Pod napięciem

Maleńkie niemowlę wyraża emocje inaczej niż człowiek dorosły. To wynika z niedojrzałości układu nerwowego. Niestety, często naturalne reakcje dziecka są diagnozowane jako zaburzenia napięcia mięśniowego.

Większość niemowląt nie wymaga specjalistycznych konsultacji, diagnostyki ani rehabilitacji. Dzieci zwykle rodzą się zdrowe, nie trzeba na siłę doszukiwać się w nich zaburzeń rozwojowych. Tymczasem wielu rodziców dowiaduje się, że ich dziecko "być może" ma problemy z układem nerwowym. Nic dziwnego, że wpadają w popłoch. Są troskliwi, przejęci, zestresowani, przemęczeni, niewyspani i podatni na wpływy. Słysząc taką diagnozę, nawet ci najbardziej racjonalni tracą zimną krew. Zaczynają się wtedy poszukiwania specjalistów, konsultacje i rehabilitacja.

Dlaczego zaciska piąstki?

Podejrzenie, że dziecko ma problemy z napięciem mięśniowym, najczęściej pojawia się, gdy ktoś zauważy, że małe niemowlę zaciska piąstki, pręży się, krzyżuje nóżki, silnie odgina do tyłu głowę, czy też ciągle układa się asymetrycznie. Tymczasem to jeszcze o niczym nie przesądza.Ciało człowieka porusza się w określony sposób. Zgina się, prostuje, wykonuje ruchy rotacyjne. Noworodek najczęściej robi to pierwsze. Specjaliści mówią, że przychodzi na świat z przewagą "aktywności zgięciowej". To dlatego zaciska piąstki, przykurcza nóżki i rączki, zgina się, jakby się kurczyło i "zamykało". W tych pierwszych tygodniach napięcie mięśniowe większe jest w dłoniach, stopach, kończynach i grupie mięśni powodujących prostowanie się ciała. Z czasem to się zmienia i niemowlę zaczyna świadomie kontrolować swoje ruchy. U różnych dzieci dzieje się to w różnym czasie, tempie i przebiega w różny sposób. Zależy to od indywidualnych cech malucha, tego, jaką umiejętność właśnie doskonali i jakie "zadania" ma do wykonania. A także, w pewnym stopniu, od nawyków rodziców i otoczenia. Niemowlę opanowuje kolejne umiejętności: utrzymanie w pionie główki, potem unoszenie jej, wspieranie się na ramionach, wreszcie siadanie i wstawanie. To stopniowe pionizowanie ciała sprawia, że zmienia się jego środek ciężkości. Dojrzewa napięcie mięśniowe, a w zasadzie - dziecko uczy się je kontrolować. A teraz wróćmy do zaciśniętych piąstek. W naszym organizmie funkcjonuje układ wegetatywny, a w nim część sympatyczna, odpowiedzialna za reakcje obrony i ucieczki. To ona każe nam zaciskać dłonie, gdy widzimy coś wstrząsającego, napinać mięśnie gotowe do skoku, gdy czujemy się zagrożeni, przestraszeni. Gdy zatem zmienia się nasza sytuacja, automatycznie zmienia się także napięcie mięśniowe. Wzmaga się, gdy czujemy się zagrożeni, tracimy grunt pod nogami, coś nas boli albo czegoś się boimy. I słabnie, gdy jesteśmy spokojni i zrelaksowani.Ale nie tylko emocje wpływają na napięcie mięśniowe. Przecież człowiek (także ten maleńki) może być bardziej lub mniej wyspany, zmęczony, pobudzony, zainteresowany, a dodatkowo głodny lub syty. Wszystko to ma wpływ na napięcie mięśniowe, a gdy niekomfortowe warunki są częstym doświadczeniem dziecka, zmieniają się też jego zachowanie, postawa, sposób poruszania.

Winne geny

Poziom napięcia mięśni jest sprawą bardzo indywidualną, zależy w dużej mierze od genów. Napięcie nie jest równe u wszystkich ludzi, podobnie jak ciśnienie w oponach samochodów jednej marki. Jest naszą cechą indywidualną, jak kolor oczu i włosów.

Jak bada się napięcie mięśniowe

O tym, że z napięciem mięśniowym malucha coś jest nie tak, rodzice dowiadują się najczęściej w gabinecie lekarza. Jest wiele czynników, które mogą wpłynąć na trafność takiej diagnozy.Choć są różne skale do mierzenia napięcia mięśniowego, to jego pomiar jest subiektywny. Mierzy to zawsze KTOŚ. Używając przy tym swojej wiedzy, doświadczenia, czasem przekonań i samopoczucia. Z jednej strony jest więc lekarz, który ma jakieś doświadczenia i umiejętności. Z drugiej - często nienaturalna sytuacja i warunki badania. Mama jest zdenerwowana, bo nie wie, jaką usłyszy diagnozę, na korytarzu kłębi się od innych rodziców, dzieci i emocji, podczas badania jest zimno, twardo, nieprzyjemnie, lekarz ma tylko parę minut na pacjenta. Dziecko dopiero co zostało wybudzone w obcym dla siebie miejscu, jest głodne, może niewyspane. W normalnych warunkach niemowlę zostałoby uznane za odrobinę "wiotkie", ale w granicach normy, w gabinecie lekarza natomiast może zaprezentować reakcje, które ktoś uzna za zaburzenie. Bo maluch będzie sztywny, nieruchomy, ustawiony obronnie i niechętny, by ktoś na nim "eksperymentował". Często rodzice słyszą wtedy, że "dziecko ma podwyższone napięcie mięśniowe".

Diagnoza bez pośpiechu

dr Iwona Terczyńska, neurolog

Jeśli w gabinecie neurologa noworodek rozgląda się, wkłada rękę do buzi, nie zdradza żadnych wyraźnie niepokojących zaburzeń dotyczących jedzenia, spania, funkcjonowania, jest tylko nieco bardziej sztywny, spięty, nieruchomy lub chaotyczny w swych ruchach, a w komfortowych warunkach się rozluźnia, nie ma powodu, by diagnozować u niego problemy z napięciem.I nie ma tu ryzyka, że "coś przeoczymy". Tu się po prostu nie da nic przeoczyć. Wzmożone napięcie mięśniowe z cechami patologii w wieku 4-6 tygodni jest skutkiem poważnych komplikacji okołoporodowych albo patologii płodowej. Przy podejrzeniach zaburzeń przede wszystkim trzeba dziecko obserwować. Jeśli nie zaczniemy go od razu rehabilitować, to nic złego się nie stanie. Zwłaszcza że rehabilitacja na wczesnym etapie niewiele pomoże. Każda funkcja rozwoju ma tak zwany time i timing (czas i okres inicjacji oraz doskonalenia). W pierwszym roku życia timing jest najkrótszy dla procesów widzenia i słyszenia. Jeśli przeoczymy, że dziecko niedowidzi, niedosłyszy, to "nadrobienie" braku stymulacji będzie bardzo trudne. Ale dla funkcji ruchowych timing jest inny. Miesiąc czy dwa zwłoki nic tu nie zmieni. Nie ma czegoś takiego, jak rehabilitacja "na wszelki wypadek". Często w takich przypadkach więcej tracimy, niż moglibyśmy zyskać. Jest np. ryzyko, że dbając o idealny rozwój ruchowy, możemy źle wpłynąć na rozwój emocjonalny dziecka. Będziemy je niepotrzebnie narażać na stres. A stres w zwiększonym wymiarze niszczy synapsy (czyli połączenia między komórkami, np. nerwowymi a mięśniowymi) i. blokuje prawidłowy rozwój.

Niepotrzebna rehabilitacja

Paweł Zawitkowski, fizjoterapeuta

Często do terapeutów zgłaszają się pacjenci, którym się nic złego nie dzieje. Rehabilitanci nie mają odwagi powiedzieć tego głośno, bo musieliby podważyć decyzję lekarza.

Rehabilitanci, którzy wiedzą i rozumieją odpowiedzialność za swoje działania, odmawiają prowadzenia terapii, jeśli jest ona niepotrzebna. Tylko komu mają wierzyć rodzice - czy temu, kto deklarując troskę o zdrowie dziecka, nakazuje terapię, czy temu, który powołując się na podobną troskę, prowadzenia terapii odmawia?Rehabilitacja może przyspieszyć rozwój dziecka o 1-3 miesiące, ale ten efekt będzie widoczny tylko wtedy, gdy ta rehabilitacja trwa. Po jej zakończeniu wszystko wraca do stanu wyjściowego. Rehabilitacja może także rozwój opóźnić, jeśli jest nieuzasadniona, agresywna, nieadekwatna do poziomu i etapu rozwoju dziecka, zbyt intensywna, czy po prostu niepotrzebna. Niestety, nadgorliwość może przynieść szkodę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA