SOS Wioski Dziecięce odmieniają życie dzieci już od 30 lat

W tym roku najstarsza SOS Wioska Dziecięca w Biłgoraju kończy 30 lat. W ciągu trzech dekad, aż trzy pokolenia porzuconych i osieroconych dzieci znalazły tam dom pełen miłości. W tym czasie Stowarzyszenie zbudowało także kolejne trzy wioski: w Kraśniku, Siedlcach i Karlinie, w których schronienie znalazły najbardziej potrzebujące dzieci. Setki z nich to już samodzielni dorośli, którzy założyli własne rodziny, odnieśli zawodowe sukcesy. Ich historie są różne, ale wszyscy przebyli długą drogę, niosąc ciężki bagaż doświadczeń. Teraz jednogłośnie mówią, że Wioski SOS odegrały w ich życiu kluczową rolę.

Jedną z osób, której życie uległo diametralnej zmianie jest, dziś już dorosły, Adam. "Pamiętam ten dzień, może trochę jak przez mgłę" - mówi młody mężczyzna, który wraz ze swoim bratem Pawłem zamieszkał w SOS Wiosce Dziecięcej w Kraśniku prawie dziewiętnaście lat temu. "Pamiętam nasz pierwszy wspólny obiad . Na obiad była wtedy zupa buraczana, a ja byłem mały i ledwo dosięgałem głową do stołu, wtedy moja Mama SOS posadziła mnie na poduszkach abym mógł dosięgnąć do talerza. Pamiętam jeszcze jeden bardzo ważny dzień. Dzień, w którym dostałem swój pierwszy prezent. Pewnego dnia zaraz po tym jak zamieszkaliśmy w wiosce przyszedł do nas Pan Dyrektor i przyniósł nam ogromne pudło klocków - byłem wtedy najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Miło wspominam także czas szkoły. Szkole zawdzięczam bardzo wiele: zdobytą wiedzę, miło spędzony czas i poznanych tam przyjaciół. Niestety zbyt późno doceniałem to, co miała mi do zaoferowania szkoła".

Adam był stosunkowo niskim chłopcem jak na swój wiek. Dlatego nie był akceptowany przez rówieśników, którzy odrzucali jego przyjaźń. Poczucie odrzucenia wywołało w nim frustrację i gniew. "Prawie codziennie przynosiłem uwagę w dzienniku. Nauczyciele ciągle wzywali moją mamę wioskową do szkoły. Wychowawczyni powtarzała mamie, że nauczyciele nie potrafią zapanować nad moim złym zachowaniem. A ja po prostu robiłem to, by być akceptowany, by koledzy i koleżanki chcieli ze mną wspólnie spędzać czas. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mam im coś innego do zaoferowania" - wspomina dziś Adam. W parze ze złym zachowaniem pogorszyły się również oceny szkolne chłopca. ,,Wówczas szkoła nie miała dla mnie dużej wartości. Wraz z upływem czasu i zmianą szkoły wszystko zaczęło się zmieniać w moim życiu. Większość moich nowych znajomych wiedziała, że mieszkam w Wiosce lecz w pełni to akceptowali".

Dzięki Mamie SOS Basi, która otaczała miłością i opieką powierzone jej osierocone dzieci , chłopiec dorastał w atmosferze wzajemnego zaufania i szacunku. Adam jeszcze nie raz napotykał na swojej drodze życiowej osoby, które wytykały go palcami , mówiąc: "to ten z Domu Dziecka, ta sierota która nie ma rodziców". Adam zaś zawsze im powtarzał: "Nie jestem z Domu Dziecka. Mieszkam w Wiosce, mam swoją mamę, swój dom. Nie jestem sierotą gdyż mam kochającą mamę, która jest w stanie wiele dla mnie zrobić, która dała mi to czego zabrakło ze strony moich biologicznych rodziców ". Po ukończeniu gimnazjum Adam rozpoczął naukę w Technikum o profilu "ochrona środowiska". Był to bardzo ważny okres w życiu nastolatka. "Pierwsza nauka odpowiedzialności za swoje postępowanie, pierwsze zauroczenia i miłostki" - wspomina dziś Adam. Chłopiec ukończył technikum zdając egzamin zawodowy.

SOS Wioski Dziecięce w PolsceSOS Wioski Dziecięce w Polsce Fot. SOS Wioski Dziecięce w Polsce

Obecnie uczy się w studium zawodowym. "Gdy uda mi się zdać egzamin maturalny z pewnością będę starał się dostać na studia wyższe. Na jaki kierunek? Jeszcze nie wiem. Być może wybiorę coś związanego z masażem lub z ochroną środowiska. Na pewno nie chciałbym być lekarzem ani ratownikiem medycznym, ponieważ jestem bardzo wrażliwy na ludzkie cierpienie. Najgorsza jest ta bezradność. Chciałbym pomóc każdemu cierpiącemu - a niestety to się nigdy nie uda " . Adam ma plany na przyszłość. "Chciałbym zamieszkać w Lublinie, tam też studiować. Wynająć mieszkanie wraz z moją sympatią. W przyszłości marzymy o tym, aby mieć własne cztery kąty. Moja dziewczyna podobnie jak ja jest masażystką. Jeśli dopisze nam szczęście chcielibyśmy wspólnie otworzyć salon masażu. Myślę, że byłby to wspaniały sposób na pogodzenie pracy i własnych zainteresowań. Pragnę przeżyć swoje życie najlepiej jak tylko będę potrafił ".

Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce poszukuje osób samotnych lub małżeństw z minimum 5 letnim stażem (ewentualnie istnieje możliwość wliczenia stażu przedmałżeńskiego), które chciałyby stworzyć w SOS Wiosce Dziecięcej rodzinę dla opuszczonych dzieci, osób, które są gotowe na duże zmiany w swoim życiu i wieloletnie zaangażowanie się w pracę na rzecz dzieci w Stowarzyszeniu. Wszystkich tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej zapraszamy na stronę: www.wioskisos.org - tu również można znaleźć informacje o aktualnych działaniach Stowarzyszenia.

Obecnie pod opieką Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce przebywa ponad 1400 opuszczonych i osieroconych dzieci. Chcemy, aby Wioski służyły im oraz kolejnym pokoleniom, jako domy rodzinne i bezpieczne miejsca na ziemi przez kolejne 30 lat. Z okazji 30.lecia działalności SOS Wiosek Dziecięcych w Polsce Stowarzyszenie organizuje ogólnopolską akcję "Aby stać się dorosłym, najpierw trzeba być dzieckiem", która ma na celu zebranie funduszy na wsparcie usamodzielniających się podopiecznych organizacji. Wszystkich tych, którzy chcieliby wesprzeć młodych ludzi stojących na progu samodzielnego życia i poznać ich historie zapraszamy na www.wioskisos.org

Nr konta: 07 1240 6247 1111 0000 4975 0683

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.