Wakacje z dzieckiem - w kraju czy za granicą? [OPINIE MATEK]

Jeśli rodzinnie to tylko nad Bałtyk, a zagraniczne wyjazdy są za drogie i zbyt męczące dla dziecka? Niekoniecznie! Mamy opowiadają nam, którą opcję wybierają ich rodziny i czym kierują się przy podejmowaniu decyzji.

Przeczytałam kiedyś wypowiedź internautki, twierdzącej, że dopóki jej rodzina nie pozna każdego miejsca w Polsce, z pewnością nie wybierze się na wakacje za granicę. Moje rozmówczynie, chociaż nie brakuje wśród nich zwolenniczek podróżowania po kraju, nie są aż tak radykalne. Rzeczywiście wielu rodziców uważa, że najlepszy odpoczynek dla dzieci to polskie wybrzeże, jeziora i wieś, a wyjazdy zagraniczne są zbyt drogie i mniej atrakcyjne, ale coraz więcej osób twierdzi także, że lato za granicą nie musi kosztować więcej niż urlop nad Bałtykiem, a gwarancja dobrej pogody jest ważniejsza od polskiej piaszczystej plaży. Czy wolimy spędzać wakacje w Polsce, czy jednak bardziej pociągają nas ciepłe morza na południu Europy?

Polska ponad wszystko!

Wśród argumentów przemawiających za polskimi wyjazdami wakacyjnymi przeważają te dotyczące krótszych dojazdów. Dzieci, szczególnie te młodsze, nie przepadają za długimi podróżami: uwięzione w fotelikach, nudzą się i jest im niewygodnie. Przelot samolotem jest z kolei dla wielu rodzin zbyt dużym wydatkiem, a przejechanie samochodem połowy Europy, z małymi dziećmi na tylnym siedzeniu, nie wydaje się szczególnie kuszącą perspektywą . Kasia opowiada, że nawet wyjazd nad polskie morze, oddalone od miejsca zamieszkania jej rodziny o 400-500 km, jest dla jej małej córeczki sporym obciążeniem: - Dłuższe wyjazdy samochodowe odpadają. Mała źle reaguje, jest niezadowolona, płacze, a wtedy w aucie atmosfera jest gęsta. Już w połowie drogi nad morze jest ciężko... - mówi. Dlatego, przynajmniej na razie, rodzina Kasi rezygnuje z wypraw poza granice naszego kraju. Nie chcą też lecieć samolotem, bo ceny biletów przerastają ich możliwości, a Kasia dodatkowo boi się latania.

Wśród zwolenników zagranicznych wojaży dominują argumenty o dobrej pogodzie, okazuje się jednak, że są wśród nas też takie rodziny, które wolą chłodniejszy klimat. Do miłośniczek kapryśnej polskiej pogody zalicza się Joasia, mama dwóch córek (6 i 3l.). Wczasy spędza w Polsce, planuje je przed lub po sezonie wakacyjnym. - Wtedy jest duża szansa, że będzie zimno, a ja nienawidzę upałów. Umieram, jak jest gorąco. Za granicę to chciałabym pojechać do Skandynawii - śmieje się Joasia. Kiedy rozmawiam z rodzicami o wczasach w Polsce często pada też zdanie: u nas jest najładniej. Polskie góry, nadmorskie wydmy i mazurskie jeziora mają wielu wielbicieli.

Przy wyborze wczasów w Polsce bardzo często kierujemy się też względami finansowymi. Część z nas wychodzi z założenia, że dwa tygodnie nad Bałtykiem kosztują mniej niż wyjazd kilkuosobowej rodziny za granicę. Inni, tak jak Renata i jej rodzina, mają krewnych w atrakcyjnych turystycznie miejscach i dzięki ich uprzejmości i gościnności, nie muszą płacić za noclegi. - Bardzo bym chciała zwiedzać świat i odpoczywać na zagranicznej plaży - mówi Renata. - Ale niestety mój partner jest racjonalistą i uważa, że skoro mamy bezpłatną miejscówkę, czyli mieszkanie w Pucku, to po co wydawać kasę? Nigdy nie wyjechaliśmy na wakacje za granicę, moje dzieci nie mają nawet paszportów.

Stawiam na pewne słońce

Marta nie ma żadnych wątpliwości: - A gdzie lepsza pogoda: u nas czy nad Śródziemnym? - pyta zaczepnie. Pogoda to najczęstsze kryterium decydujące o wyborze miejsca na wakacje. Wyjazdy zagraniczne często kuszą rodziny, które po dwóch tygodniach deszczu nad polskim morzem, boją się, że w tym roku będzie podobnie. Inni nawet nie próbują dać nieprzewidywalnemu polskiemu latu szansy, od razu decydują się na wczasy za granicą. Część rodzin wybiera się na urlopy z biurami podróży - koniecznie sprawdzonymi, żeby uniknąć przykrych niespodzianek! Dla oszczędności najczęściej wykupują wczasy w opcji last lub first minute. Wiele osób twierdzi, że w ten sposób koszt wyjazdu jest porównywalny do urlopu w Polsce.

Do zwolenniczek zorganizowanych wyjazdów należy Joanna. Zawsze wybiera hotele, które zapewniają atrakcje dla dzieci, np. klubik, w którym dzieci mogą bawić się z rówieśnikami pod opieką animatora lub wieczorne mini-disco. To ostatnie to dla jej syna ulubiony punkt dnia. - Tam, gdzie jeździmy, zawsze jest pogoda i nie siedzę w 15 m2 z nudzącym się trzylatkiem, bez żadnych atrakcji - tłumaczy. - Ważny jest też dla mnie wybór jedzenia i nie martwię się, co syn zje, tylko idę na gotowe. Jestem alergikiem pokarmowym i zwykle polskie żywienie na wczasach odpada, a tam mam duży wybór na szwedzkim stole - wyjaśnia. Mówi jednak, że na rodzinne wczasy w Polsce też kiedyś przyjdzie pora: - Ale to później, kiedy w brzydką pogodę będzie można chodzić do muzeów itp., a dla dziecka to będzie atrakcja, nie nudny punkt programu przez kilka deszczowych dni - wyjaśnia.

Anna od lat jeździ ze swoją czteroosobową rodziną do Chorwacji. W przeciwieństwie do Joanny, ona woli samodzielnie organizować takie wyjazdy. Co roku odwiedzają inne miejsce, do którego dojeżdżają samochodem, z obowiązkową przerwą na nocleg w Wiedniu. Najczęściej wyjeżdżają przed sezonem, żeby nacieszyć się słońcem jeszcze w czerwcu. Na moje pytanie o powody swoich wyborów, odpowiada ze swojego tegorocznego urlopu: - Właśnie siedzę w bajecznym ogrodzie na wyspie Vis. Pogoda wymarzona, zapach lawendy roznosi się po okolicy, cykady grają, gospodarz właśnie narwał nam ziół z ogródka. Rybki czekają na wieczornego grilla. Domowe wino się chłodzi w lodówce. Dzieci biegają po ogrodzie z wnukiem właścicieli... Nawet nie bardzo wiem, gdzie teraz są, ale tu jest taki spokój i jest tak bezpiecznie, że nie muszę się o nie obawiać. Po wczesnym obiedzie, przyrządzonym przez gospodarzy, jedziemy na plażę. Wrócimy wieczorem, dzieci zasną niczym niemowlaki, a my potowarzyszymy cykadom do północy - opowiada i dodaje: - Nie wiem gdzie w Polsce mielibyśmy tak dobrze za taką cenę.

Kolejna mama, również Ania, także wybiera wyjazdy zagraniczne. Powód jest prosty: pogoda i cieplejsza woda w morzu: - Można moczyć pupkę w wodzie przez cały dzień bez ograniczeń - śmieje się. Poza tym woli krótszy lot samolotem za granicę od męczącej podróży samochodem nad Bałtyk. Jej rodzina zawsze wybiera Europę: - Unia, prostsze formalności graniczne, lepszy dostęp do lekarza, prostsze rozliczenia w razie jakichś kłopotów, mniejsze ryzyko chorób egzotycznych, krótszy lot samolotem - wymienia.

A może to i to?

Okazuje się jednak, że wśród moich rozmówczyń najwięcej jest tych, które najchętniej spędzają wakacje i w Polsce, i za granicą, bo w obu rozwiązaniach dostrzegają wiele korzyści. Karolina co roku, planując lato, prowadzi narady z mężem, zastanawiając się, czy lepiej zostać w Polsce, czy pojechać za granicę. - I co roku pytanie pozostaje u nas bez jednoznacznej odpowiedzi, bo zazwyczaj dzielimy urlop tak, żeby część spędzić w kraju, a część gdzieś za granicą - mówi i tłumaczy: - Z naszego punktu widzenia wakacje to - poza wypoczynkiem - też czas, żeby zobaczyć coś nowego, doświadczyć jakiejś inności, posmakować czegoś dotąd nieznanego. Stąd poza sielskim, spokojnym czasem na wsi, w Bieszczadach czy nad polskim morzem (co zapewne stanowi idealny wakacyjny wypoczynek dla małego dziecka), miło jest chociaż raz do roku polecieć gdzieś w jakieś nieznane dotąd miejsce.

Rodzina Karoliny najczęściej wyjeżdża za granicę poza sezonem: w maju lub wrześniu-październiku. - Z jednej strony nie ma pełni sezonu, dzięki czemu jest ciszej, spokojniej i przyjaźniej dla dzieciaków, ale cały czas można coś nowego zobaczyć i poznać, a pogoda na południu zwykle jest już lub jeszcze wakacyjna. Miło jest się pakować, wiedząc, że przez dwa tygodnie niewiele więcej będzie potrzeba poza sukienkami na ramiączkach, krótkimi spodenkami i sandałami, a kalosze, swetry, płaszcze przeciwdeszczowe, grube dżinsy i zabawki na wypadek długich deszczowych dni można spokojnie odpuścić - rozmarza się.

Łucja też jeździ z rodziną za granicę - Z ciekawości - tłumaczy. Nie wyobraża sobie jednak lata bez wakacji w kraju: - Po pierwsze musi być nasze morze - mówi. - Jeździmy co roku od zawsze, kiedyś na dwa tygodnie, teraz choć na kilka dni. Nie ma drugiego takiego morza, piasku, zapachu drzew, gofrów i wędzonych ryb - twierdzi. - Moje dzieci nie wyobrażają sobie też wakacji bez pobytu na wsi, gdzie mają pełną swobodę, cały dzień spędzają na dworze: rowery, łąka, hamak, basen, trampolina i kuzynki plus wycieczki po okolicy. Co roku odwiedzają nowe miejsca: Jaskinię Raj, Jurę Krakowsko-Częstochowską, skanseny, dinozaury, góry i jeziora...- opowiada. Moja czteroosobowa rodzina też należy do frakcji "tu i tu": w tym roku odwiedzimy sielską warmińską wieś i ciepły Adriatyk. A do której grupy Wy się zaliczacie i dlaczego?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.