żeby pomóc swemu dziecku. Ale w szpitalu nie bardzo było wiadomo, czy jeśli mleko ściągnę w domu, to czy ono jest dobre, czy nie, bezpieczne, czy nie

Pół roku później moja przyjaciółka urodziła wcześniaka i historia się powtórzyła. Po przezwyciężeniu trudności z laktacją okazało się, że Magda ma nadmiar mleka. Uważałyśmy, że tego bogactwa nie można zmarnować, że na pewno jest jakaś instytucja, która to mleko przyjmie. Obdzwoniłyśmy różne placówki, domy dziecka - zawsze dostawałyśmy taką samą odpowiedź: bardzo potrzebujemy tego mleka, bo jest mnóstwo niemowląt, które źle reagują na mieszanki mleczne, ale niestety ze względów epidemiologicznych nie możemy go przyjąć. Wydaje nam się bowiem, że takie mleko powinno być jakoś przebadane.

Postanowiłyśmy więc szukać wiedzy i doświadczenia w innych krajach. Odwiedziłyśmy wiele placówek i nawiązałyśmy kontakt z Europejskim Stowarzyszeniem Banków Mleka, które wtedy powstawało. Udało nam się też nawiązać współpracę z profesor Marią Katarzyną Borszewską-Kornacką, która jest prezesem Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, konsultantem mazowieckim do spraw neonatologii i ordynatorem oddziału intensywnej terapii noworodka w warszawskim szpitalu na ul. Karowej. Dzięki pani profesor ten temat został nagłośniony wśród neonatologów.

Członkami naszego stowarzyszenia początkowo byli w większości rodzice dzieci chorych. Z czasem udało się wokół stowarzyszenia zgromadzić również wielu doradców laktacyjnych i położnych. Żeby stowarzyszenie mogło działać efektywniej, przekształciliśmy je w fundację. Nasza rada naukowa, której przewodniczy prof. Kornacka, gromadzi ekspertów: naukowców i ludzi związanych z promocją zdrowia. Wraz z nimi, ale także z wirusologami i bakteriologami, opracowaliśmy program "Mamy mleko dla wcześniaka". Jest to pilotażowy program wdrożenia procedury banku mleka na OIOM-ie.

Co dalej?

Program został wdrożony w dwóch szpitalach. Pierwszy bank mleka powstał w warszawskim szpitalu Orłowskiego i służy dzieciom urodzonym w tym szpitalu. Drugi to bank mleka w Toruniu, placówka o zasięgu wojewódzkim, która jest elementem kompleksowej opieki nad matką wcześniaka. Jest zlokalizowany w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Rydygiera i działa także na użytek innych szpitali. Środki na ten bank mleka pochodzą z prozdrowotnego programu województwa kujawsko-pomorskiego. Działa tam poradnia laktacyjna, jest pokój laboratoryjny. To system wzorcowy, który chcemy rozpropagować w całej Polsce.

Bank mleka to jest laboratorium. Nie ma sensu, żeby każdy szpital miał taką placówkę. Każdy szpital powinien natomiast mieć poradnię laktacyjną i zapewniać opiekę matkom wcześniaków.

Skąd się biorą dawczynie mleka?

Kobiety, które chcą być dawczyniami, muszą przejść odpowiednie badania. Przeprowadza się również z nimi dokładny wywiad, zadając pytania nawet ze sfery intymnej. Składają też oświadczenie, pod groźbą karalności. Za oddanie mleka nie otrzymują żadnego wynagrodzenia, robią to wolontarystycznie. To właśnie różni dzisiejsze banki mleka od dawnych laktariów - wtedy kobiety dostawały rekompensatę finansową za oddawanie swojego pokarmu.

Jakie wnioski można wyciągać po pierwszym roku działalności warszawskiego banku mleka kobiecego?

Poza zmniejszeniem zużycia sztucznych mieszanek w tym okresie szpital zakupił dużo mniej antybiotyków dla dzieci. Te maluchy po prostu mniej chorują. Dzieci, które są dokarmiane mlekiem z banku mleka, znacznie lepiej też tolerują żywienie drogą doustną.

Dzieci karmione naturalnie ostatecznie mniej kosztują system. Tylko że na etapie początkowym trzeba w te dzieci zainwestować.

Więcej o:
Copyright © Agora SA