Dlaczego roczniak nie chce się rozstać z rodzicami?

Niektóre maluchy za nic nie chcą rozstać się z rodzicem. Im bardziej chcemy, by były samodzielne, tym mocniej się nas trzymają. Dlaczego?

Niemowlę jest całkowicie zależne od opieki dorosłych. Początkowo oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy, ale w ósmym miesiącu życia stopniowo uświadamia sobie, jak ważni są dla niego inni, i zaczyna protestować przed rozstaniem. Panicznie się boi, że utraci mamę, i ani na chwilę nie chce jej spuścić z oka. Dopiero po pewnym czasie dziecko uczy się, że jeśli ktoś na moment znika z jego pola widzenia, to nie znaczy, że znika z tego świata.

TYLKO MAMA

W drugim roku życia świat dziecka gwałtownie się poszerza. Przedtem ograniczał się do łóżeczka, wózka, nosideł, a więc miejsc znanych i swojskich. Teraz maluch buszuje swobodnie po całym domu i zbiera doświadczenia. Wiele z nich budzi jego przerażenie: woda z hukiem spuszczana w ubikacji, wciągający wszystko odkurzacz albo radio, które czasem głośno gada. Ponieważ świat wokół wydaje się tak tajemniczy, a czasami wręcz groźny, maluch bardzo boi się rozłąki z tym, kto zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa. Często odbiega od mamy i penetruje różne zakamarki, ale raz po raz wraca, przytula się i dopiero wtedy pędzi dalej, by z naładowanym akumulatorem zaspokoić swoją ciekawość.

KROK PO KROKU

To stopniowe oddalanie się - najpierw na odległość kilku kroków, a potem coraz dalej - jest znakiem nie tylko fizycznego, ale także emocjonalnego uniezależniania się. Ten proces, nierozerwalnie związany z dojrzewaniem, będzie trwał przez kolejne kilkanaście lat. Zanim jednak dziecko osiągnie pełną niezależność i w końcu opuści rodzinny dom, musi nauczyć się rozstawać z najbliższymi. Musi uwierzyć, że nawet jeśli się na chwilę rozstaniecie, po przerwie wszystko będzie tak jak przedtem. A także w to, że jest w stanie samo przeżyć silne emocje, które towarzyszą rozłące. Dziecko, które w wieku niemowlęcym nabrało dobrych doświadczeń i wie, że może liczyć na najbliższych - w wieku dwóch lat na ogół potrafi na pewien czas rozstać się z mamą czy tatą. Potrafi też uporać się ze swoim niepokojem. Owszem, może płakać i rozpaczać przy rozstaniu, sygnalizując w ten sposób swoje przywiązanie, ale potem potrafi ukoić swój smutek, a nawet się dobrze bawić. Warto jednak pamiętać, że krótkie okresy "wieszania się na rodzicach" powtarzają się w życiu każdego dziecka, zwłaszcza w momentach przełomowych (pójście do przedszkola, poważna kłótnia rodziców, przeprowadzka, choroba).

KTO SIĘ CZEGO BOI

Jeżeli malec reaguje na rozstania w wyjątkowo dramatyczny sposób, zamyka się w sobie lub nie daje się uspokoić, warto zastanowić się nad własnymi uczuciami. Często bowiem zdarza się tak, że to nasze niepokoje udzielają się dzieciom. Zadajmy sobie parę pytań. Czy ze spokojem podchodzimy do tego, że nasze dziecko nie jest już bezradnym niemowlęciem, że się usamodzielnia i potrzebuje nas mniej niż kiedyś? Czy jego zależność i okazywane nam przywiązanie nie rekompensowały nam czegoś, np. braku dobrych relacji z bliskimi? Jak znosimy to, że dziecko grymasi? Czy czujemy się wówczas winni? Wielu rodziców, widząc grymasy dziecka, cierpi. Dziecko wyczuwa ich niepokój i czuje się jeszcze bardziej zagrożone ("Skoro do- rośli się martwią, to widocznie jest to coś poważnego"). Coraz większy niepokój dziecka wzmaga z kolei lęk rodziców i tak to może narastać, dopóki dorośli nie spróbują uświadomić sobie, co tak naprawdę leży u podstaw ich obaw, i nie poradzą sobie z nimi sami lub z fachową pomocą.

Trzeba też pamiętać, że lęk przed rozstaniem pojawia się czasami wtedy, gdy choć jedno z rodziców jest zaprzątnięte jakimiś poważnymi problemami, np. kryzysem małżeńskim, chorobą własną lub kogoś z bliskich. Dziecko to natychmiast wyczuwa, podobnie jak zaniepokojenie rodziców problemami zdrowotnymi dziecka.

RAZEM POKONAĆ STRACH

Opanowanie nadmiernego lęku zazwyczaj wymaga zaangażowania całej rodziny. Najważniejsze jest zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa. Mały człowiek najprawdopodobniej boryka się z jakimś rodzajem nieufności - czy jeśli dorośli znikną, to na pewno potem wrócą? Nie wolno bagatelizować tego lęku, ośmieszać dziecka ani go strofować. Im dziecko starsze, tym więcej można mu tłumaczyć. Pomoże cierpliwe zapewnianie go, że pod naszą nieobecność nic się nie stanie, że jesteśmy niedaleko, że może nas usłyszeć przez telefon i że na pewno pod koniec dnia się spotkamy. Powtarzające się pozytywne doświadczenia sprawią, że dziecko nabierze pewności siebie, a dręczące lęki staną się tylko częścią jego historii.

Jak mu pomóc?

Jeżeli maluch będzie miał w was oparcie, z czasem przestanie się bać.

Nie porównuj z innymi dziećmi, które już sobie poradziły z tym problemem ("Zobacz, Piotrek wcale się nie boi!").

Nie lekceważ lęku. Nie wyrywaj się, gdy trzyma się ciebie kurczowo. Nie wymykaj się też z domu ukradkiem, gdy jest zajęte zabawą.

Wcześniej przygotuj je do rozstania, poznaj z opiekunką. Twoja obecność ułatwi mu zaakceptowanie nowej sytuacji i nowych osób.

Wychodząc, pożegnaj się z dzieckiem, wyjaśnij mu, co się dzieje, przytul je, zapewnij, że je kochasz i że wrócisz.

Na początku rozstawaj się na krótko - jeżeli to możliwe, to tylko na kwadrans, pół godziny, godzinę i stopniowo wydłużaj ten czas.

Zawsze mów, kiedy wrócisz, i dotrzymuj słowa. Pamiętaj jednak, że dzieci nie mają poczucia czasu. Zamiast: "niedługo wrócę" (dla dwulatka to nic nie znaczy), powiedz "wrócę po obiedzie".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.