Integracja sensoryczna u małych dzieci - o czym powinni pamiętać rodzice?

Często słyszymy o przebodźcowaniu, zaburzeniach integracji sensorycznej, a wielu z nas, tak naprawdę nie wie, co to właściwie znaczy. Wspólnie ze specjalistką w dziedzinie SI wyjaśniamy, o co w tym wszystkim chodzi.

Natalia Nocuń-Komorowska, eDziecko.pl: Od kilku lat dużo mówi się o integracji sensorycznej. Gabinety psychologiczne oferują terapie integracji sensorycznej, czytamy artykuły na ten temat, o terapii integracji sensorycznej wspominają panie w przedszkolach, żłobkach.  Co dokładnie oznacza ten termin i kto powinien się nim zainteresować?

Iwona Osiecka*: Funkcjonujemy w świecie pełnym kolorów, dźwięków, zapachów, dotykamy i narażeni jesteśmy na dotykanie, a do tego jeszcze musimy utrzymywać równowagę mięśniami, które powinny być odpowiednio mocno napięte. Nasz mózg poprzez narządy zmysłów to wszystko rejestruje, przetwarza, organizuje i interpretuje tak, abyśmy mogli zadziałać odpowiednio do danej sytuacji. Mózg funkcjonuje jako całość, ale każda jego część  ma do wykonania określone zadanie i wszystkie te zadania powinny ze sobą korelować. I tak też się dzieje jeśli układ nerwowy funkcjonuje  bez zarzutu. Ale jeśli tak nie jest i ktoś, np. pani w przedszkolu zauważy, że  na przykład dziecko wykazuje  niechęć do rysowania, lepienia z plasteliny, czy w ogóle do zabaw stolikowych,  często potyka się czy przewraca, nie lubi być aktywne albo jest nadruchliwe, to może warto to sprawdzić. Bo to mogą być właśnie zaburzenia sensorycznej integracji.

Integracja sensoryczna, czyli przetwarzanie bodźców dotyczy wszystkich zmysłów.  Co właściwie - jako rodzice - powinniśmy obserwować u swoich dzieci, jeśli chodzi i zmysły i ich rozwój? 

Jako rodzice powinniśmy od początku bacznie obserwować rozwój naszych dzieci. Wszelkie odstępstwa, kłopoty, powinny skłonić nas do zastanowienia się nad wagą problemu i ewentualną poradą u specjalisty. Często dzieci same swoim zachowaniem próbują rozwiązać swój problem, podczas gdy jako rodzice niechcący im to utrudniamy. Tak jest na przykład z kładzeniem maluszków na brzuszkach na kanapie zamiast na podłodze (żeby się nie uderzyło), ze sprzątaniem wszelkich możliwych sprzętów w okolicy, z dźwiganiem ciężarów (bo się przedźwiga). A one często potrzebują twardej podłogi do właściwego podporu, mebli w odpowiedniej bliskości, żeby poczuć odległość oraz wysiłku dla dobrego czucia własnego ciała i swoich możliwości.

Często mówimy o tzw. "nietypowej wrażliwości" u dzieci. Jak to mamy rozumieć jako rodzice? 

Każdy ma swój własny profil sensoryczny. Jedni ludzie są bardziej wrażliwi na dany rodzaj bodźców, inni mniej. I jeśli nie powoduje to utrudnień w funkcjonowaniu, to bardzo dobrze. Ale jeśli obserwujemy u dzieci znacznie zwiększoną lub zmniejszoną wrażliwość na określoną stymulację (lub kilka różnych jej rodzajów) i  powoduje ona u dziecka dyskomfort skutkujący kłopotami np. emocjonalnymi, to na pewno warto się tym zainteresować.

Integracja sensoryczna, czyli przetwarzanie bodźców. Czy może Pani nam powiedzieć, na co - tak właściwie -  zwracać uwagę w konkretnym wieku dziecka? W końcu inaczej patrzymy na półroczne dziecko i na to, jak odbiera bodźce, a inaczej na dwulatka.  Czy są jakieś etapy integracji sensorycznej, które powinni znać rodzice małych dzieci?

Trudności natury sensorycznej mogą występować w każdym wieku i są one z tym wiekiem skorelowane.  Na dodatek, mogą wiązać się one z innymi problemami natury np. wychowawczej, środowiskowej, ze skłonnościami konstytucjonalnymi (wrodzonymi). Rodzice opierając się na obserwacji swojego dziecka, trochę też intuicji, powinni podjąć decyzję dotyczącą dalszego postępowania.

Rodzice często boją się, że przegapią pierwsze objawy, a później będzie za późno. Czy są one na tyle wyraźne, że dostrzeżemy je w porę?

Jeśli chodzi o niemowlaki i małe dzieci to zderzenie z codziennymi problemami dziecka typu kłopoty ze snem, jedzeniem, nieharmonijny rozwój ruchowy,  będą sygnałem, że coś jest nie tak. Jeśli rodzice sami nie mogą sobie poradzić z danym problemem, dobrze byłoby skorzystać z porady specjalisty, bo mózg małego dziecka jest bardzo plastyczny i szybko reaguje na próby poprawy jego funkcjonowania.

U starszych dzieci zwracamy uwagę na rozwój mowy, zabawy manualne i z rówieśnikami, poziom pobudzenia, umiejętności ruchowe i napięcie mięśniowe. Nie da się tego przegapić, bo widać, że dzieci z czymś sobie nie radzą.

