Jagged Alliance: Unfinished Business

Grupa najemników znowu musi wyruszyć w bój. Tym razem chodzi o ostateczne zakończenie pewnych niedokończonych interesów. Zapowiada się niezła zabawa.

Jagged Alliance: Unfinished Business

Grupa najemników znowu musi wyruszyć w bój. Tym razem chodzi o ostateczne zakończenie pewnych niedokończonych interesów. Zapowiada się niezła zabawa.

Świeżo odzyskana niepodległość państwa Arulco jest zagrożona. Znajdujące się na terenie tej republiki bananowej kopalnie są źródłem ogromnych zysków dla każdego, kto przejmie nad nimi kontrolę. Niestety, delikatny stan równowagi zostaje zachwiany, gdy korporacja RM&E, która przed wojną sprawowała nadzór nad wydobyciem surowców, rozpoczyna starania o odzyskanie kontroli nad dochodowym interesem. Co gorsza, firma raczej nie ma zamiaru negocjować: ustawia na granicy wyrzutnie rakiet, których głowice mają zrównać całe Arulco z ziemią. Naszym zadaniem będzie oczywiście powstrzymanie wszechpotężnej korporacji poprzez zniszczenie śmiercionośnej broni. Niestety, w drodze na Arulco nasz śmigłowiec rozbija się, toteż resztę drogi cała drużyna musi pokonać pieszo, a, jak wiadomo, podróż przez dżunglę nigdy nie jest bezpieczna. Zwłaszcza, gdy poluje na nas cała Armia Straszliwych Oprychów.

Dam pracę

Zanim rozpoczniemy podróż w nieznane, musimy skompletować zespół sześciu najemników. W tym celu należy skorzystać z usług jednej z dwóch agencji zajmujących się pośrednictwem w rekrutacji pracowników. Jeżeli i tego będzie nam mało, zawsze możemy za drobną opłatą stworzyć własną postać najemnika. Jednak nie polecam tej opcji mniej doświadczonym graczom. Choć oferta dostępnych najemników jest bardzo szeroka, na początku, ze względów finansowych, należy ograniczyć swoje życzenia tylko do kilku postaci. Należy zwrócić uwagę na to, aby stworzony przez nas oddział był w miarę wszechstronny. Trudno nam bowiem będzie wygrać, jeżeli naszą drużynę skompletujemy z czterech specjalistów od ładunków wybuchowych, lekarza i mechanika. W moim przypadku najlepiej sprawdzała się następująca konfiguracja: dwóch snajperów, jeden osiłek, lekarz i dwie postacie o wyrównanym, średnim stopniu wszystkich umiejętności. W odpowiedniej selekcji pomoże nam szereg współczynników, które charakteryzują każdą postać, m.in.: siła, zwinność, celność, zdolności przywódcze, medyczne, inteligencja. Mają one niebagatelny wpływ na zachowanie naszego podopiecznego, a co za tym idzie, przebieg walki. Jeżeli któryś ze współczynników wynosi około 90, możemy założyć, iż określona postać jest w danej czynności dobra. O wyposażenie nie musimy się martwić, w ramach promocji dostaniemy je razem z najemnikiem (ach ta konkurencja...). Jedynym ograniczeniem naszej inwencji w doborze zespołu są finanse. Na początku dostępnych mamy 40.000$ i to musi nam na razie wystarczyć. Ceny najemników kształtują się w zależności od firmy od 1500$ do 35000$. Nie warto raczej kompletować zespołu mniejszego niż 5 osób lub inwestować w jednego superagenta i pięć fajtłap. Podstawą jest równowaga w drużynie. Dla graczy, którzy rozpoczynali swoją przygodę z serią Jagged Alliance od poprzedniej części, przewidziano możliwość wprowadzenia ich ulubionych postaci także do JA: Unfinished Business, niestety bez ekwipunku, jednak ze wszystkimi współczynnikami. Po takim zabiegu gra automatycznie zwiększa swój poziom trudności (niezależnie od tego, jaki wybraliśmy na początku). Zazwyczaj optymalny skład grupy można uzyskać już po kilku próbach. Dla mnie najlepszym był: Raven, Hitman, Steroid, Blood, Danny, Fox, ale jestem przekonany, że każdy znajdzie układ, który odpowiadać mu będzie najbardziej.

