W poszukiwaniu utraconego smaku

A gdyby tak wrócić do tradycji kulinarnej, znów zacząć się cieszyć prawdziwym smakiem jedzenia i nauczyć dzieci, że przy jedzeniu lepiej się zanadto nie spieszyć?

Życiu w pośpiechu towarzyszy coraz popularniejszy obyczaj jedzenia niezdrowego, sztucznego, które kupujemy na wynos i łykamy w biegu na ulicy. Coraz częściej jemy pełne chemii "obiady" w proszku, sztucznie aromatyzowane zupy i konserwowane chemicznie napoje. Odchodzimy od tradycyjnych, regionalnych potraw na rzecz glo-balnego kultu frytek i hamburgerów.

By sprzeciwić się trendowi "fast food, fast life", miłośnicy zdrowego, naturalnego jedzenia 18 lat temu założyli organizację Slow Food.

Owoce tego ruchu rozprzestrzeniły się po całym świecie i dotarły do Polski. Wielu z nas kojarzy idee slow foodu z produktami sprzedawanymi w specjalnych sklepach - wytwarzanymi naturalnie, zgodnie z tradycją, bardzo smacznymi i - przeważnie - dość kosztownymi.

Ponieważ żywność slow food nie jest powszechnie dostępna, nawet ci, którym ta idea jest bliska, traktują ją jako coś egzotycznego. A przecież każdy z nas może zakosztować przyjemności "slow food". Bardzo rzadko mamy wprawdzie warunki, by założyć własną hodowlę czy kultywować ekologiczne uprawy, ale... możemy wybierać ze sklepowych półek to, co zdrowsze, mniej nafaszerowane chemią, mniej przetworzone. Możemy uczyć się jeść świadomie i czerpać z jedzenia prawdziwą przyjemność. Możemy uczyć dzieci, że to, co wkładają do ust, wpływa na ich samopoczucie i zdrowie. Zapewniać im wspaniałe wspomnienia smaków dzieciństwa, wspólnego gotowania i smakowania.

Dekalog smakosza

1. Przyjrzyj się temu, w jakiej atmosferze jecie posiłki. Czy wspólny posiłek to czas przyjemności? Czy siadacie do stołu w dobrych nastrojach, wy-łączacie telewizor, dbacie o estetyczne podanie jedzenia? To nie musi być obiad z trzech dań. Spokojne zjedzenie płatków na mleku to też celebrowanie posiłków.

2. Pamiętaj, że jedzenie to nie tylko zaspokojenie głodu. Gdyby tak było, moglibyśmy bez szwanku dla zdrowia i smaku żywić się samym chlebem. Ale my potrzebujemy więcej, jedzenie nie może być byle jakie. Czy zdarza wam się wychodzić z domu bez śniadania, zamiast obiadu wsuwać na ulicy frytki? Dzieci to widzą. Nauczone, że można jeść byle jak, będą sięgały po chipsy zamiast drugiego śniadania albo baton, gdy zgłodnieją.

3. Przemyśl kwestię gotowania. Jeżeli pracujecie i macie mało czasu na szykowanie posiłków, wymyślcie, jak można usprawnić prace kuchenne, nie rezygnując ze zdrowej diety. Warto mieć zawsze pod ręką świeże zioła w doniczkach, oliwę z oliwek, czosnek, zapas warzyw i owoców, pełnoziarnisty chleb, kilka rodzajów makaronu, rozmaite kasze, a w zamrażarce porcje mięsa i ryb (bez panierki).

4. Pielęgnuj prawdziwe smaki. Choć co druga reklama w telewizji zachęca do dań z proszku, kostki, choć "domowy" smak potraw można uzyskać w laboratorium, postaw na to, co bardziej naturalne.

5. Przekonaj się, że wcale nie jest trudno zmienić nawyki. Zanim następnym razem kupisz wędlinę pełną soli i konserwantów, spróbuj czegoś smaczniejszego i zdrowszego. Kup kawałek mięsa (schabu, piersi indyka), przypraw ziołami, upiecz. Krój cieniutkie plastry do kanapek. To wcale nie jest bardziej pracochłonne, kosztowne i trudne od kupowania porcji wędlin, które bardzo szybko robią się oślizgłe i niesmaczne.

6. Dokonuj świadomych wyborów. Czytaj etykiety, dokładnie sprawdzaj składniki. Szukaj żywności ekologicznej lub wytwarzanej tradycyjnie. Zamiast barwionego na brązowo chleba z polepszaczami, kupuj ten z mąki razowej na prawdziwym zakwasie. Spośród butelek oliwy wybieraj tę z pierwszego tłoczenia, lśniącą jak zielone złoto.

7. Jeśli masz czas i chęć, rób domowe przetwory. Zaproś dziecko do kuchni, na pewno będzie zachwycone kulinarną alchemią. A za parę miesięcy skosztujecie własnej roboty powideł, konfitur, przecierów...

8. Zobacz, jaką przyjemność może sprawić wspólne gotowanie. W wolne dni zagniećcie drożdżowe ciasto, zróbcie domowy sos do spaghetti. Przy okazji przekonasz się, że czasem lepiej smakują potrawy najprostsze, które bazują na naturalnym smaku.

9. Bądź tropicielem kulinarnych tradycji. Podczas wakacyjnych wyjazdów szukajcie miejscowych przysmaków wytwarzanych tradycyjnie na małą skalę. Może uda wam się znaleźć wytwórcę, zobaczyć, jak powstaje tradycyjnie wytwarzana kasza, jak tłoczy się na zimno olej, jak robi się bundz? Wiele gospodarstw agroturystycznych proponuje własne sery, miody, dżemy, chleb pieczony w piecu, świeżo wędzone ryby. Taka kulinarna edukacja bardzo poszerza horyzonty dziecka, uczy je szacunku dla darów natury, rozpoznawania prawdziwych smaków, doceniania tego, co naprawdę wartościowe.

10. Ciesz się z sukcesów. Jeśli uda wam się zmienić sposób jedzenia, zastanówcie się, jakie inne zmiany to wywołało. Być może wasze dzieci jedzą chętniej i bez grymasów, a wy lepiej się czujecie. Może się też okazać, że w waszym życiu jest mniej stresu, a samo życie bardziej wam smakuje.

Doc. dr hab. Janusz Książyk kierownik Kliniki Pediatrii w Centrum Zdrowia Dziecka, jest jednym z ekspertów, którzy opracowali obowiązujące w Polsce schematy rozszerzania diety niemowląt.

Członek polskich i zagranicznych towarzystw naukowych.

Slow food to ruch, który deklaruje przywiązanie do tradycyjnych metod produkowania żywności, chroni przed unifikacją niektóre wyroby, szczególnie te związane z lokalną tradycją i kulturą.

Slow food to inaczej: powoli produkujmy i powoli zjadajmy. (Kto był w prawdziwej bacówce, ten wie, ile czasu i cierpliwości trzeba, by wytworzyć wędzony oscypek). Ta żywność nie zawiera sztucznych konserwantów ani barwników. Jest naturalna, a przez to świetna dla nas wszystkich. Smakuje tak, jak chciała tego natura, a nie "food designer", który komponuje smaki pod dyktando marketingu.

Reklamy rozmaitych przekąsek i słodyczy przekonują, że żywność ma przede wszystkim szybko zaspokoić głód i dać energię. Pospieszne jedzenie niezdrowych produktów jest zaprzeczeniem kultury "slow food". Trudno jest jednak wybiórczo uczyć kultury jedzenia przy zaniedbywaniu innych jej form. Kiedyś kawiarnie były miejscem rozmów i wymiany myśli. Dzisiaj znaczna część młodych ludzi, zamiast do kawiarni, idzie do baru typu "fast food". Szybko się nasycają, mało mówią i gonią do następnych zajęć. Pośpiech i brak umiejętności rozmowy przy jedzeniu jest stygmatem naszej kultury, kultury gier komputerowych, w której "nowe życie" można równie łatwo pozyskać jak energię do manipulowania "joystickiem" po spożyciu słodkiego batona.

Więcej o:
Copyright © Agora SA