Jak mieszkać z małym dzieckiem i nie oszaleć?

Słodki aniołek w jednej minucie i bezwzględny tyran w następnej? A może rozchichotana trzpiotka i rozpaczająca histeryczka w jednym małym ciele? Jak zachować zdrowie psychiczne, nie zwariować i nie stracić cierpliwości będąc rodzicem dwu- i trzylatka?
Pojawiają się pretensje: dlaczego nie jesteś taki jak inne dzieci? (fot. Shutterstock) Pojawiają się pretensje: dlaczego nie jesteś taki jak inne dzieci? (fot. Shutterstock) Pojawiają się pretensje: dlaczego nie jesteś taki jak inne dzieci? (fot. Shutterstock)

Siła emocji

Natężenie emocji dziecka pomiędzy jego pierwszymi a trzecimi urodzinami przypomina najsilniejszy huragan, najmocniejsze trzęsienie ziemi, tudzież taką burzę z piorunami, jakiej najstarsi mieszkańcy tej ziemi nie pamiętają (moje młodsze dziecię ma 4 lata i wciąż zalicza się do tej kategorii, czujcie się więc usprawiedliwieni przesuwając górną granicę wieku wedle własnych potrzeb). Kategoria "nieprzewidywalne, głośne, zbuntowane, niecierpliwe i egocentryczne" to wór bez dna, pełen irracjonalnych zachowań, wybuchów złości, nieutulonej rozpaczy, tupania nogami i rzucania się na ziemię. Jak to przeżyć i nie oszaleć?

dziewczynka dziewczynka fot. Shutterstock

Pamiętaj, że to ty się spieszysz

Pośpiech to idealne źródło sytuacji konfliktowych, bo ciągle zapominamy, że dzieci postrzegają upływ czasu zupełnie inaczej niż my. Jeśli ja się spieszę i poganiam dzieci, mogę być pewna, że będzie z tego katastrofa. Innymi słowy: to mój grafik jest napięty, a nie plan dnia mojego dziecka. I to raczej ja muszę się dostosować do jego tempa (wstać wcześniej? Nie planować zbyt wiele?), a nie odwrotnie, bo moje oczekiwanie, że dwulatek zrozumie, że się spieszymy i musi szybko wyjść z domu/zjeść obiad/ubrać się, jest równie irracjonalne, co jego histeria wywołana tym, że piłki nie toczą się pod górę...

mama z dzieckiem mama z dzieckiem fot. Shutterstock

Słuchaj uważnie

Czasem to wystarczy, żeby nie przegapić ważnego komunikatu i nie wywołać kolejnego trzęsienia ziemi. Poza tym dziecko, które widzi, że bliska osoba uważnie słucha tego, co ma do powiedzenia, będzie szczęśliwsze i samo nauczy się lepszego komunikowania się z ludźmi. Jasne, uczmy je też, że nie powinno przerywać innym rozmowy, ale przygotujmy się na to, że będzie to proces mozolny i niezwykle frustrujący.

dziecko w łóżeczku dziecko w łóżeczku fot. Shutterstock

Pozwól odpocząć

To takie proste, ale często nam umyka: małe dzieci bywają rozdrażnione i płaczliwe, kiedy są po prostu zmęczone! Wtedy prawdopodobieństwo wybuchu, płaczu i marudzenia jest ogromne. Zachęcaj więc do drzemki, nie przesadzaj z zapełnianiem kalendarza atrakcjami - spokojny czas na wyciszenie może zdziałać cuda. Czasem wystarczy oglądanie i czytanie książeczek, czasem trzeba snu, a innym razem pomoże położenie się na chwilę, zasunięcie zasłon i spokojny odpoczynek.

dziecko i arbuz dziecko i arbuz fot. Shutterstock

Nakarm

O tej teorii mojej koleżanki często zapominam, ale kiedy już sobie o niej przypomnę, często okazuje się strzałem w dziesiątkę. Małe dzieci miewają zły humor także z głodu! Może zjadły za mały obiad albo od ostatniego posiłku minęło już sporo czasu, a jeszcze nie pora na kolejny duży posiłek? Warto w takiej sytuacji zaproponować maluchowi zdrową przekąskę - uwaga na słodycze i śmieciowe jedzenie, stąd prosta droga do otyłości i złych nawyków żywieniowych! Łatwo też wpaść w pułapkę i nauczyć dziecko, że na złe emocje najlepsze jest jedzenie. W przyszłości będzie zajadać smutki i stres, a to nie jest dobry pomysł!

dzieci dzieci fot. Shutterstock

Śmiej się

Poczucie humoru może zdziałać cuda, a wielu trudnych sytuacji uda nam się uniknąć, jeśli obrócimy je w żart. Jest duża szansa, że jeśli powiemy coś śmiesznego, zaśpiewamy zabawną piosenkę lub odegramy wesołą scenkę dziecko jednak się nie rozpłacze/nie zdenerwuje/nie rzuci w geście rozpaczy na ziemię.

Sporty drużynowe sprawiają, że dziecko przełamuje nieśmiałość Sporty drużynowe sprawiają, że dziecko przełamuje nieśmiałość fot. Shutterstock

Zrozum je

Nie jestem szczególnie dobra w czekaniu, a dzieci ciągle wystawiają moją cierpliwość na wielką próbę. Zauważyłam jednak, że dużo lepiej nam się żyje, kiedy pamiętam o tym, że błędem jest oczekiwanie, iż natychmiast przerwą to, co akurat robią i co najwyraźniej bardzo je zajmuje, tylko dlatego, że ja akurat czegoś od nich chcę. Ja też przecież nie porzucam książki, komputera czy telefonu na każde zawołanie. Zamiast żądać, żeby od razu mnie posłuchały, informuję swoje dzieci, że za jakiś czas będzie koniec zabawy  - "Jak zbudujesz tę wieżę, umyjemy zęby", "Ubierz jeszcze tę lalkę, a potem pójdziemy włożyć buty". To działa dużo lepiej!

A tak poza tym to wiecie, co mówią: ten czas szybko mija i wspominamy go z rozrzewnieniem. O tym tez warto pamiętać, jak sądzę. Życzę powodzenia (sobie i Wam)!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.