W akcji

Rozgrywka podzielona została na dwa ekrany: widok taktyczny oraz ekran mapy. Dzięki temu drugiemu możemy wiedzieć, gdzie jesteśmy, skąd przyszliśmy oraz jakie przedmioty pozostawione zostały w odwiedzanych przez nas sektorach. Każdemu z sektorów na mapie odpowiada jeden widok taktyczny. Pomiędzy sektorami możemy się dowolnie przemieszczać, jednak gdy napotkamy w tym obszarze wroga, ekran mapy zamienia się w taktyczny. Widok taktyczny to główny punkt widzenia, z jakim będziemy mieli do czynienia w grze. Jest to rzut izometryczny z góry. Widzimy na nim naszych najemników, ich otoczenie, a także budynki lub, jeśli podejdziemy wystarczająco blisko, ich wnętrza. Postaciami poruszamy wskazując osobę oraz cel, do jakiego ma dotrzeć lub strzelić. Jeżeli w pobliżu nie ma wroga, postacie poruszają się w czasie rzeczywistym. Gdy jednak nieprzyjaciel da o sobie znać, rozgrywka zostaje przełączona w tryb turowy. W trybie turowym każdy z naszych najemników ma ograniczoną liczbę punktów, którą może wykorzystać na ruch, strzał lub zmianę pozycji (można stać, kucnąć lub leżeć) nasi podopieczni potrafią się także bezszelestnie skradać, jednak kosztuje to ich największą liczbę punktów. Kiedy nasza tura dobiega końca, swoje trzy słowa do powiedzenia ma przeciwnik, i tak aż do całkowitego wybicia oponenta. Po walce możemy opatrzyć rany i pozbierać łupy pozostałe po sługusach korporacji: broń, pieniądze, amunicję czasami klucze do zamkniętych pomieszczeń itp. Jeżeli obrażenia któregoś z członków grupy są wyjątkowo duże, możemy zatrzymać się w bezpiecznym sektorze, aby nasi ludzie wypoczęli lub zdobyli nowe umiejętności (możemy przeprowadzić szkolenie). Z drugiej strony, pozostanie w jednym sektorze dłużej niż dwa dni może być niebezpieczne. Koledzy facetów, których wcześniej nauczyliśmy moresu mogą przyjść z zamiarem pomszczenia kompanów, co zazwyczaj wiąże się z ostrą walką. W takiej sytuacji, jeżeli jednak czujemy się na siłach walczyć, możemy przeprowadzić operację własnoręcznie lub zlecić ją komputerowi (opcja ta jest niedostępna, gdy to my jesteśmy stroną atakującą). Zazwyczaj jednak warto zawczasu wycofać się do innego sektora.Twórcy gry postarali się, abyśmy nie narzekali na małą ilość rodzajów broni. Wachlarz środków uśmiercających jest szeroki: począwszy od pistoletów Glock 9mm a skończywszy na rakietach przeciwpancernych, eksperymentalnej broni NATO i ładunkach wybuchowych odpalanych drogą radiową. Do prawie każdej broni można dostać jakieś usprawnienie np. uniwersalny celownik z lunetą do strzelby snajperskiej lub nakładkę o wdzięcznej nazwie "kaczka" na strzelbę śrutową: to małe urządzenie powoduje, iż rozrzut śrutu ma miejsce tylko w poziomie, zwiększając efektywnie możliwość trafienia oraz zadane obrażenia. W porównaniu do poprzedniej części Jagged Alliance otrzymamy w sumie dziesięć nowych postaci oraz tyle samo nowych rodzajów broni.Od razu da się zauważyć duży stopień trudności gry. Już w pierwszym sektorze napotkamy kilku świetnie uzbrojonych żołnierzy, należy więc mieć się na baczności, zwłaszcza że z początku nie dysponujemy aż tak dobrą bronią nie mówiąc już o umiejętnościach naszych ludzi. Ja do pierwszego sektora podchodziłem kilka razy, zanim znalazłem skład drużyny, który zapewnił wygraną. Oczywiście, na naszej drodze ku zwycięstwu napotkamy nie tylko uzbrojonych po zęby żołnierzy. Po sektorach kręci się sporo cywilów. Niektórzy będą chcieli dołączyć do naszej brygady, inni będą nastawieni neutralnie, podczas gdy u nielicznych widok uzbrojonych po zęby komandosów może wywołać agresję. Trzeba liczyć się z tym, że leżąc na przykład u kogoś w ogródku z karabinem snajperskim jesteśmy narażeni nie tylko na ogień nieprzyjaciela, lecz także na wbicie nam przez niezadowolonego gospodarza noża w plecy. W Arulco toczy się nieustająca wojna, więc nawet najemnicy muszą uważać.

