Czy dziecko rzeczywiście może jeść jak dorosły?

Im dziecko starsze, tym częściej na jego talerzu pojawia się to, co jedzą rodzice. Jak przyrządzać te dania, by były nie tylko smaczne, ale i zdrowe?

Niemowlę karmimy według ścisłych zaleceń, które określają kolejność wprowadzania pokarmów. A gdy ukończy rok, może jeść już niemal wszystko. Czy to nie zbyt gwałtowny przeskok?

Zaleca się, żeby w drugim roku życia przyzwyczajać dziecko do posiłków z rodzinnego stołu, czyli by malec stopniowo poznawał to, co jedzą dorośli. To słuszne zalecenie, pod warunkiem że dorośli korzystają ze zdrowej kuchni. Bo przecież dziecko powinno mieć lekkostrawną dietę, w której nie może brakować mleka. A często jest to pierwszy produkt, z którego rodzice rezygnują, zastępując go np. sokiem. Tymczasem malec nadal potrzebuje dużo wapnia, niezbędnego do budowy kości.

Drugi często popełniany błąd to zbyt szybkie przestawienie dziecka na mocno przyprawione, smażone potrawy. Lepiej (także dla dorosłych) jeść mięso gotowane na parze, pieczone w folii lub duszone z warzywami, bez soli (lub z jej odrobiną) i bez zasmażki. Nadmierna ilość soli obciąża nerki, powoduje większe wydalanie wapnia, a w wieku późniejszym sprzyja nadciśnieniu. Dla dziecka nadmiar soli może być tym większym szokiem, że jako niemowlę było na bezsolnej diecie.

Jakie jeszcze błędy popełniamy, komponując dietę małego dziecka?

Podajemy zbyt duże porcje lub za dużo dań naraz. To, że dziecko rośnie, nie oznacza, że musi jeść tyle, co dorosły. Powinno jeść pięć, sześć niezbyt obfitych posiłków (patrz ramka). Unikajmy też czerwonego mięsa. Doskonałym źródłem białka będzie chudy drób, ryby oraz mleko i przetwory mleczne.

Kolejnym zagrożeniem są przekąski - słone paluszki, krakersy, po które sięgamy mimochodem, np. oglądając telewizję, oraz czipsy i słodycze, które kupujemy pod wpływem reklamy. A to prawdziwe bomby kaloryczne, bez wartości. W tych przekąskach jest mnóstwo zbędnego cukru i soli, a także szkodliwych kwasów tłuszczowych trans. Nie dajmy się nabierać na witaminy, które są sztucznie dodawane. Same witaminy to za mało. W świeżym owocu oprócz nich jest ułatwiający trawienie błonnik oraz przeciwutleniacze (opóźniają proces degeneracji komórek).

Nie podawajmy długo gotowanych warzyw, z dużą ilością tłuszczu, wysokoprzetworzonych. Organizm dziecka nadal intensywnie rośnie i szkoda jego energii na trawienie śmieciowego jedzenia.

Czego, poza wapniem, brakuje w typowej diecie dwulatka?

Często za mało w niej "dobrego" tłuszczu. Tylko przypomnę, że kwasy Omega-3 znajdują się przede wszystkim w tłustych rybach morskich oraz (w mniejszym stopniu) olejach roślinnych - rzepakowym, lnianym, oliwie z oliwek.

Warto maluchom, szczególnie w okresie zimowym, dawać kiszonki - ogórki (można zdjąć skórkę), buraki, kapustę. Nie polecam pikli ani korniszonów - ocet, podobnie jak sól, jest niezdrowy.

Wciąż słyszymy, że zdrowa dieta jest bardzo ważna dla przyszłości dziecka. Co to oznacza tak naprawdę?

