Wyspa miłości - gra dla dorosłych

Najpierw usłyszałem, że mam tak małego, iż muszę go oglądać przez lupę. Potem stanąłem przed wyzwaniem - zaliczyć siedem najseksowniejszych panienek na wyspie. Z takim ekwipunkiem?

Wyspa miłości - gra dla dorosłych

Najpierw usłyszałem, że mam tak małego, iż muszę go oglądać przez lupę. Potem stanąłem przed wyzwaniem - zaliczyć siedem najseksowniejszych panienek na wyspie. Z takim ekwipunkiem?

A jednak to zrobiłem. W dwa wieczory (choć, nie chwaląc się, na upartego mógłbym i w jeden).

W ramach obowiązków służbowych robiłem już niemal wszystko. Walczyłem ze smokami i innymi potworami. Niezliczoną liczbę razy broniłem ludzkości przed inwazją z kosmosu. Budowałem cywilizację od podstaw. Zawiadowałem siecią komunikacji miejskiej. Rzucałem zaklęcia. Latałem sterowcem, samolotem, kosmicznym myśliwcem, a nawet na miotle. Prowadziłem wesołe miasteczko. Rozmawiałem nawet ze Śmiercią i Losem.

Stawiałem czoło największym niebezpieczeństwom.

Nigdy jednak nie żądano ode mnie, bym stawiał także inne części ciała.

"Och, bierz mnie, Rysiek!"

To cytat. Rysiek to ja. Rysiek Bogacki, dla przyjaciół Bogaty Rysiek. Bohater animowanej gry erotycznej "Przygody Ryśka: Wyspa Miłości". Dozwolonej od lat 18, o czym dystrybutor uczciwie przestrzega na opakowaniu.

Wszystko jest jasne już od pierwszych sekwencji wprowadzających w fabułę gry. Widzimy milionera Ryśka na jego jachcie "Słodka Cipka". Siedzi wygodnie, rozmawia przez komórkę, sącząc drinka. Między jego nogami klęczy naga pierwsza oficer, rytmicznie wykonując swoje obowiązki.

I tak przez całą grę.

Fabuła jest bowiem taka, że Rysiek rozbija się helikopterem na słonecznej Wyspie Miłości. Posiadacz jedynej łajby obiecuje, że go stąd wywiezie, jeśli Rysiek uwiedzie siedem najfajniejszych tutejszych babeczek. Dwie z nich okażą się zresztą lesbijkami, co raczej biednemu Bogatemu Ryśkowi nie ułatwi sprawy.

"Wyspę Miłości" zrobiono w konwencji gry przygodowej, co oznacza, że co rusz trzeba będzie ruszać, hm... głową.

Gdzie zaczyna się pornografia?

To gra przeznaczona dla panów. Mocno obsceniczna. Wszystko tu kręci się wokół seksu - pokazywanego i komentowanego bez podtekstów w sposób skrajnie dosadny.

Czy jednak można mówić o pornografii w przypadku animacji? I to wtedy, gdy postacie są karykaturalnie przerysowane?

To nie są pytania retoryczne. Podejrzewam, że głosy za i przeciw mogłoby rozłożyć się po równo.

Dziewczęta z Wyspy Miłości mają nienaturalne, gotycko strzeliste nogi, barokowo obfite biusty, a zarazem twarze niewinnych 13-latek, rysowane w konwencji japońskiej mangi. Niewiarygodnie olbrzymie oczy, drobne noski, rysy bardziej lalek niż żywych kobiet. Czy to perwersja, czy świadomy wyraz dystansu autorów do swego produktu?

Erotyzm w kosmatych grach komputerowych jest zwykle silnie zabarwiony dowcipem, który pomaga zatuszować wulgarność lub wręcz ją usprawiedliwia. Właśnie dzięki dowcipowi seria przygód łysiejącego lowelasa z brzuszkiem Larry'ego Laffera nie razi nawet kobiet, ba - wiele pań bardzo lubi te gry, śmiejąc się przy nich do rozpuku. Larry przy Ryśku to jednak prymus protestanckiego przyklasztornego gimnazjum.

W "Przygodach Ryśka: Wyspie Miłości" nie ma żadnych tabu. Gosia Rozkosia, Izia Lizia, Tamara Połykara i inne panienki mówią takie rzeczy, że nawet nie ma sensu cytować, bo wszystko zostałoby wykropkowane. Co więcej, gdy Rysiek wreszcie przekona je do swych wdzięków (dla jednej musi zdobyć pierścionek, dla innej załatwić... chętną panienkę), w nagrodę oglądamy ich harce. Z detalami.

I co z tym zrobić?

Nie ma sensu tego oceniać. To produkt dla konkretnego odbiorcy. Myślę, że w męskich akademikach w piątkowe wieczory przy piwie może okazać się gwoździem programu niejednej imprezy. Nie chcę popaść w hipokryzję, na fali politycznej poprawności gromkim głosem potępiając ten program. Lekko się czerwieniąc, przyznam nawet, że - choć w prywatnej skali nie dałbym mu wysokiej oceny - kilka razy nieźle się przy nim uśmiałem.

Dlaczego? Czy jestem świńskim męskim szowinistą?

Nie. Po prostu te same, wulgarne kwestie, które w filmie z aktorami wzbudziłyby niesmak, tu często brzmią humorystycznie i karykaturalnie. Surrealistyczny kontekst animowanego seraju Wyspy Miłości sprawia, że gra traci wiele z odium pornograficznego skandalu. To raczej parodia pornografii, choć bez dwóch zdań daleka od dobrego smaku.

Za to zabawne, jak sądzę, dla większej grupy osób, jest ostrzeżenie od dystrybutora, jakie znalazłem w instrukcji obsługi: "Zalecamy (...) rodzicom, by pilnie nadzorowali dzieci grające w gry komputerowe. Jeśli u Ciebie lub Twojego dziecka wystąpią następujące objawy: drgawki, utrata ostrości widzenia, skurcze powiek lub mięśni, utrata przytomności, problemy z orientacją, spazmy czy konwulsje, powinieneś natychmiast zaprzestać grania i udać się do lekarza".

Olaf Szewczyk

"Erotica Island", Flare Media, dystr. Lemon Interactive, cena 29,90 zł, wymagania: Pentium 266, 16 MB RAM, CD-ROM x2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.