Pierś pod presją

Będzie o hipokryzji. A zainspirowało mnie przeczytane w sieci zdanie o tym, że ?w Polsce szaleje terror laktacyjny?. Przestraszyłam się i zajrzałam do słownika języka polskiego.

Czytam tam, że terrorysta to ktoś, "kto używa siły - zastrasza, wymusza i szantażuje". Czy rzeczywiście dziś ktoś w Polsce zmusza kobietę przemocą, by karmiła piersią, jeśli tego nie chce? Słyszeliście o tym? Ja nie. A przeczytałam kilka tysięcy listów opisujących start w macierzyństwo. Często zresztą był to falstart. Bo dziś, kiedy kobieta staje się matką, podlega nieprawdopodobnie wysokim wymaganiom. Całego swojego otoczenia. Także w kwestii karmienia piersią. Może więc nie o terror tu chodzi, lecz o presję?

Wszyscy wiemy, że karmienie piersią jest zdrowe i tanie. Każda świeżo upieczona matka to wie. I często na tym jej wiedza się kończy, a zaczynają się schody. Bo wie, że "powinna" dać swojemu dziecku "to, co najlepsze", ale nie zawsze wie jak. Choć karmienie piersią jest "naturalne", nie zawsze naturalnie wie, jak się do niego zabrać. Noworodek, którego trzyma w ramionach, jest często pierwszym, jakiego kiedykolwiek dotykała. Nigdy nie widziała żadnej innej kobiety karmiącej piersią. Ani matki, ani siostry, ani kuzynki. Co więcej, do karmienia piersią nikt jej tak naprawdę nie zachęcał. Słyszała, że karmienie w miejscach publicznych jest "obsceniczne". Gdy była dziewczynką i dostała wymarzona lalkę-bobasa, w komplecie była także butelka. To przecież oczywiste, że dzieci karmi się przez smoczek, prawda? Gdy oglądała popularny serial, wszystkie matki karmiły tam mlekiem modyfikowanym, bo karmienie piersią zostało skutecznie wyrugowane z przestrzeni publicznej.

Po szpitalnym porodzie kobieta często jest obolała, trudno jej siedzieć, niełatwo więc znaleźć wygodną pozycję do karmienia. Wystarczy, że kilka razy dziecko źle uchwyci pierś - pojawia się ból, brodawki krwawią. Przejęcie i nieporadność nie pomagają. Jeśli jeszcze dziecko płacze, zwykle i matce chce się płakać (wszak obydwoje to teraz naczynia empatycznie połączone). To chwila, w której cały świat powinien tej parze sprzyjać. Żeby im dobrze poszło, żeby się zgrali w tym tańcu, który obydwoje tańczą po raz pierwszy. Czy świat im sprzyja? Wszyscy powtarzają, że karmienie naturalne jest zdrowe, ale co z tego? Pielęgniarka na oddziale noworodkowym może dostać burę za to, że źle wypełniła dokumenty, ale nikt jej nie rozlicza z tego, ilu kobietom pomogła przy pierwszym karmieniu. To trochę jak ze zdrowym żywieniem. Minister edukacji martwi się, że coraz więcej dzieci cierpi na otyłość, ale nie jest w stanie zabronić sprzedaży coli i chipsów w szkołach.

Gdy po porodzie U. chciała przystawić Teosia do piersi, także czuła się zagubiona. Wystarczyło kilka przyjaznych rad położnej, jej życzliwość, a przede wszystkim wiara w to, że U. sobie świetnie poradzi. Powtarzała jej to wiele razy. I mleczna rzeka popłynęła wartkim strumieniem. Niestety, często po porodzie kobieta zostaje sama na placu boju, z płaczącym dzieckiem, z nawałem mlecznym i z poczuciem, że się nie sprawdziła jako matka. Czy jest coś gorszego?

Nie spotkałam jeszcze "laktacyjnego terrorysty", widziałam natomiast "laktacyjnych hipokrytów", którzy głoszą wyższość karmienia piersią, ale nic w tej sprawie nie robią. Najłatwiej jest odpowiedzialność za porażkę zrzucić na matkę, a gdy dziecko nocą płacze w szpitalu, podać mu butelkę.

Justyna Dąbrowska, psychoterapeutka, redaktorka, założycielka miesięcznika "Dziecko"

Więcej o:
Copyright © Agora SA