Lato z dziadkami

Dziadkowie zaproponowali, że wezmą wnuka na tydzień wakacji. Jeśli macie wątpliwości, czy to jest dobry pomysł, rozważcie wszystkie za i przeciw, zanim podziękujecie za tę propozycję.

Dziadkowie uwielbiają wnuka, a on dobrze się z nimi czuje, ale... Gdy są razem, zawsze się trochę denerwujecie. Złości was, że dziadkowie rozpuszczają malucha, nie potrafią mu niczego odmówić. Traktują go jak dzidziusia, noszą na rękach, we wszystkim pomagają. Przecież on w wielu sprawach radzi sobie całkiem dobrze. I jeszcze to jedzenie. Tyle razy prosiliście, żeby nie dawali dziecku słodyczy albo nie biegali za dzieckiem z łyżeczką. Niestety, żadne argumenty do nich nie trafiają. Nawet jeśli przyznają wam rację, wiecie, że gdy tylko zamkną się za wami drzwi, i tak zrobią swoje. A teraz mielibyście zostawić ich z maluchem sam na sam na tak długo?

TRZEBA PO PROSTU ZAUFAĆ

Przede wszystkim musicie sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteście gotowi na jakiś kompromis, bo bez niego się tu nie obejdzie. Pamiętajcie, że powierzając dziadkom swoje dziecko, okazujecie im zaufanie. Nie możecie więc narzucać im sposobu, w jaki mają się nim zajmować, ani oczekiwać, że będą wszystko robić tak, jak wy. Oni kochają wasze dziecko po swojemu.

Jak zawrzeć ten wspomniany wyżej kompromis? O wiele spraw nie warto kruszyć kopii, ale są takie, w których nie należy ustępować. Jeśli więc macie wątpliwości, przyjrzyjcie się im dokładnie, rozważając, czy to, co was mierzi i drażni, rzeczywiście może wyrządzić dziecku krzywdę. Warto pamiętać, że chyba wszystkie kochające babcie trochę rozpieszczają wnuki (zwłaszcza jeśli nie zajmują się nimi codziennie). Wbrew obawom rodziców nie niesie to żadnych po-ważnych, negatywnych konsekwencji.

LUZ ROZPIESZCZANIA

Babcie i dziadkowie mogą sobie pozwolić na więcej luzu, bo wiedzą, że odpowiedzialność za dzieci spoczywa przede wszystkim na rodzicach. Dlatego też mogą sobie pozwolić na to, by być bardziej wyrozumiałymi i pobłażliwymi. Gdy już zajmują się dzieckiem, zazwyczaj mogą poświęcić mu cały swój wolny czas. Nie przejmują się tak bardzo bałaganem i cierpliwie odpowiadają na niekończące się pytania z serii "dlaczego".

Rodzice często obawiają się, że taka wyrozumiałość wywoła eskalację żądań dziecka, że uczyni z niego w przyszłości roszczeniowego człowieka. Niepotrzebnie. Maluch szybko zrozumie, że babcia i dziadek pozwalają na nieco więcej niż mama i tata, i z chęcią korzysta z tego, ale to rodzice wciąż są i będą dla niego najważniejszym autorytetem. W związku z tym dwa tygodnie wakacji z nawet najbardziej pobłażliwymi dziadkami tego nie zmienią. Za to kiedyś czułe rozpieszczanie dziadków będzie dla dziecka jednym z najpiękniejszych wspomnień dzieciństwa.

GRANICE SĄ KONIECZNE

Niedobrze jest jednak, jeśli babcia czy dziadek nigdy nie potrafią się malcowi sprzeciwić. Jeżeli są bezradni wobec jego łez czy krzyku. Ważne jest, by rozumieli, że dla dobra dziecka czasem trzeba mu czegoś odmówić i nie ulegać kaprysom dla swojego świętego spokoju.

Macie prawo protestować, jeśli dziadkowie łamią podstawowe reguły obowiązujące w waszym domu, dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa. Np. jeśli pozwalają spędzić dziecku cały dzień przed telewizorem albo zgadzają się na to, by w ogóle nie myło zębów. Wtedy warto się zastanowić, czy rzeczywiście maluch powinien spędzić z dziadkami wakacje.

