Sposoby na małego uparciucha

Kategoryczne: "Ja chcę!" lub płaczliwe: "Ja nie chcę!" najspokojniejszych nawet rodziców może wyprowadzić z równowagi. Zwłaszcza jeśli słyszą je po raz dziesiąty w ciągu jednej godziny.

Dziecko czegoś chce lub czegoś nie chce zwykle wtedy, gdy się spieszymy lub jesteśmy zajęci. Słuchamy nieuważnie, próbujemy prosić i tłumaczyć, ale nasza cierpliwość szybko się wyczerpuje. Dyskusja kończy się kategorycznym "Nie!" albo i klapsem, który ma przypomnieć, kto tu rządzi.

Mało co tak drażni rodziców jak upór dziecka, a chyba nic nie wyprowadza ich tak szybko z równowagi. Podświadomie odbieramy go jako atak na nasz autorytet. A przecież każdy człowiek (nawet mały) inaczej postrzega świat, ma inne potrzeby i upodobania. Wiemy o tym, a jednak wierzymy, że nasze dzieci - tak jak przejęły po nas kolor oczu - przejmą też nasze upodobania. Zwykle tak się nie dzieje i... konflikt gotowy. Chociaż upór dziecka bywa męczący i kłopotliwy, nie zapominajmy, że ma on swoje dobre strony. Doceńmy to czasami ("To dobrze, że wiesz, czego chcesz").

ROSNĄCA NIEZALEŻNOŚĆ

Przez pierwszy rok życia dziecka problem uporu nie istnieje (oczywiście jeżeli nie usiłujemy np. usypiać go, gdy właśnie chce się bawić, lub karmić, gdy nie jest głodne). Ale któregoś dnia sytuacja się zmienia i zwykle uległy naszej woli niemowlak zaczyna mieć własne zdanie! Pierwsze "Nie!" malca przyjmujemy zazwyczaj z radością - oto rośnie człowiek myślący - ale dość szybko przestaje nam być do śmiechu.

Tymczasem tak męczący upór dwulatka, który za punkt honoru uważa nieustanny sprzeciw wobec wszystkiego, jest pierwszą próbą uniezależnienia się od wszechmocnej władzy rodzicielskiej.

POTRZEBA PODEJMOWANIA DECYZJI

Ledwie przebrniemy przez ten trudny okres, pojawiają się nowe problemy. Jedną z przyczyn uporczywego obstawania przy swoim - kategorycznego "Ja chcę!" lub płaczliwego "Nie chcę!" - jest po prostu potrzeba samodzielności, podejmowania własnych decyzji, nawet jeśli dotyczą spraw tak pozornie błahych, jak kolor skarpetek.

RODZICIELSKI PRZYKŁAD

Gdy dziecko czegoś żąda, najpierw zapytajmy, dlaczego mu na tym zależy. Bo choć malec zwykle potrafi uzasadnić swoje zdanie, to my nie zawsze jesteśmy go ciekawi. Ale jeśli my nie zadajemy sobie trudu, aby wysłuchać dziecka i postarać się zrozumieć jego racje (niekoniecznie się z nimi zgadzając!), to dlaczego oczekujemy, że dziecko wysłucha nas?

A może to nie z maluchem trzeba coś zrobić, tylko raczej coś zmienić w naszym domu, we wzajemnych kontaktach? Przyjrzyjmy się własnemu zachowaniu. Może sami prowokujemy do uporu zbytnią surowością albo niekonsekwencją i pobłażliwością. Między apodyktycznymi rodzicami a ich dziećmi toczy się zacięta walka o władzę ("Ja ci pokażę, kto tu rządzi!"). Jeżeli mama lub tata kłócą się z dzieckiem, używając do tego tych samych środków co ono - krzyków, przemocy albo szantażu ("Jak nie przestaniesz, to nie pójdziemy na spacer"), konflikt, zamiast się wyciszyć, narasta. Maluch, obserwując rozjuszonych rodziców, utwierdza się tylko w uporze. Jak ma się nauczyć panowania nad emocjami, jeśli jego mama czy tata tego nie umie? Przecież wzorce zachowania dzieci wynoszą z domu. Nie pomogą słowne nakazy, jeśli nie są poparte przykładem.

SKUTECZNA TAKTYKA

Nie stawiaj dziecku zbyt wielu zakazów, bo nie będzie przestrzegać żadnego. Kategoryczne "Nie!" zarezerwuj dla sytuacji, które są niebezpieczne dla malca lub naprawdę nie do przyjęcia. Bądź wtedy stanowcza i nieugięta. Powiedz dziecku, co ma zrobić, wytłumacz dlaczego i nie wdawaj się w kłótnie.

W sprawach mniejszej wagi, zanim czegoś zabronisz, zastanów się, czy naprawdę nie może pobiegać na golasa przed kąpielą? Czy bieganie po murku jest naprawdę takie nie- bezpieczne? Przecież gdyby maluch spadł, obtarłby sobie najwyżej kolana, a o ileż więcej by się nauczył! Sam, bez twoich męczących utyskiwań!

Jeśli już powiesz "Nie!" - wykaż się konsekwencją. Nie ulegaj naciskom zapłakanego malca. Dziecko jest bystrym obserwatorem i szybko zacznie tobą manipulować, bo skoro raz się udało...

Postaraj się, aby o zakazach i nakazach decydowało rzeczywiste przekonanie o ich słuszności, a nie, jak to często bywa - zmęczenie, zniecierpliwienie lub zły humor. Nie ustępuj tylko dla świętego spokoju.

Ustal jasne zasady obowiązujące w domu. Dzięki temu dziecko będzie wiedziało, czego ma się trzymać, i da mu to poczucie bezpieczeństwa.

Jeśli nic nie skutkuje, najlepiej przeczekać napady uporu. Pomoże nam w tym poczucie humoru i świadomość, że jeśli stłumimy u malucha wszystkie próby samodzielności, za parę lat będziemy martwić się jego biernością i brakiem własnego zdania. Szanujmy więc jego potrzeby, ale nauczmy go też szacunku dla potrzeb innych. Tylko taka postawa może nam zapewnić autorytet u dziecka i sukces w wychowaniu, bo przecież nie o ślepe posłuszeństwo chodzi, ale o to, by maluch wyrósł na człowieka myślącego. Samodzielnie!

ZALETY SILNEJ WOLI

Zamiast nazywać tę cechę "uporem", który ma negatywny wydźwięk, nazwijmy tę cechę "silną wolą", to brzmi znacznie lepiej, prawda?

Dzieci, które potrafią sobie stawiać cele, lepiej radzą sobie w dorosłym życiu.

Dążenie do stawiania na swoim potraktujmy jako zaczyn do kształcenia wytrwałości i ambicji dziecka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA