"Pacjentka zapytała, czy każde tak traktuję". Emocjonalny list polskiej pielęgniarki do rodziców chorych dzieci

Co się dzieje z dzieckiem, gdy rodzice zostawiają je w szpitalu pod opieką personelu? Opisała to Monika Drobińska, pielęgniarka z 27-letnim stażem.

Monika Drobińska w zawodzie pielęgniarki pracuje już od 27 lat i widziała niejedno. Także wielu rodziców, którzy przywożąc swoje chore dziecko do szpitala na czekającą je operację, boją się nie tylko o jego zdrowie, ale i tego, że w tym trudnym momencie są zmuszeni zostawić je pod opieką obcych osób.

Doświadczona pielęgniarka zdaje sobie sprawę, jak silne mają obawy. Żeby choć trochę uspokoić mamy i ojców, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, postanowiła napisać do nich szczery, emocjonalny i otwarty list.

Jego pełną treść w oryginalnym brzmieniu, za zgodą autorki publikujemy poniżej. Oryginalna wersja została zamieszczona na facebookowym profilu Moniki Drobińskiej.

"Dziś o czymś dla mnie oczywistym..."

Dziś o czymś dla mnie oczywistym... dla mnie, bo to moja praca, ale nie dla zwykłego Rodzica, który na bloku operacyjnym zostawia swoje dziecko...

Kiedy przywozicie Państwo na blok operacyjny swoje dziecko, jesteście tak samo przerażeni jak ono. "Trzymacie fason", staracie się być silni, bywa, że połykacie łzy uśmiechając się do swojego szczęścia....

Oddajecie swój najcenniejszy skarb w obce ręce, nie będziecie go widzieć, przez długi czas nie będziecie mieć wiadomości o tym, co się z nim dzieje. Możecie tylko stać pod drzwiami bloku i czekać.

Oddajecie swoje dziecko pielęgniarce anestezjologicznej...

Dziś więc, jak nietrudno się domyślić, będzie o moich dziecięcych koleżankach.
Są ubrane na kolorowo, mają bluzy w postacie z bajek, w kwiatki, kolorowe czapki, niebieskie rękawiczki. Zabierają Wasze dziecko na sale operacyjną, czasem na na łóżku, czasem w małym łóżeczku, najczęściej na rękach...

Całujecie, machacie ręką i... możecie tylko zaufać, że kobieta (na moim bloku są to kobiety), której zawierzyliście kawałeczek swojego życia, będzie się nim dobrze opiekować...
I tak jest...

"Za drzwiami sal operacyjnych dziecko jest specjalnym pacjentem"

Za drzwiami sal operacyjnych dziecko jest specjalnym pacjentem. Bo to dziecko. Największe dobro i bezbronność w jednym....
A My w większości jesteśmy mamami....

Po zabiegu dziecko przyjeżdża na salę budzeń, pooperacyjną, gdzie zostaje przekazane pracującemu tam zespołowi...
Tam maluch odsypia znieczulenie, tam pilnujemy jego parametrów i tam dbamy, żeby go nie bolało...
Bo dziecka nie ma prawa nic boleć.
Choć czasem jeszcze nie mówi, parametry i znajomość farmakologii pozwala nam na leczenie bólu pooperacyjnego...

Mała dziewczynka, która nie płakała

Dziś była mała dziewczynka. Obudziła się i nie płakała. Pełna sala budzeń, my trzy biegające między pacjentami i malutka dziewczyneczka, cichutko leżąca w łóżeczku...
Kręcąca się wokół, raz głowa, raz nóżki, machała sobie rączkami i rozglądała się wokół...
Zero łez...

Gdyby płakała, pomimo pełnej pacjentów sali, nosiłabym ją na rękach; zawsze tak robię, bywa, że śpiewam i takie tam inne rzeczy...

Kiedy koleżanka z oddziału przyszła odebrać drobinkę, wzięłam ją na ręce, ta chwyciła mnie za bluzę, przylgnęła, po chwili odwróciła się patrząc ciekawie na świat...
Uśmiechała się zalotnie...
I tak szłyśmy długim korytarzem mojego bloku, ja do niej mówiłam, ona się uśmiechała...

Nie czekała na nią żadna mama. Była... niczyja. Z jednego z państwowych domów, zajmujących się takimi dziećmi... Radośnie przeszłą z rąk do rąk , puściła mi buziaka i... pojechała z nową ciocią... na obiecaną galaretkę.

Po powrocie jedna z pacjentek zapytała mnie, czy ja każde dziecko tak traktuję... Dla mnie szokujące pytanie...
Jak mam inaczej traktować?
Każde dziecko jest czyimś dzieckiem, jest malutkim człowieczkiem czującym ból i przerażenie...
Jeżeli tylko mogę, głaszczę, zagaduję, opowiadam głupoty, śpiewam, choć w moim wykonaniu dla pozostałych pacjentów to musi być traumatyczne przeżycie...

Godzina, która wydaje się dobą

Jeżeli myślicie Państwo ,że za drzwiami bloków operacyjnych, o Wasze dzieci przestajemy dbać, jesteście w błędzie. W miejscu, w którym ja pracuję, gdzie "budzę" dzieci, są na specjalnych prawach. Bo to dzieci. I nikt jeszcze z dorosłych pacjentów się nie poskarżył .

Dziecko po zabiegu ma się bezpiecznie obudzić, ma nie czuć bólu i jak najszybciej ma jechać do rodziców....

Dla Państwa to godzina, która wydaje się dobą, chwile trwające wieczność...
Te chwile są potrzebne dla bezpieczeństwa Waszych dzieci...
I choć wiem jakie to trudne, po prostu proszę Nam zaufać.

Szczególne wyrazy uznania , dla moich koleżanek, które dzieci znieczulają...
Nie tylko za kolorowe bluzy...

Mogą Cię też zainteresować:

"Jesteś kosztowna i wykańczająca, ale...". Młoda mama w otwartym liście dziękuje swojej niepłodności

"Od lewa do prawa, Polacy nie lubią dzieci i kobiet, którym przyszło do głowy je urodzić" [LIST]

Naukowcy z USA stworzyli sztuczną macicę dla jagniąt. W przyszłości ma ratować wcześniaki

Więcej o:
Copyright © Agora SA