6 na 10 matek przyznało, że ich najbliżsi często mają uwagi dotyczące tego, w jaki sposób wychowują dzieci. To od mężów, matek i teściowych kobiety słyszą najwięcej słów krytyki na temat własnego macierzyństwa - tak wynika z ankiety, którą przeprowadzili wśród matek pracownicy amerykańskiego szpitala C.S. Mott Children's Hospital z Michigan. W ankiecie wzięło udział prawie 500 młodych matek dzieci do lat pięciu z różnych miejsc Stanów Zjednoczonych.
Najbliższym najczęściej nie podoba się sposób, w jaki matka karmi dziecko/dzieci. Chętnie krytykują młodą matkę za sposób, w jaki ubiera i pielęgnuje dziecko, za brak dyscypliny w domu, za metody wychowawcze (tu najczęściej krytykuje się sposób usypiania dziecka).
A jak krytyka wpływa na matki?
Wiele ankietowanych matek twierdzi, że krytyka zmusza je do zastanowienia się, czy rzeczywiście słusznie postępują. Matki, których sposoby wychowawcze zostaną skrytykowane, często poszukują informacji i wiedzy u lekarza, w internecie, aby sprawdzić, czy rzeczywiście mogą coś zrobić lepiej.
Prawie połowa ankietowanych matek uważa jednak, że powracająca krytyka wpływa na nie demotywująco, tracą pewność siebie, zaczynają wątpić w to, że są dobrymi matkami.
A przez kogo najczęściej i za co są krytykowane "matki Polki"? Zapytaliśmy kilka mam małych dzieci znad Wisły o to, jakie i czyje słowa krytyki najbardziej utkwiły im w pamięci
Agnieszka 38 lat, mama 4-letniej dziewczynki:
- W moim przypadku to teściowa miała najwięcej do powiedzenia na temat mojego macierzyństwa. Uważała, że źle odżywiam córkę, że za dużo jej zabraniam, tłumaczyła, że "to tylko dziecko, czemu ma nie jeść smażonych w głębokim tłuszczu skrzydełek na noc". Miała i nadal ma uwagi, że moje dziecko - uwaga - jest za grzeczne. To nigdy nie wypowiedziane, ale wyczuwane przez skórę oskarżenie, że gnębię i zastraszam swoje dziecko.
Siedem rzeczy, których dziadkowie nie powinni mówić ani wnukom, ani ich rodzicom
Katarzyna, 32 lata, matka trzylatka:
- Syna karmiłam piersią półtora roku. Bardzo nie podobało się to mojemu mężowi. Uważał, że wraz z pierwszymi urodzinami syna powinnam zakończyć karmienie piersią. Nie interesowało go to, że od karmienia naturalnego odchodziłam stopniowo, najpierw zrezygnowałam z karmień dziennych, później nocnych, wieczornych. Mówił do mnie, że to nie jest normalne, że tak długo karmię piersią takiego dużego chłopaka. Nie przekonywały go moje argumenty, że Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmienie piersią dziecka do drugiego roku życia. W pewnym momencie zaczął nawet mówić, że jest to "obrzydliwe", żeby karmić "cyckiem" tak duże dziecko.
Weronika, 31 lat, mama pięciolatki i trzylatka:
- Nie wiem, czy można to nazwać krytyką, ale gdy dzieci były małe, często słyszałam - najczęściej od moich rodziców - że są za lekko ubrane, że muszą mieć (sławną już w naszym kraju) czapeczkę. Gdy po raz kolejny dotykali dziecka i mówili, że jest mu zimno, traciłam wiarę w siebie, w to, że temperaturę powinno się sprawdzać na karku, że lepiej za chłodno niż przegrzać. Z kolejnym dzieckiem było już łatwiej, wiedziałam, jak się bronić. Całe szczęście bliscy rozumieją, że czasy się zmieniają, że np. dopajanie dziecka wodą z glukozą to już pieśń przeszłości. Na początku rodzice i teściowie coś nawet przebąkiwali na ten temat, ale rozumieli moje argumenty. Najgorzej było z tymi ubraniami, ale to też nie było jakieś krytykowanie, to były raczej "rady w dobrej wierze".
Ewa, 37 lat, mama czteroletniej dziewczynki i trzyletniego chłopca:
- Nie uważam, że matek nie należy krytykować. Niby czemu nie? Jeśli coś robią źle, to kto ma im o tym powiedzieć, jeśli nie najbliżsi? Nie ma przecież ideałów, matki też mają prawo do pomyłek i to normalne, że je popełniają.
Ja w swoim macierzyństwie przeszłam chyba każdą z możliwych krytyk, poczynając od męża i kończąc na teściowej. Kiedy mąż zwrócił mi uwagę, że cała poświęcam się dzieciom, że przestałam zwracać na niego uwagę, to zatrzymałam się i przemyślałam temat, że być może rzeczywiście odstawiłam go za bardzo na boczny tor?
Od swojej matki usłyszałam, że mój syn jest "rozpieszczony i rozpuszczony do granic możliwości" - jeszcze nie wiem, co mam z tą jej oceną zrobić, bo w moich oczach jest fajnym dzieckiem.
Teściowa natomiast lubi punktować mnie za szczegóły. Zawsze znajdzie się coś do skomentowania: gęstość kaszy dla dzieci (według niej powinna być rzadsza), ilość masła na kromce chleba, proporcje warzyw i kaszy do zupy dzieci, itp.
Monika, 42 lata, mama dwóch dziewczynek:
- Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mój mąż jest obcokrajowcem, więc z powodu bariery językowej nigdy nie usłyszałam słowa krytyki z ust mojej teściowej.
Mój mąż nigdy nie ocenia mnie jako matki. Nawet jak coś mi przy dziewczynach nie wychodzi, zawsze powtarza, że widzi, jak się staram i że jestem świetną matką dla naszych dzieci. Bardzo w nim to cienię i ta jego postawa ułatwia mi codzienne zmagania z domem i dziećmi. A co najważniejsze motywuje mnie, staram się jako matka, bo wiem, że mój mąż we mnie wierzy i stoi za mną murem.
Inna historia jest jednak z moją matką. Ona krytykuje w moim macierzyństwie co tylko się da. Że dziewczyny są za chude, że źle je karmię, że powinny jeść więcej, że starsza córka jest leniwa, że za mało czasu poświęcam dzieciom, że mamy za mało jedzenia w lodówce, itp. Doszło do tego, że kiedy ma do nas przyjechać, to kilka dni przed jej wizytą, chodzę już podminowana, bo wiem, że jak się tylko pojawi, zacznie się krytyka mojej rodziny i mojego domu. Nawet mój mąż, który jest ostoją spokoju, przyznał, że moja matka posuwa się już za daleko w swoich ocenach.
Kto najczęściej ma odwagę krytykować młode matki? Na podstawie odpowiedzi z ankiet przeprowadzonych wśród matek, badacze ze szpitala C.S. Mott Children's Hospital z Michigan obliczyli, że krytyka pochodząca od najbliższej rodziny procentowo rozkłada się w następujący sposób: teściowie (31 proc.), partner/małżonek (36 proc.), rodzice młodej matki (37 proc.), inne młode mamy (12 proc.), przyjaciółki (14 proc).
Badania, którym przewodziła naukowczyni Sarah Clark z Uniwersytetu Michigan, obalają stereotyp, że najwięcej do powiedzenia i skrytykowania mają teściowe. Jak się okazuje, to ojciec dziecka i matka młodej mamy najczęściej oceniają macierzyństwo swojej żony/córki. Zaledwie 7 proc. ankietowanych kobiet przyznało, że krytyka ich jako matek pochodzi z forów internetowych czy portali społecznościowych.
Oceny zaczynają się już w ciąży
Na łamach "The New York Times" w artykule "Most Mothers Feel Judged, With Families Often the Worst Critics" współtwórczyni ankiety, prof. pediatrii dr Barbara Howard z Johns Hopkins School of Medicine, wspomniała, że krytyka kobiet jako matek zaczyna się już w momencie, gdy zachodzą w ciążę.
Według dr Howard kobieta spodziewająca się dziecka jest instruowana przez najbliższych, co ma jeść, w jakiej pozycji spać, czego nie powinna robić. Kiedy dziecko się urodzi, uwag jest tylko więcej.
Połowa matek, które wypowiedziały się w amerykańskiej ankiecie przyznała, że nagminna krytyka ich nie motywuje. Dochodzi do tego, że młode matki, aby uniknąć sytuacji, w których są oceniane, ograniczają swoje relacje z najbliższymi. Skutkiem tego są np. rzadkie kontakty dzieci z dziadkami krytykantami.