Gramy?!

W moim przypadku podstawowym problemem było dostosowanie się do walki przeprowadzanej w turach. Na nic zdały się śmiałe rajdy przed lufami karabinów nieprzyjaciela. Efekt był zawsze taki sam: śmierć. Dopiero po wyeliminowaniu strategii rodem z Quake'a mogłem już zaprzestać wczytywania gry co pięć minut. W JA: Unfinished Business należy przede wszystkim myśleć, potem dopiero strzelać. Za to satysfakcja z wygranej jest niewymiernie większa niż w przypadku zwykłego RTS'a. Swoim ludziom możemy kazać zrobić prawie wszystko. Mogą przeskakiwać przez ogrodzenia, wspinać się na dachy domów, skradać itp. Snajpera leżącego na dachu znacznie trudniej jest "zdjąć", niż gdy leży on w krzakach lub za drzewem. Nawet podczas walki dostępna jest opcja zapisywania stanu gry, jednak przechodzenie jej metodą "save & load" może być zwodnicze, gdyż program monitoruje naszą "aktywność" i na tej podstawie ogranicza lub zwiększa ilość dostępnych przedmiotów oraz ilość wrogich jednostek występujących na mapie. Grafika, chociaż niezmieniona od czasu Jagged Alliance 2 jeszcze nie trąci myszką. Liczne szczegóły, takie jak kora odpadająca z drzew po trafieniu w nie kuli lub kruki wyjadające ciała zastrzelonych wrogów przemawiają nawet na korzyść oprawy wizualnej. Zastrzeżenia można mieć jedynie do wyglądu samego menu oraz tego, co widzimy na ekranie naszego firmowego notebooka. Wszechobecna pikseloza oraz schematyczny wygląd twarzy najemników nie nastawiają pozytywnie. Całe szczęście, że później jest już lepiej.Program został wydany w polskiej wersji językowej. Wszystkie dialogi czytane są przez profesjonalnych lektorów. Oprawa muzyczna nie pozostawia wiele do życzenia. Ścieżka dźwiękowa zapisana na Audio CD znajduje się także razem z dodatkowymi mapami na drugiej płycie dołączonej do zestawu z grą. Jeżeli znudzą nam się poziomy zaoferowane przez twórców, dzięki edytorowi map dołączonemu do gry będziemy mogli stworzyć nowe lokacje od podstaw. Za ten pomysł także należy się twórcom pochwała. Niestety w JA: Unfinished Business nie odnajdziemy trybu multiplayer, rozbudowana rozgrywka jednoosobowa powinna to jednak przynajmniej częściowo wynagrodzić.

Czasojad

Jagged Alliance: Unfinished Business jest grą bardzo wciągającą. Dziękuję Bogu za to, że nie dostałem jej do recenzji dwa tygodnie wcześniej, kiedy byłem w środku sesji egzaminacyjnej. Strach pomyśleć, co by się działo... Teraz przy każdej możliwej okazji, gdy nie siedzę przed komputerem, obmyślam sposoby ataku na umocnienia wroga lub rodzaje zagrywek taktycznych, jakie mógłbym zastosować. Gra jest trudna, jednak możliwość zapisywania jej stanu oraz szybkie działanie na praktycznie każdym komputerze nie powodują niepotrzebnej frustracji. Jagged Alliance: Unfinished Business to gra wybitna, która prze długie tygodnie zapewni nam dobrą zabawę. Ważne jest, aby na początku się nie poddawać, potem bowiem idzie już coraz lepiej. W tak krótkiej recenzji nie mogłem niestety przedstawić wszystkich niuansów i smaczków występujących w grze. Gdybym chciał dokładnie opisać je wszystkie, zapisałbym prawdopodobnie jeszcze kilka stron. Poza tym stukając w klawisze nie mógłbym równocześnie grać w JA: Unfinished Business... Najlepszym sposobem na sprawdzenie moich słów może być tylko zakup JA: Unfished Business, zwłaszcza, że cena gry jest po prostu śmiesznie niska... Gorąco polecam.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.