Dziecko "jest tym, co zje". Obecne pożywienie stanowi budulec wszystkich komórek jego ciała. Zarówno tych odpowiedzialnych za jego sprawność fizyczną, jak i umysłową. A nawyki, jakie mu wyrobimy, i smaki, do jakich je przyzwyczaimy, staną się wzorcem na całe życie. Można je potem zmienić, ale z trudem i przy sporych wyrzeczeniach. Dlatego tak ważne jest, do jakiego stylu jedzenia maluch przyzwyczai się już teraz. W przyszłości chętniej sięgnie po potrawy, które dobrze mu się kojarzą - z uśmiechniętą mamą, miłą atmosferą, ciepłem rodzinnego domu.

Nawet jeśli w domu udaje się nam zdrowo żywić dziecko, poza nim bywa to trudne. Jak sobie z tym radzić?

Warto przyjrzeć się temu, co stoi na stole podczas rodzinnego przyjęcia - na pewno znajdą się tam potrawy, które dziecko może jeść - warzywa (o ile nie są przesolone czy doprawione polepszaczem smaku), ryż, mięso (bez panierki). Na deser podajmy malcowi kawałek ciasta drożdżowego. Idąc z wizytą lub jadąc w podróż, zabierzmy ulubione danie obiadowe w słoiczku, mleko, przekąskę przygotowaną specjalnie dla najmłodszych, oznaczone informacją "produkt spożywczy specjalnego przeznaczenia żywieniowego".

Jak długo dziecko może jeść te gotowe dania?

Nie ma ograniczeń. Mus owocowy czy sok będzie odpowiedni nawet dla dorosłego. Czytajmy tylko dokładnie etykiety na słoiczkach, by wiedzieć, jaka jest konsystencja potrawy. Starszym dzieciom podajemy dania mniej rozdrobnione, bo nie jest dobrze, jeśli półtoraroczny maluch wciąż jada papki przeznaczone dla niemowląt. To ważne, żeby w porę zaczął żuć pokarm, a potem zaczał go gryźć. Obie te umiejętności wpływają na rozwój mowy. Pamiętajmy, że dopiero trzylatek potrafi dokładnie pogryźć i przeżuć twardsze kawałki, np. pokrojoną w słupki marchewkę. Dlatego nie należy się spieszyć. Dobrym sposobem jest skracanie czasu gotowania warzyw - niemowlę dostaje je najpierw niemal rozgotowane, jeśli już swobodnie je zjada, dajemy mu je nieco twardsze, potem półsurowe, a w końcu - te, które jemy na surowo - najpierw tarte na tarce, następnie pokrojone w słupki, a na samym końcu tylko obrane ze skórki. Tu ważne jest wyczucie i obserwowanie dziecka.

Czy maluch, który ma już sporo zębów, może wszystko gryźć?

Nie, jeśli cząstka będzie mała, malec może ją w całości połknąć, co grozi zadławieniem. Dlatego lepiej nie trzymać na wierzchu łuskanych orzechów, migdałów, suszonych owoców (co w okresie świątecznym stanowi czasem dekorację stołu), nie pozostawiać go bez opieki, gdy chrupie surową marchewkę lub jabłko. On dopiero zaczyna jeść jak dorosły, warto mieć to w pamięci, podsuwając mu kolejną nowość.

DZIEŃ DOBRZE ZBILANSOWANY

Dziecko w wieku 1-3 lata powinno w ciągu dnia dostać:

mleko lub mleczny napój (jogurt, kefir, maślanka) - w sumie ok. 2 szklanek;

twaróg - 3-4 łyżki;

ser żółty - pół cienkiego plasterka;

mięso, ryby, wędliny, jaja - w sumie ok. 100 g;

masło - ok. 3 łyżeczek;

oleje roślinne - 1 niepełna łyżka;

warzywa - 3-4 porcje;

owoce - 2-3 porcje;

pieczywo mieszane - 3 kromki;

płatki, kasze, ryż, makaron, mąkę - w sumie 4-5 łyżek suchych produktów;

cukier, słodycze - w sumie 3 płaskie łyżki.

Bardzo aktywnemu maluchowi czasem trzeba więcej produktów zbożowych; dziecku ze skłonnością do nadwagi ograniczamy produkty bogate w cukry.

dr inż. Joanna Myszkowska- -Ryciak

pracuje w Katedrze Dietetyki w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA