Karmienie mieszane: pierś plus butelka

Warto karmić piersią. Czasem jednak pojawia się konieczność dokarmiania dziecka. Kiedy to naprawdę konieczne? Jak dokarmiać? I czy podanie mieszanki oznacza koniec karmienia piersią?

Pięciomiesięczna Mila wygląda jak pączek w maśle. Dostaje tylko mleko mamy i jest w 97. centylu wagi. Patrząc na nią, trudno uwierzyć, że mama po porodzie nie miała pokarmu.

- Początki karmienia były dla mnie trudne - wspomina Maja Zawistowska. - Strasznie się cieszę, że to wszystko przetrwałam!

Zaczęło się od wiadomości o koniecznej cesarce . Mai już wtedy przyszło do głowy, że może mieć problemy z karmieniem. Niestety, przypuszczenia się sprawdziły. Przystawiła córeczkę do piersi już 2 godziny po porodzie i choć od tamtej pory mała ssała niemal bez przerwy, mleko w piersiach się nie pojawiało. Stres mamy zaczął narastać w drugiej dobie: Milenka zamiast uspokajać się przy piersi, była zniecierpliwiona, płakała, łapczywie chwytała pierś, szarpała ją. Maja zaczęła się martwić, że dziewczynka jest głodna.

Doradczyni laktacyjna Kinga Osuch komentuje:

- Piersi kobiety, która właśnie urodziła, nie są puste. Znajduje się w nich siara, czyli pierwsze mleko. Mamy spodziewają się strumieni mleka, tymczasem siara to zaledwie kilka mililitrów. Dziecku w pierwszych dobach życia w zupełności to wystarczy.

Produkcja mleka zwiększa się około trzeciej doby po porodzie: zwykle następuje wtedy nawał , a po nim laktacja powoli się reguluje. Ten scenariusz dotyczy porodów siłami natury, po cesarskim cięciu sytuacja może, choć nie musi, się nieco skomplikować. Tak jak u Mai i Milenki.

Zobacz wideo

Pora na mieszankę

W trzeciej dobie okazało się, że dziecko straciło na wadze ponad 400 g. Lekarze uznali, że trzeba ją dokarmiać.

- Wbiłam sobie do głowy, że dokarmianie to coś złego, że nie sprawdzam się jako matka. Bałam się, że jak zacznę podawać mleko modyfikowane, nie uda się wrócić do karmienia naturalnego.

- Nic podobnego - uspokaja Kinga Osuch. - Dokarmianie po cesarce zdarza się i wcale nie oznacza końca karmienia piersią. Szczególnie gdy mleko modyfikowane podawane jest za pomocą specjalnego kubeczka, a mama za każdym razem przed nakarmieniem mieszanką przystawia dziecko do piersi.

Karmienie Mili wyglądało tak: przystawianie do piersi, po 15 minut do każdej, potem podanie mleka odciągniętego, wreszcie mleko sztuczne. Kiedy dziewczynka kończyła jeść, mama miała chwilę na wyparzenie sprzętu i... mogła od nowa zaczynać pracę z laktatorem. Jednocześnie musiała prowadzić notatki, zaznaczając, ile mleka odciągnęła, ile i jakiego podała. Lekarze chcieli mieć pewność, że dziewczynka dostaje odpowiednią ilość pokarmu na dobę.

- To był nieprawdopodobny kołowrót - podsumowuje Maja.

Wszystko się skomplikowało, gdy u Mili pojawiła się żółtaczka . Dziewczynka trafiła na fototerapię, musiała jak najwięcej czasu spędzać na materacyku do naświetlań. Karmienie miało być szybkie i wydajne, nie było mowy o naturalnym pobudzaniu laktacji.

Z pomocą laktatora

Przyjaciółka, która była kiedyś w podobnej sytuacji, zapewniała Maję, że pokarm na pewno się pojawi. To samo powtarzała doradczyni laktacyjna. Około szóstej doby w piersiach mamy Milenki zaczęło wreszcie przybywać mleka.

- Słyszałam, że córeczka przełyka. To do dziś najmilszy dźwięk! - wspomina Maja. - Z każdą godziną pokarmu było coraz więcej. Kiedy po dziewięciu dniach wróciłyśmy do domu, zaczęłam karmić już tylko piersią. Waga Mili wzrosła o pół kilo. Teraz rozumiem, że na to, że laktacja rozkręcała się tak długo, złożyły się: cesarka, zamieszanie wokół karmienia, ściągania i liczenia, a do tego żółtaczka i fototerapia. I ten stres, że muszę się wykazać podczas obchodu.

- Okazało się, że mleko modyfikowane to nic strasznego. W naszym wypadku nie zaburzyło odruchu ssania, nie zniechęciło córki do piersi. Mieszanka pomogła wtedy, kiedy była potrzebna, a potem znikła. Drugi raz podeszłabym do tego na luzie - mówi Maja.

Kinga Osuch podkreśla, że niekiedy mleko modyfikowane może służyć karmieniu piersią:

- Mała ilość pokarmu powoduje stres, a stres nasila kłopoty z laktacją. Gdy dokarmione dziecko nabierze wreszcie sił do porządnego ssania, mama się uspokaja, a wypływ mleka poprawia.

