Tu rządzą hormony

Nasze emocje i zachowania to wynik skomplikowanych procesów hormonalnych. Bardzo dobrze widać to u dzieci.

Mały organizm działa bardzo podobnie jak dorosły, z tą różnicą, że z wiekiem uczymy się kontrolować sporą część procesów biochemicznych. Cztero-, pięciolatek zaś jest zdany na swoją "ludzką naturę", której nie umie zrozumieć ani nad nią panować. Jeśli rodzice zrozumieją, jak działa mały organizm, nie będą zdziwieni, gdy brak drzemki doprowadzi dziecko do histerii. Będą potrafili mu również skutecznie pomóc.

Czas na sen

Jednym z ważniejszych mechanizmów rządzących ludzkim ciałem jest rytm dobowy. Niegdyś chodziło się spać, gdy zapadała noc, a wstawało ze słońcem. Dorośli żyją dziś inaczej, ale dla maluchów - od noworodka po przedszkolaka - potrzebujących sporo snu podział na dzień i noc jest wciąż istotny. Gdy tylko bowiem oko zarejestruje brak światła, w mózgu zaczyna wydzielać się melatonina, która skutecznie wprowadza małego człowieka w stan senności. Sen dla malucha jest bardzo ważny. Gdy dziecko śpi, wydziela się hormon wzrostu, mózg porządkuje informacje, odpoczywają wszystkie narządy. Rano melatoninę zastąpi kortyzol, który pozwoli dziecku odkrywać i zdobywać świat. Problem zaczyna się, gdy dziecko nie pójdzie spać o właściwej porze. Światło żarówki i ekranu telewizora są w stanie oszukać melatoninę i umożliwić zabawę do północy. Ale organizm malucha potrzebuje 12-14 godzin snu i przemęczony zacznie "zawieszać się" jak przegrzany komputer. Gdy maluch jest zbyt zmęczony, bo nie spał w dzień, a dorośli przegapili właściwy moment, by go wieczorem położyć, melatonina znów ustępuje pola kortyzolowi - hormonowi stresu. Przemęczone dziecko staje się rozdrażnione, pobudzone, histeryczne. Położenie go spać graniczy z cudem. A zatem, kiedy maluch ziewa i pociera oczy, to znak, że melatonina zaczęła działać i że czas położyć dziecko spać.

Głodny, bo niewyspany

Ale brak snu to nie tylko wybuchowy temperament i dantejskie sceny w domu. Odpowiednia ilość nieprzerwanego nocnego wypoczynku reguluje również wydzielanie dwóch innych hormonów - greliny i leptyny. Pierwszy z nich pobudza apetyt, drugi mówi mózgowi: "Stop, jestem już najedzony". Niewystarczająca ilość snu podnosi poziom greliny, a obniża poziom leptyny, zaburzając poczucie nasycenia. W rezultacie organizm domaga się więcej pokarmu, najlepiej słodkiego i kalorycznego. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Georgii w Stanach Zjednoczonych dowiodły, że maluchy śpiące średnio mniej niż 10 i pół godziny na dobę przed ukończeniem siódmego roku życia są o 50 proc. bardziej narażone na otyłość. Niestety, także same komórki tłuszczowe zaburzają gospodarkę hormonalną, między innymi w zakresie odpowiadającym za uczucie głodu i sytości. Rodzice dopuszczający, aby ich małe dzieci obrastały w wałeczki, nieświadomie niszczą naturalny system kontroli głodu. Karmienie piersią, a potem zrównoważona dieta, dużo ruchu i - koniecznie! - zdrowy sen to najlepszy sposób na utrzymanie zdrowia i prawidłowej masy ciała.

Przez głaskanie do serca

Działanie hormonów ma w sobie coś z magii. Maleńkie dawki substancji chemicznych wpływają na nasze samopoczucie, a nawet życie - potrafią np. zredukować wybuchy złości i dać poczucie więzi. Tak działa oksytocyna, zwana eliksirem miłości i czułości. To ona łączy kochanków i pozwala im poczuć do siebie przywiązanie, ochotę na przytulanie się, bycie razem. Obecna jest w wodach płodowych i uwalnia się przy porodzie, a potem przy karmieniu piersią. Wydzielana jest przy dobrym, czułym dotyku - przytulaniu, masowaniu, głaskaniu. Dla małego dziecka miłość matczyna i ojcowska komunikowane obecnością, uśmiechem, a nade wszystko dotykiem to prawdziwy zastrzyk spokoju, euforii, dobrego samopoczucia. Za to wszystko odpowiada właśnie oksytocyna. Dowiedziono przy tym, że im więcej rodzice przytulają niemowlęta, tym mniejsze są skoki poziomu kortyzolu u ich dzieci w sytuacjach stresowych. Rodzicom sprzyja też inny hormon - serotonina, który łagodzi depresję i reguluje nastroje. Dużo ruchu przy świetle dziennym i dieta bogata w węglowodany złożone sprzyjają naturalnemu wydzielaniu serotoniny. Ta zaś pomaga zapobiec histeriom i napadom wściekłości.

Mniej stresu!

Kortyzol to hormon, który pierwotnie miał umożliwiać człowiekowi ucieczkę lub podjęcie walki w momencie zagrożenia - wydziela się w stresujących sytuacjach. Naukowcy z Uniwersytetu Concordia w Kanadzie zajęli się zbadaniem wpływu podwyższonego poziomu kortyzolu na dzieci. Okazało się, że gdy od pierwszych miesięcy życia maluch doświadcza sytuacji stresowych, w jego krwi pojawia się trwale podwyższony poziom kortyzolu, który może prowadzić do depresji, stanów lękowych, niekontrolowanej agresywności.Ale jakie sytuacje można uznać za stresowe? Większość z nas pomyśli tu o przemocy domowej czy zaniedbaniach rodzicielskich. Tymczasem dla niemowlaka powodem stresu może być pozostawienie go, by wypłakał się przed snem, zabieranie do supermarketów, gdzie panuje duży hałas, czy słuchanie kłótni członków rodziny. Poziom kortyzolu u płaczącego wniebogłosy malucha po 30 minutach wzrasta tak znacznie, że stanowi to zagrożenie dla jego układu nerwowego. Z badań wynika także, że niekorzystnie działają na małe dziecko takie sytuacje, jak dłuższe odseparowanie od rodziców. Kortyzol jest też odpowiedzialny za napady złości, z których słynne są dwulatki. Trzeba przy tym pamiętać, że dziecko zaczyna kontrolować swoje zachowania dopiero od ok. 5. roku życia. Wcześniej po prostu poddaje się emocjom. Czy można coś na to poradzić? Na pewno tak: dbać o to, by malec był wypoczęty, jadł regularnie i miał obok siebie bliską osobę, która da mu dużo miłości.

Konsultacja: dr hab. Piotr Albrecht

Więcej o:
Copyright © Agora SA