Oralne reakcje odruchowe

Byłam z moim dwumiesięcznym synkiem u neurologa. Lekarka, badając jego twarz, wspomniała o mniej wyrażonych reakcjach odruchowych, ale zapewniła, że nie ma powodu do niepokoju. Co to właściwe znaczy? Może powinnam zbadać dziecko jeszcze raz?

W czasie badania neurologicznego sprawdza się tzw. oralne reakcje odruchowe. Dzielimy je na adaptacyjne i obronne. Do pierwszych należą: odruchowe otwieranie ust (zbliżenie brodawki lub smoczka do warg dziecka powoduje otwarcie buzi), wysuwanie języka (wystarczy dotknąć czubka języka, by malec go wysunął) i jego lateralizacja (język podąża w kierunku bodźca: gdy przyłożymy palec z prawej strony dolnego dziąsła, język porusza się w prawą stronę; gdy zrobimy z lewej strony, wędruje w lewą stronę).

Sprawdzane są również odruchowe reakcje wargowe (dotknięcie ust powoduje, że dziecko robi dziobek, czasem tylko grymas), a także odruchowe reakcje ssania i połykania.

Do odruchowych reakcji obronnych należą: wymiotny (chroni przed przyjęciem zbyt dużej ilości pokarmu), kaszlowy (chroni przed dostaniem się pokarmu do dróg oddechowych) oraz kąsania.

Najlepiej sprawdzać wymienione wyżej odruchy w czasie karmienia. Często dzieci najedzone prezentują słabiej wyrażone reakcje odruchowe w obrębie twarzy. Jeśli rozwój synka przebiega prawidłowo i malec dobrze sobie radzi ze ssaniem, nie potrzeba kolejnej konsultacji. Proszę po prostu dziecko obserwować.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.