KIEDY TROSKA ZAMIENIA SIĘ W NADOPIEKUŃCZOŚĆ

Rodziców często denerwuje nadopiekuńczość dziadków. Mają wrażenie, że w ich towarzystwie dziecko niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki staje się bezradnym maluszkiem. Nagle nie potrafi założyć butów, zapiąć suwaka, umyć rąk, samodzielnie zjeść zupy. A babcia czy dziadek natychmiast ruszają na pomoc, niepotrzebnie przysparzając sobie pracy i dziecku utrudniając rozwój samodzielności.

Jeśli nadopiekuńczość przejawia się tylko w ten sposób, nie warto się nią przejmować. Dla babci zapięcie dziecku kurtki czy nakarmienie obiadem nie stanowi wielkiego problemu. Nie martwcie się więc, że się przepracowuje. Nie ma też obawy, że trzy- czy czterolatek oduczy się ubierania lub samodzielnego jedzenia. Po powrocie szybko przestawi się na właściwe tory. Z dwulatkiem sprawa jest jeszcze prostsza. On szybko sam ukróci opiekuńcze zapędy dziadków. Bo kiełkująca samodzielność i niezależność bardzo mu się podoba i ani myśli z niej zrezygnować.

Gorzej sprawa wygląda, gdy nadopiekuńczość przejawia się w przesadnym strachu o dziecko. Lęk o małego człowieka i chęć ochronienia to naturalne uczucia, ale nie mogą one podcinać dziecku skrzydeł, uniemożliwiać mu poznawania świata i uczenia się na własnych błędach. Jeżeli babcia czy dziadek na placu zabaw biegają za wnukiem, nieustannie powtarzając: "Nie wspinaj się, bo spadniesz", "Nie biegaj, bo się przewrócisz", "Nie wchodź do piaskownicy, bo piasek jest brudny!", to wysłanie malca z nimi na wakacje rzeczywiście nie ma sensu.

KOMPROMIS NA TALERZU

Dla wielu rodziców podstawowy problem stanowi kwestia jedzenia, do którego babcie przywiązują nadmierną wagę.

Taka babcia za punkt honoru stawia sobie, żeby wnuk zjadł cały obiad. Potrafi cierpliwie chodzić za malcem z łyżeczką i karmić go. Na plac zabaw zabiera kanapkę, banana oraz sok i co chwila proponuje to jedzenie wnusiowi. Jest przekonana, że inaczej "niejadek" nie zjadłby zupełnie niczego i byłby głodny.

Jeżeli maluch w domu normalnie je i nie jest grubaskiem, nie przejmujcie się. Przez kilkanaście dni wakacji babcia nie zaszczepi mu niezdrowego stosunku do jedzenia, najwyżej trochę go rozleniwi. Jeśli jednak dziecko ma nadwagę, a wasze argumenty nie trafiaja babci do przekonania, lepiej, żeby wakacje spędziło z rodzicami. Przesadna troskliwość dziadków o jego pełny brzuch może mu nie wyjść na zdrowie. Konflikty często dotyczą podawania słodyczy. Zdarza się, że zakazane w domu, niezdrowe, pełne barwników i konserwantów łakocie u dziadków są na porządku dziennym. Zamiast się denerwować, warto spróbować ustalić wspólną taktykę. Na przykład: maluch może zjeść coś słodkiego, ale raz dziennie, najlepiej po obiedzie (dziadków powinien przekonać argument, że wpłynie to na poprawę apetytu wnuka). I lepiej, żeby były to lody, kawałek domowego ciasta, chałwy czy czekolady niż batonik, lizak lub żelki. Dziadkowie, którzy przecież chcą dla wnuka dobrze, na pewno pójdą na taki kompromis.

Gorzej, jeśli wasz maluch jest alergikiem. Wtedy musicie być jednak ostrożni w zawieraniu dietetycznych kompromisów. Dziecko z alergią pewnych rzeczy jeść nie może i kropka. Jeżeli babcia lub dziadek tego nie rozumieją, prawdopodobnie nie będą przestrzegać właściwej diety. To może malcowi zaszkodzić, lepiej więc na razie nie powierzać go dziadkom na dłużej.

