Poznań przyjazny dzieciom

Wojskowe machiny na Cytadeli, słonie i warany w dwóch ogrodach zoologicznych i oczywiście trykające się łbami koziołki na ratuszu - w Poznaniu nie brakuje atrakcji na weekendowy wypad z dziećmi.

Zwiedzanie można zacząć od parku na Sołaczu, jednej z najbardziej znanych dzielnic Poznania. Na dzieci czekają tam plac zabaw i wygłodniałe kaczki nad rzeką Bogdanką. Na dorosłych - willowa dzielnica zaprojektowana na początku ubiegłego wieku przez Josepha Stübbena - relikt z czasów sprzed ery deweloperów. Po spacerze koniecznie strawa we Francuskim Łączniku - kameralnej knajpce serwującej głównie tarty. Mój syn rozsmakował się tam w tarcie z wątróbką, której w domu nigdy nawet nie tknął.

Czołgi w parku

Niedaleko Sołacza jest jezioro Rusałka oferujące wszystkie atrakcje miejskiego plażowania. Z dziećmi lepiej jednak udać się w przeciwną stronę - do Parku Cytadela. To największy park w Poznaniu, zbudowany na terenie dawnego fortu wojskowego. Największą atrakcją dla dzieci są tu czołgi i samoloty w Muzeum Uzbrojenia, a z wielu rzeźb plenerowych nie można przegapić "Nierozpoznanych" Magdaleny Abakanowicz. Odpoczynek najlepiej zaplanować w restauracji Umberto z widokiem na plac zabaw i wojskowe machiny.

Teatru czar

Niedaleko Cytadeli działa także Scena Wspólna - Ośrodek Edukacji Teatralnej dla najmłodszych, gdzie regularnie odbywają się spektakle i warsztaty. Choć jeden teatralny akcent to punkt obowiązkowy wyprawy do Poznania z dziećmi - jeśli nie na Scenie Wspólnej to w Teatrze Animacji umiejscowionym w Zamku Cesarskim. Moje pierwsze silne teatralne doświadczenie związane jest właśnie z tym teatrem - dawno, dawno temu Pchła Szachrajka zbiegła ze sceny i usiadła mi na kolanach.

Regularnie w Poznaniu występuje też Studio Teatralne Blum, ostatnio w Concordii Design. To odrestaurowany budynek starej drukarni z połowy XIX wieku oferujący program niebanalnych atrakcji dla najmłodszych.

Słonie, palmy i warany

Odwiedzając Poznań, trzeba koniecznie zobaczyć Nowe Zoo, a szczególnie nowoczesną słoniarnię z dużym wybiegiem, tarasem widokowym i wioską afrykańską. W sumie w zoo mieszka ponad 2 tys. zwierząt, m.in. żyrafy, nosorożec i tygrysy syberyjskie - okazałe, ale niezbyt energiczne.

Dla dzieci nie mniejszą atrakcją niż zwierzęta jest kursująca po ogrodzie kolejka. Dzięki niej można dokładnie zwiedzić rozległy teren, nie tracąc przy tym wszystkich sił.

Bliżej centrum Poznania, w tzw. Starym Zoo, mieszkają mniejsze zwierzęta - kozy, osły, alpaki i kameruńskie owce. Jest tam też pawilon zwierząt zmiennocieplnych z największymi jaszczurkami świata - waranami.

Miłośnicy przyrody powinni pamiętać również o poznańskiej palmiarni, którą warto rozważyć nie tylko jako awaryjne rozwiązanie na niepogodę.

Relaks i adrenalina na Malcie

Z Nowego Zoo już tylko żabi skok na Maltę - teren rekreacyjny wokół sztucznego jeziora z wieloma różnorodnymi atrakcjami. Jazda na rowerach, rolkach (a zimą na łyżwach), park linowy, sztuczny stok narciarski, letni tor saneczkowy, park wodny - to tylko niektóre z nich.

Nowością jest działająca cały rok kolejka górska "Adrenaline", czyli 500-metrowy zjazd z prędkością nawet 40 km na godzinę, dostępna dla dzieci powyżej trzeciego roku życia.

Koziołki w ratuszu

Na trasie rodzinnej wycieczki nie może oczywiście zabraknąć Starego Rynku i symbolu Poznania - koziołków trykających się łbami na ratuszowej wieży. Ale uwaga, robią to tylko w samo południe!

Po zwiedzaniu centrum miasta można odetchnąć w Cafe Bajarka przy Placu Wolności, gdzie jest sporo ciekawych zabawek i trzy pokoje dla dzieci: edukacyjny, aktywny i spokojny.

Pyry z bzikiem

Nie zapominajmy też o obiedzie - najlepsze byłyby pyry z gzikiem. Sporo kartoflanych wariacji oferuje m.in. Pyra Bar - tradycyjne wielkopolskie ziemniaki z twarożkiem to tutaj "pyry z bzikiem", a placki ziemniaczane z greckim jogurtem i powidłami śliwkowymi noszą bardzo adekwatną nazwę - "pyranoja".

Deser można natomiast zjeść na Jeżycach, w dzielnicy znanej z twórczości Małgorzaty Musierowicz. Od niedawna działa tam Wytwórnia Lodów Tradycyjnych - nie tylko w sezonie przed tą lodziarnią ustawiają się długie kolejki.

Poznańska abrakadabra

Czym zabawiać dzieci w czasie zwiedzania Poznania? Można oczywiście opowiedzieć im o zwycięskim powstaniu wielkopolskim, którego śladów nie brakuje w mieście, albo o idei pracy u podstaw, bliskiej Wielkopolanom. Lepsza będzie jednak gwara, bo nic tak nie śmieszy dzieci jak zabawne wyrazy. Jakiś czas temu, oglądając jeden z konkursów skoków narciarskich, dobrą godzinę z moim 4-letnim synem bawiliśmy się w wymawianie nazwy Garmisch-Partenkirchen, gdzie się ów konkurs odbywał. Brzmi jeszcze lepiej niż abrakadabra.

Nieletni turyści odwiedzający Poznań muszą więc wiedzieć, że jeśli gzub (czyli dziecko) będzie biegał za szybko, to może się wykopyrtnąć (czyli przewrócić) i nabić sobie biniola (czyli guza), a najpewniej się też uślumpra (czyli pobrudzi) i będzie później brynczał (czyli marudził).

Weźcie więc trochę bejmów (czyli pieniędzy) i bez zbędnego rychtowania przyjeżdżajcie do Poznania ze swoimi maluchami!

Więcej o:
Copyright © Agora SA