Dużo dzisiaj mówimy o tzw. "przebodźcowaniu", że dzieci od malutkiego mają o wiele za dużo atrakcji np. noworodka odwiedza tabun gości, a zdarza się tak, ze kilkumiesięczne dzieci objeżdżają z rodzicami świat. Czy takie przebodźcowanie, wynikające z intensywności naszego życia,  ma wpływ na rozwój integracji sensorycznej?

Tak, takie przebodźcowanie ma wpływ na funkcjonowanie małego dziecka. Trzeba zdać sobie sprawę, że taki maluszek przez długi czas funkcjonował w środowisku macicy, która dawała mu odpowiednio ciche, spokojne i przytulne warunki rozwoju. Po porodzie te warunki dramatycznie się zmieniły i dziecko często potrzebuje czasu, aby się przeorganizować i przyzwyczaić do naszego głośnego, kolorowego i aktywnego świata. Nie wszystkie sobie z tym radzą. Niektóre zalewane nadmierną ilością bodźców płaczą, nie chcą jeść, nie śpią, są rozdrażnione i pobudzone. Nie sprzyja to dobremu rozwojowi i może mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie w sferze motorycznej, poznawczej, emocjonalnej i społecznej.

Kiedy zaobserwujemy u dziecka np. nadwrażliwość na hałas lub to, że nie lubi się przytulać, nie musi od razu oznaczać zaburzeń integracji sensorycznej. Co jest normą, a co rzeczywiście powinno nas zaniepokoić?

Trudno tu odpowiedzieć jednoznacznie. Ale rodzice zwykle na własną rękę próbują poradzić sobie z problemem oswajając go na różne sposoby. Jeśli to nie przyniesie satysfakcjonujących rezultatów, jest przyczyną problemów dziecka i rodziny, dotyczy nie tylko jednej modalności lub jest bardzo nasilone, na pewno trzeba pomyśleć o fachowej pomocy.

Co się dzieje na terapii integracji sensorycznej? Powiedzmy, że to nie jest uczenie umiejętności, tylko stymulowanie zmysłów. Tak?

Tak właśnie. Terapeuta znając problemy dziecka tak organizuje zajęcia, żeby miały one korzystny wpływ na organizację i funkcjonowanie układu nerwowego, na który składa się współpraca wszystkich układów zmysłowych.  Taka zabawa ma działać prorozwojowo, bo najlepsze efekty terapia przyniesie wtedy, gdy dziecko samo, w sposób naturalny, uczy się nowych aktywności i pokonuje swoje ograniczenia. Dlatego właśnie dzieci tak lubią ten rodzaj terapii. Nie są do niczego zmuszane, a raczej terapeuta podąża za ich potrzebami.

To wychodzenie na przeciw potrzeb, brak przymuszeń - dzięki temu dzieci na pewno chętniej biorą udział w terapii SI.

Właśnie dlatego dzieci te zajęcia bardzo lubią. One trafiają w ich potrzeby, prowokują do poznawania nowych rzeczy i funkcji w sposób niedyrektywny.

Czy są jakieś elementy terapii, za którymi dzieci szczególnie przepadają?

Nie ma takiego konkretnego elementu. Każde dziecko będzie dążyło do takich zabaw sensorycznych, na które ma aktualnie największe zapotrzebowanie i wobec tego sprawiają mu one największą przyjemność. Jeśli np. ciągle chce się bujać, to prawdopodobnie do dobrego funkcjonowania (mózgu) właśnie ta umiejętność jest mu potrzebna w większej ilości i będzie ją wyjątkowo lubił.

A co mogą, co powinni robić rodzice z dziećmi w domu? Może Pani polecić jakieś uniwersalne ćwiczenia, które przydadzą się w rodzicom małych dzieci?

Proponuję takie ogólne wskazówki: nie wyręczajmy naszych dzieci, uczmy je samoobsługi, zachęcajmy do pomocy przy różnych domowych zadaniach, podpatrujmy, co lubią robić (w tym są mocne), a czego unikają (to prawdopodobnie jest ich kłopot), zachęcajmy też do pracy fizycznej (przenoszenie, pchanie ciężkich przedmiotów), zwracajmy uwagę na używanie obu rąk przy wszelkich pracach, bawmy się w pozycji na brzuchu (bez podpierania się łokciem).

Czy z zaburzeń integracji sensorycznej wyrasta się ot tak? Czy jest to możliwe jedynie dzięki ćwiczeniom?

Jeśli nasilenie i rozległość zaburzeń nie jest zbyt duża i nie zakłóca bardzo funkcjonowania, być może dziecko jakoś sobie z towarzyszącymi kłopotami poradzi. Ale będzie towarzyszył temu niewspółmierny wysiłek i korzyści mogą być nieadekwatne do tego wysiłku. Bo wyrosnąć z tego raczej nie można. Można tylko nauczyć się z tym żyć.

*Iwona Osiecka, fizjoterapeutka. Posiada zarówno wiedzę teoretyczną, popartą licznymi certyfikatami, jak i praktyczną. Ma wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi z zaburzeniami rozwojowymi, neurologicznymi, a także ortopedycznymi. Na co dzień pracuje w warszawskim gabinecie Promyk.

Ważne informacje: Karmienie piersią jest najwłaściwszym i najtańszym sposobem żywienia niemowląt. Mleko matki zawiera wszystkie składniki odżywcze niezbędne do prawidłowego rozwoju dziecka oraz chroni je przed chorobami i infekcjami. Karmienie piersią daje najlepsze efekty, gdy matka prawidłowo odżywia się w ciąży i w czasie laktacji oraz gdy nie ma miejsca nieuzasadnione dokarmianie dziecka. Przed podjęciem decyzji o zmianie sposobu karmienia matka powinna zasięgnąć porady lekarza.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.