4x4 Evolution

Mokry sen Pana Samochodzika

4x4 Evolution

Mokry sen Pana Samochodzika

To miał być symulator samochodów terenowych z napędem na cztery koła. O amfibiach i szybowcach nie było mowy.Miłośnicy "samochodówek" dla prawdziwych, spragnionych przygód twardych mężczyzn, z równie twardym zarostem i spojrzeniem, oczekiwali na "4x4 Evolution" z wytęsknieniem. Obietnice były śmiałe: hiperefektowna oprawa graficzna, możliwość zjeżdżania z trasy w dowolnym miejscu i realizm jazdy czterokołowcem w różnych warunkach terenowych to było przecież to, na co wielu z nas czekało. Obietnice zostały spełnione - niestety, z nawiązką.

Ziemia to za mało

Jestem w stanie zrozumieć kompleksy i skryte pragnienia programistów symulatorów samochodowych. Czym jest w końcu jazda terenowym dodge'em w porównaniu do skoków w hiperprzestrzeń, w jakie bawią się koderzy gier o kosmicznych myśliwcach.Twórcy "4x4 Evolution" wyraźnie nie wytrzymali ciśnienia. Coś w nich pękło, coś się skończyło. W rezultacie, co skromnie przemilczano w zapowiedziach, dysponujemy pojazdem, który nie tylko pokonuje drogi i pagórki, ale i bez najmniejszego problemu rączo mknie po dnie jeziora lub szybuje nad kanionami niczym albatros. Pan Samochodzik, mój bohater z czasów szczenięcych, byłby takim pojazdem zachwycony. Mnie to zachwyca trochę mniej.

Niekonsekwencje

Gra wygląda efektownie. Graficy rzeczywiście wykonali kawał dobrej roboty, jednak by podziwiać ich dzieło w pełnej krasie, trzeba mieć bardzo wydajny komputer. Różnie już jest z interaktywnością tej pięknej scenerii. Owszem, da się odsunąć w bok maską kartonowe pudła lub torujące drogę włazy, ale bywa i tak, że przeszkodą nie do pokonania jest cieniutki przydrożny słupek, który powinien trzasnąć jak zapałka po zderzeniu z "maluchem". Brak jasnych zasad sprawia, ze nigdy nie wiemy, na co możemy sobie pozwolić.Podobna rozbieżność dotyczy modelu jazdy. Widać, że włożono dużo pracy w symulowanie prawdziwych zachowań samochodów. Wpadają w poślizgi na śniegu lub błocie, inaczej zachowując się np. na głębokim piasku. Z drugiej strony można wykonywać malownicze skoki nad szerokimi rozpadlinami wbrew prawom grawitacji, szybując niczym paralotnia. Ma to może swój urok, ale w takim razie czemu gra udaje symulator pod innym i względami? Co to za symulator, skoro można wjechać pod wodę i nic się nie dzieje? Mam wrażenie, że twórcy gry nie mogli się do końca zdecydować, o jaki produkt im chodzi.

Smak kariery

Do wyboru mamy standardowe samochody terenowe takich firm, jak Nissan, Toyota czy Ford. Na początku (tzw. tryb kariery) możemy wydać 30 tys. dolarów. Kupujemy za to najlepszy wóz, na który nas stać. W miarę kolejnych zwycięstw zdobywamy pieniężne nagrody. Można za nie podrasować samochód lub kupić inny - lepszy. Przewaga technologiczna to jednak za mało, by wygrać. Aby ukończyć wyścig, musimy zaliczyć kolejne punkty kontrolne, ale to nie wyklucza korzystania ze skrótów. Tak naprawdę to jest klucz do zwycięstwa. Jadąc jak po sznurku, raczej nie mamy szans z konkurencją. Inna rzecz, że "realistyczne" kłopoty z kierowaniem powodują, że trafienie w bramkę kontrolną bywa problemem. Wtedy trzeba zawrócić, co zabiera mnóstwo czasu - lepiej od razu powtórzyć wyścig.Reasumując - "4x4 Evolution" pod pewnymi względami ma klasę, ale dezorientacja, w jaką wprawia, może być dla niektórych graczy nie do przyjęcia. Przed zakupem należy koniecznie pograć w demo.

Olaf Szewczyk

4x4 EvolutionProducent: Terminal RealityDystrybutor: Play-itMinimalne wymagania sprzętowe: PC Pentium 200, 32 MB RAM, akcelerator grafiki 3DCena: 159 złotych

Copyright © Agora SA