Kłopoty w domu

U Ani Lelonkiewicz, mamy czteromiesięcznego Błażeja, kłopoty z karmieniem pojawiły się (przeciwnie niż u Mai) po powrocie do domu. Miała szybki i łatwy poród i wspaniały start do karmienia piersią. Lekarze i położne nie przewidywali najmniejszych problemów. Tymczasem już od pierwszych godzin w domu Błażej nie odklejał się od piersi. Po opróżnieniu obu piersi płakał dalej, więc Ania znów go przystawiała. Po trzech tygodniach takiego życia była zmęczona, niewyspana, zestresowana. Wciąż słyszała komentarze: "On musi być głodny!", "Jaki on chudziutki!". Dołowały ją opowieści o dzieciach znajomych, które wspaniale jedzą. Rodzice codziennie ważyli Błażeja, a efekt tych zabiegów coraz bardziej ich niepokoił. Synek był na granicy normy wagowej. Lekarze i położne zaczęli sugerować konieczność dokarmiania.

Ania postawiła na stymulowanie laktacji. Pierwsza rada, jaką słyszą mamy maluchów, które słabo przybierają, brzmi: częściej przystawiać dziecko, pić ziółka, pobudzać produkcję mleka za pomocą laktatora. Przed karmieniem przykładała do piersi gorący termofor albo brała prysznic. Nie wiadomo, jaka była skuteczność tych zabiegów, ale okazało się, że ściągała maksymalnie 20 ml za jednym razem. Zdecydowała się więc sięgnąć po mleko modyfikowane.

Dokarmiać, ale jak?

Ania założyła, że dokarmianie synka to rozwiązanie tymczasowe, dlatego kiedy był głodny, najpierw dostawał obie piersi, a dopiero potem butelkę. Zwykle wypijał zaledwie 30 ml mieszanki.

- Z czasem stawało się dla mnie jasne, że Błażej płakał, bo potrzebował bliskości ze mną, nie dokarmiania. Kiedy po jedzeniu wkładałam go w chustę, uspokajał się - opowiada.

- Są dzieci, które mają wyjątkową potrzebę bycia blisko mamy. Podanie takim maluchom butelki z mlekiem modyfikowanym nie załatwi sprawy - tłumaczy Kinga Osuch i dodaje: - Jeśli dziecko korzysta z piersi jak z kroplówki i słabo przybiera, jest to sygnał alarmowy. Może to oznaczać kłopoty z techniką karmienia, ale też zdrowotne problemy dziecka, np. anemię albo problemy z napięciem mięśniowym. Warto wtedy poprosić o pomoc konsultantkę laktacyjną. Wesprze ona mamę, a w razie potrzeby skieruje do pediatry.

Powrót do piersi

Kryzys laktacyjny Ani rozwiązał się sam: po trzech miesiącach dokarmiania Błażej odmówił picia mleka z butelki. Od kilku tygodni jest już tylko na piersi mamy.

- Gdybym musiała przejść przez to wszystko po raz drugi, miałabym więcej pewności siebie, cierpliwości i zaufania do natury. Nie byłabym już taka szybka w podawaniu mleka modyfikowanego. Odstawiłabym wagę daleko w kąt, bo codzienne sprawdzanie, ile Błażej przybrał, nie pomogło mi - stwierdza Ania.

Kinga Osuch zgadza się z tym, że jednym mamom pomagają zioła i laktator, innym odpoczynek i luz:

- Wiele problemów z karmieniem można rozwiązać za pomocą prostych metod - mówi. - Czasem dokarmianie jest konieczne. Przecież celem nadrzędnym jest dobre nakarmienie dziecka, a nie samo karmienie piersią.

Czasem trzeba

Doktor MARIA KOTOWSKA, pediatra:

Nie należy bagatelizować sytuacji, gdy niemowlę karmione piersią słabo przybiera na wadze. Charakterystyczne są nocne pobudki, a także częstsze dopominianie się piersi w ciągu dnia. W pierwszej kolejności zawsze doradzam mamom korektę karmienia piersią. Jeśli jednak nie da się już nic "wycisnąć z piersi" i waga dziecka stoi w miejscu, nie należy czekać, tylko dokarmiać. Młodszym dzieciom trzeba podać mleko modyfikowane, tym starszym, powyżej 4. miesiąca, zamiast mieszanki można szybciej włączyć pokarmy stałe.

Jak podawać mleko

Doktor Aleksandra Łada, neurologopeda kliniczny:

Kiedy tuż po porodzie pojawia się potrzeba chwilowego dokarmiania noworodka odciągniętym pokarmem mamy albo mlekiem modyfikowanym, najlepiej użyć specjalnego kubeczka. Trzymając dziecko w pozycji wysokiej i podtrzymując jego głowę, trzeba oprzeć wywiniętą krawędź kubeczka na dolnej wardze dziecka. Delikatnie ściskamy naczynie i pozwalamy niemowlęciu samodzielnie pobrać językiem i górną wargą odpowiednią dla niego ilość mleka. Nie wciskamy kubeczka głębiej ani nie wlewamy dziecku mleka do buzi. Jeśli trzeba dłużej stosować karmienie mieszane (mlekiem mamy i mlekiem modyfikowanym), sięgamy po butelkę. Najlepiej podawać butelką ściągnięte mleko kobiece, a modyfikowane tylko w ramach uzupełnienia. Karmienie butelką ma przypominać karmienie naturalne. Pozycja powinna być taka sama jak podczas karmienia piersią. Smoczek ma kształtem przypominać pierś mamy.

Za pomoc w przygotowaniu tekstu dziękuję pani Oldze Frączak-Faure z Fundacji Mleko Mamy.

To także może cię zainteresować:

Więcej o:
Copyright © Agora SA