Rodzice są przygotowani na każdą sytuację - wystarczy tylko zajrzeć do toreb matek i plecaków ojców

Co noszą rodzice w swoich plecakach i torbach? Czy rzeczywiście mają w nich wszystko i jeszcze więcej? Poprosiliśmy cztery osoby, żeby uchyliły rąbka tajemnicy i opowiedziały o tym, co noszą z myślą o dzieciach zawsze przy sobie.

Marlena, mama trójki dzieci

Przy pierwszym dziecku rzeczywiście w mojej torbie było wszystko: mata do przewijania, krem na każdą okazję, mokre i suche chusteczki. Przy drugim dziecku liczba przedmiotów zmniejszyła się znacznie, a przy trzecim zostały tylko te naprawdę niezbędne. Co jest na mojej krótkiej liście?

- Lekki bawełniany szal. Nadaje się do wszystkiego - można nim dziecko przykryć, osłonić, zrobić daszek, zasłonić przed słońcem szybę w aucie. Może służyć za ręcznik, za bandaż, za chustkę do nosa. Ja w torbie noszę kilka gumek do włosów. Z ich pomocą robiłam już z chusty i sukienki, i spodnie - w przypadku, gdy dzieci przemoczyły ubrania.

- Krem z wysokim filtrem UV. Mam zawsze przy sobie niewielką tubkę dobrego kremu ochronnego dla dzieci. Poparzenia to poważna sprawa, a ze słońcem nigdy nie ma żartów.

- Plastikowa butelka z filtrem węglowym. Noszę ją pustą - wtedy jest superlekka. W razie potrzeby napełniam wodą z kranu, która „uzdatnia się” dzięki filtrowaniu. Dzieciom chce się pić w najmniej oczekiwanych momentach i wtedy lepiej być przygotowanym.

- Dwa fitbatoniki ze zmielonych orzechów. To też dla dzieci - w ramach reagowania na wielki głód. Te batoniki nie są podatne na temperaturę - tak jak te czekoladowe - i nie kruszą się jak ciasteczka. 

- W mojej kosmetyczce mam także na stałe jeden plaster znieczulający. Przydaje się, kiedy trzeba pobrać krew, czy zaszczepić dziecko. Plaster wystarczy nakleić na skórę na około godzinę przed planowanym zabiegiem.

Paweł, tata córki

Ja mam zawsze w plecaku miękki kapelusik z dużym rondem dla córki - wiadomo, że trzeba się chronić przed słońcem i nagrzaniem głowy. Noszę także przenośny power bank do ładowania komórki, bo kilka razy córka zrobiła mi straszną awanturę, kiedy nie mogła na telefonie obejrzeć do końca ulubionej bajeczki. I jeszcze żel antybakteryjny plus paczkę mokrych chusteczek. Jestem lekko przewrażliwiony na punkcie czystości rąk i pilnuję, żeby je regularnie oczyszczać.

Nie noszę zbyt wielu rzeczy, bo wiele razy przekonałem się, że mogę sobie poradzić z tym co mam. Po co mi kocyk, skoro mogę przykryć dziecko własną bluzą, oddać własne okulary słoneczne, kiedy razi ją słońce, przenieść na barana zamiast wozić w wózku.

Ojcowska torbaOjcowska torba Fot. Shutterstock

Weronika, mama dwóch synów

Mam dwóch synów w wieku przedszkolnym. Na stałe noszę w torbie kilka samochodzików i zestaw cienkopisów z małymi notesikami. To pozwala zająć ich, kiedy czekamy na przykład w kolejce do lekarza, czy jedziemy autobusem. Jak byli mniejsi, miałam w torebce dużo luźnych nienadmuchanych baloników - w razie potrzeby nadmuchiwałam je i była zabawa na godzinę.

W zależności od pory roku noszę albo krem tłusty albo krem z filtrem na słońce. Mam też na czarną godzinę tabliczkę czekolady i aerozol z lekiem na bolące gardło. W lecie przydaje mi się także mały pojemnik z wodą w sprayu i paczka chusteczek jednorazowych oraz plastry na starte kolana. Woda chłodzi i można nią umyć brudne ręce.

Michał, tata syna

Mój syn jest bardzo twórczym artystą. W plecaku mam pomalowane przez niego kamyczki, zakładki do książek (korzystam z czytnika), kasztany z oczkami, oskrobany patyk. Tego jest chyba najwięcej. I muszę je nosić, bo syn regularnie każe mi wyciągać swoje dzieła i je podziwiać. Poza tym w moim plecaku na bank jest jakaś jedna rzecz, którą mu kupiłem, ale okazało się, że jest za mała/za duża i nosze ją przy sobie, żeby oddać, jak tylko znajdę się w pobliżu sklepu, w którym ją kupiłem.

Mam także osobną kieszonkę w plecaku, w której trzymam zniżkowe kupony i talony - na wejście do kina, na zakup zabawek, jedzenie na wynos. Mogą się przydać w każdej chwili, a ja nie lubię przepłacać. Teraz kiedy zaczął się ciepły sezon zawsze mam przy sobie lekką bluzę dla syna. Jest w sam raz gdy wieczorem robi się chłodno. Wiosna i lato to czas burzy, dlatego mam też plastikowy płaszcz przeciwdeszczowy - taki przezroczysty jak torebka ze sklepu. Dbam także o to, żeby zawsze mieć w plecaku monety - na automaty do gry, automaty z piciem, bilety autobusowe w kasach automatycznych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.