"Tego nie zrobiłabym dla dziecka" - blogerka. Ty też byś tego nie zrobiła?

Jak napisała na swoim fanpage'u autorka bloga "Mamine skarby": "Dla dziecka jesteśmy w stanie góry przenosić". Pomimo tego uważa, że w pewnej sprawie matka powinna postawić na równi także swoje dobro.

Do Magdy Jasińskiej, autorki bloga "Mamine skarby", zwróciła się z prośbą o pomoc czytelniczka Kasia. Blogerka opublikowała list załamanej kobiety w ramach wpisu "Tej jednej rzeczy nie zrobiłabym dla mojego dziecka".

Patowa sytuacja

Kasia szczegółowo opisała swoją sytuację rodzinną - jej mąż ją zdradził, dlatego wyrzuciła go z domu. Myślała, że będzie to najlepsze rozwiązanie, jednak jej troje dzieci tęskniło za ojcem. Kasia pozwoliła mężowi znów się wprowadzić. Choć mężczyzna wyznał, że pragnie wszystko naprawić, kobieta nie potrafi mu już zaufać. Dzieci są szczęśliwe, jednak ich matka jest wciąż smutna i przygnębiona. Nie widzi dobrego wyjścia z tej sytuacji.

"Nie wybaczyłabym"

Choć blogerka uważa, że zawsze można próbować ratować związek i jeśli obie strony tego chcą, terapia może się okazać niezwykle skuteczna, to pisze także, że nie warto być ze sobą wyłącznie dla dobra dzieci.

Jeśli rodzice nie czują już nic do siebie, atmosfera w domu jest nieprzyjemna, co obraca się przeciwko dzieciom - muszą słuchać kłótni dorosłych, znosić ich "ciche dni". Może to rzutować na rozwój latorośli i na to, jakie związki będą same budowały w przyszłości. Blogerka napisała, że też została kiedyś zdradzona i uważa się za osobę, która nie jest w stanie zdrady wybaczyć:

Dlatego tej jednej rzeczy nie zrobiłabym dla dzieci - nie zostałabym dla ich dobra z partnerem, który mnie zdradza. Jeśli czułabym, że nie da się odbudować zaufania.

Okiem czytelniczek

Czytelniczki bloga były poruszone postem. Większość z nich zgodziła się z autorką bloga:

Związki ze względu na dzieci są bez sensu znam to z autopsji. Wszyscy się męczą, a dzieci widzą. W rezultacie i tak nadejdzie rozstanie tak jak u mnie. Teraz dopiero jestem szczęśliwa i kochana w nowym związku
A ja napiszę z ze strony dziecka rodziców którzy po wielu sytuacjach życiowych postanowili się w końcu rozwieść, miałam wtedy lat 17. Jak się tata wyprowadził z domu byłam najszczęśliwsza pod słońcem... Miałam dość awantur... Było mi jedynie przykro, że nie mogłam iść z tata... 

Niektóre czytelniczki uważały jednak, że postępowanie w takiej sytuacji zależy od punktu widzenia:

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Niestety łatwo się mówi "patrząc z boku" co by się zrobiło, czego by się nie zrobiło...

A ty co o tym myślisz? Zagłosuj w sondażu.

To też może cię zainteresować:

Jak zdrada wpływa na dzieci? [WYPOWIEDŹ TERAPEUTY]

"Moje życie to pasmo nieszczęść" napisała mama na kartce. To wyznanie odmieniło jej życie

Czy uważasz, że warto ratować związek ze względu na dziecko?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.