"Jesteśmy 2+3 i z taką gromadką to już nie przelewki" [LIST]

Jak to jest urodzić trzecie dziecko dokładnie w urodziny starszaka? O tym, co zrobić, aby wśród rodzeństwa nie było zazdrości, napisali do nas w liście rodzice ze Stalowej Woli. Jak żyje się z trójką dzieci? Przeczytajcie.

Jesteśmy rodzicami trójki dzieci (6 lat, 4 lata, 3 miesiące). W świetle prawa jesteśmy rodziną wielodzietną, ale moja babcia mawia, że rodzina wielodzietna to minimum siedmioro dzieci. Jak widać, daleko nam do jej definicji rodziny wielodzietnej. Tak czy siak jesteśmy 2+3 i z taką gromadką to już nie przelewki.

Podobno cesarskie cięcie to nie rodzenie, więc muszę chyba napisać,że "wyciągnęli ze mnie" dziecko trzy miesiące temu. Dokładnie cztery lata od "wyciągnięcia" syna. Śmieję się z mężem, że córka chciała zrobić prezent braciszkowi i pojawiła się na świecie w jego urodziny. Syn przyjął ten fakt z ogromną radością, w przeciwieństwie do najstarszej córki, która nie była zadowolona. Powiedziała, że to niesprawiedliwe, że on ma taki prezent, a nie ona.

Przywykliśmy już do tego, że wszystko musi być SPRAWIEDLIWE, a jak nie jest, to ona musi mieć "lepiej", "ładniej", "więcej", ale tylko słodyczy, bo więcej obiadu to już on. Postanowiłam z mężem, że fajnie byłoby, gdyby "najmłodsza" miała gest i podarowała coś starszemu rodzeństwu tak, by "wkupić się w ich łaski".

Zaczęliśmy więc podpytywać, o czym marzą, co chcieliby dostać, gdybyśmy wygrali w Toto-Lotka. Córka zaczęła, że ona by chciała dostać kosmos, gwiazdy i jednorożca - prawdziwego! Pobledliśmy z mężem i ze strachem w oczach zwróciliśmy się w stronę syna. - Ja bym chciał... Hmmmm... wyścigówkę. - Ufff. To akurat wiemy, gdzie kupić.

Z prezentem syna nie mieliśmy problemów. Resoraki można kupić w każdym sklepie. Natomiast prezent dla córki to była „mission impossible”. Udało nam znaleźć puzzle z układem słonecznym, gwiazdy fluorescencyjne oraz plastikowego jednorożca.

Po trzech dniach od cesarskiego cięcia dzieci przyjechały do szpitala, by zobaczyć swoją siostrzyczkę. Gdy wjechałam wózkiem do sali odwiedzin, oczy im się zaświeciły, gdy zobaczyły, że na wózku leżą torebki prezentowe. - To dla was od siostry - zakomunikowałam. - Gdy była w brzuchu, usłyszała, jak mówicie, co chcielibyście dostać i postanowiła, że wam to kupi, bo bardzo was kocha. 

Dzieci rzuciły się na torebki, by zobaczyć, co jest w środku. Gdy zobaczyły prezenty, podbiegły do młodszej siostrzyczki (którą akurat karmiłam) i zaczęły ją przytulać i całować po głowie.

- Mam nadzieję, że będziecie mi pomagać w opiece nad naszym dzidziusiem - powiedziałam.

- Tak! - krzyknęły dzieci. 

- A co będziecie robić? - zapytałam.

- Ja będę jej śpiewać piosenki, gdy będzie płakać i będę ją kołysać, by poszła spać - odpowiedziała córka.

- A ja będę wyrzucał pieluchy! Tylko te z siku, a nie z kupą! - zakomunikował syn. 

Po 3 miesiącach od tamtych wydarzeń mogę śmiało pochwalić starszaków i powiedzieć, że wzorowo wypełniają swoje deklaracje złożone w szpitalnej sali odwiedzin.

Aneta i Mikołaj ze Stalowej Woli

***

Jeśli macie więcej niż dwoje dzieci i chcielibyście napisać o tym, jak żyje się w Polsce rodzinom wielodzietnym, piszcie do nas na adres edziecko@agora.pl. Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA