Salt Lake 2002

Co łączy słoneczną Helladę i Hiszpanię? Według autorów "oficjalnej gry" igrzysk olimpijskich w Salt Lake City są to potęgi w sportach zimowych. Grek może wygrać na skoczni K-120, ale "Latająca Wiewiórka" z Wisły już nie. Polski nie przewidziano

Salt Lake 2002

Co łączy słoneczną Helladę i Hiszpanię? Według autorów "oficjalnej gry" igrzysk olimpijskich w Salt Lake City są to potęgi w sportach zimowych. Grek może wygrać na skoczni K-120, ale "Latająca Wiewiórka" z Wisły już nie. Polski nie przewidziano

Oficjalne namaszczenie Komitetu Olimpijskiego zobowiązuje. Co prawda bawi nas autentyczny casus Jamajki, która wystawia reprezentację w bobslejach, ale są granice dowcipu. Zresztą w tym przypadku nie chodzi o świadomy żart, ale porażającą niekompetencję twórców gry. Być może z perspektywy zapatrzonych w siebie Amerykanów nie ma większej różnicy między Grecją a Polską, bo oba kraje leżą "gdzieś w Europie", ale polski fan Małysza ma prawo zawrzeć gniewem. Na szczęście poziom gry jest generalnie wyższy od poziomu wiedzy jej twórców.

Mistrz klawiatury na podium

Jeśli już jakoś przełkniemy wspomniane faux pas, czeka nas wybór jednej z sześciu dostępnych dyscyplin olimpijskich: skoków narciarskich na skoczni K-120, biegu zjazdowego mężczyzn, slalomu kobiet, narciarstwa akrobatycznego kobiet, wyścigów dwójek bobslejowych i równoległego slalomu giganta na snowboardzie. Pięć dostępnych poziomów trudności pozwala na dostosowanie wymagań stawianych przez grę do swoich możliwości. Umiejętności można szlifować na treningach, by potem stanąć do prawdziwych zawodów rozgrywanych w trzech różnych trybach, w tym także w trybie olimpijskim opartym na zasadach obowiązujących w Salt Lake City.

Gdy już osiągniemy absolutne mistrzostwo w naciskaniu odpowiednich klawiszy w odpowiednim momencie, możemy zagrać z kolegami, co ma olbrzymie znaczenie, bo w końcu ile frajdy można mieć ze ścigania się z cieniem?

Skoki na główkę

W pełni świadomy przewrotnej perwersyjności tego czynu, podczas olimpijskich zmagań udawałem Greka. Dzięki temu, gdy mój Grek regularnie lądował na głowie, mogłem sam przed sobą udawać, że wszystko jest w porządku. No bo w końcu gdzie się miał chłopak nauczyć skakać - na stokach Akropolu?

Cała sztuka polegała na tym, by dźgnąć klawiaturę we właściwy klawisz w odpowiedniej chwili. Niby nic, ale wcale nie jest łatwo. Kiepsko mi szło - chyba zabrakło "błysku".

Na swe usprawiedliwienie zacytuję barona de Coubertina, dzięki któremu wróciliśmy po stuleciach do idei igrzysk olimpijskich: "Nie triumf jest ważny, ale nieustępliwa walka z przeciwnościami".

Czarno na białym

Gra wygląda dobrze. Co prawda białe, śnieżne tło dominujące w tej grze nie było wielkim wyzwaniem dla grafików, ale trzeba im przyznać, że już to, co na tle bieli odcinało się wyraźnie, rozrysowali przyzwoicie. Detale może nie szczególnie widoczne, ale w przypadku tej gry nie jest to wielką wadą. Wszystko i tak przemyka przez ekran z dużą szybkością, bo każda z prezentowanych dyscyplin jest przecież niezwykle dynamiczna.

Atmosferę zawodów podkreślają żywe uwagi spikera (niestety, po angielsku), który komentuje na bieżąco nasze sukcesy i klęski.

Sympatyczne jest to, że możemy obejrzeć swoje harce post factum, co pozwala skuteczniej eliminować błędy lub jeszcze raz napawać się triumfem. Czego Państwu życzy Grek, mistrz sportów zimowych.

Olaf Szewczyk

Wymagania:

"Salt Lake 2002",

dystrybutor: Cenega,

cena 119 zł

wymagania: Pentium III 450 MHz, akcelerator 3D 16 MB, CD-ROM x4,

Copyright © Agora SA