Moim zdaniem nie ma powodu do niepokoju. Ale zabawy paluszkowe bardzo polecam. Są one świetną okazją do bliskiego kontaktu z dzieckiem. W trakcie zabawy palcami maluch poznaje własne ciało, uczy się koordynacji ruchu (np. podczas klaskania) i ćwiczy percepcję wzrokową (śledząc ruch ręki). Dotyk najlepiej wzmocnić słowem. Przyglądanie się swoim paluszkom i słuchanie rytmicznych wierszyków, jak np. "Idzie kominiarz", "Idzie rak", "Sroczka kaszkę ważyła", to dla dziecka świetna zabawa, a przy okazji ćwiczenie wspomagające rozwój mowy. Dzieje się tak dlatego, że ośrodki ruchowe w koordynacji mózgowej znajdują się w sąsiedztwie ośrodków mowy. Dzięki zabawom paluszkowym malec ćwiczy też sprawność palców. A ta już wkrótce przyda mu się do samodzielnego ubierania się, zapinania guzików, rysowania i pisania. Moim ulubionym wierszykiem jest "Rodzina":
"Ten pierwszy to dziadziuś (powtarzamy: "dzia-dzia" i masujemy palec).
A obok babunia ("ba-ba").Najwyższy to tatuś ("ta-ta"),a przy nim mamunia ("ma-ma").A to jest dziecinka mała (imię dziecka),a to moja rączka cała".