TĘSKNOTA JEST NATURALNA

Pozostaje jeszcze jedna niezwykle ważna kwestia - czy maluch nie będzie bardzo tęsknił za wami. No cóż, tego do końca nie da się przewidzieć. Trzeba spróbować.

Wiele zależy tu od kontaktu dziecka z dziadkami. Czy często ich widuje? Czy chętnie się z nimi bawi? Czy zostawało już sam na sam z nimi choćby na kilka godzin? Jak wtedy to zniosło?

Jeśli dziadkowie często odwiedzają wnuka i potrafią nawiązać z nim kontakt, maluch prawdopodobnie będzie dobrze się z nimi czuł i tęsknota za rodzicami nie będzie aż tak dojmująca. Jeżeli jednak dziadkowie widują dziecko sporadycznie, czy też malec podchodzi do nich z dystansem, lepiej na razie wstrzymać się z decyzją.

Nie bez znaczenia jest tak- że wiek dziecka. Cztero-, pięciolatek zazwyczaj lepiej znosi dłuższą rozłąkę z rodzicami niż roczniak czy dwulatek.

Bardzo istotny jest temperament dziecka. Dla nieśmiałego, bojaźliwego bądź też mało samodzielnego malca wyjazd bez rodziców to duży stres. Z kolei odważny, lubiący wyzwania maluch prawdopodobnie będzie się z kochającymi dziadkami świetnie bawił. I nawet jeśli czasem zatęskni za rodzicami, to tylko przez chwilę, przed snem. A rano, w dzień pełen atrakcji, na pewno zapomni o smutkach.

ZADANIA DLA RODZICÓW

Przygotuj do wyjazdu zarówno dziecko, jak i dziadków.

Umów się na codzienną rozmowę telefoniczną o ustalonej porze. Nie zadręczaj dziadków, dziecka ani siebie telefonami po kilka razy dziennie.

Cieszcie się odzyskaną na chwilę wolnością: warto chodzić do kina, na spacery, warto coś wspólnie ugotować, świętować bycie razem.

Waszym zdaniem

Swoim doświadczeniem dzielą się rodzice z forum edziecko.pl

Warto spróbować

W zeszłym roku mój synek był z babcią w Zakopanem przez całe dwa tygodnie. Miał wtedy 2 lata i 4 miesiące. Martwiłam się, jak to będzie, czy będzie płakał, tęsknił. Gdy pojechał, wydzwaniałam do nich codziennie, a moja mama strofowała mnie, że im przeszkadzam, bo właśnie robią... to i to. Synek był przeszczęśliwy, wcale za nami nie tęsknił, a po dwóch tygodniach nie chciał nawet wracać do domu.

PPJW

Warto dobrze przygotować dziecko

W ubiegłym roku wysłaliśmy czterolatka na trzy tygodnie do babci w góry. Wcześniej dużo z nim o tym rozmawialiśmy, przygotowywaliśmy go. Przedstawiliśmy mu wyjazd w samych pozytywach, choć sami - nie ukrywam - mieliśmy obawy (synek z babcią spotyka się tylko kilka razy w roku, bo mieszkamy daleko).

Zawieźliśmy małego, pobyliśmy z nim dwa dni, a potem szybko i zdecydowanie się pożegnaliśmy. Potem codziennie do niego dzwoniliśmy. Nie płakał, był zachwycony takimi wakacjami. Teraz wciąż się dopytuje, kiedy to znowu pojedzie do babci na "wczasy".

FRANUTEK

Można dojeżdżać w weekendy

W zeszłym roku, kiedy Staszek miał półtora roku, wyjechał z babcią na wieś na półtora miesiąca. Mieliśmy jechać razem, ale dostałam propozycję pracy, której nie mogłam odpuścić. Dojeżdżałam do nich w weekendy. Codziennie dzwoniłam i... tęskniłam bardziej niż synek.

KOCIO-KOCIO

Lepiej najpierw na krótko

Dla mojego trzylatka tydzień bez rodziców - we własnym domu z babcią, to było już za długo. Nie było nas 10 dni i dwa ostatnie dni bardzo już za nami tęsknił, szukał nas i płakał. Później pilnował nas przez pół roku, teraz chyba zapomniał...

SZARSZ

Więcej o:
Copyright © Agora SA