Gdy herosi są zmęczeni, za ratowanie księżniczek biorą się amatorzy. To jednak pół biedy. Gorzej, gdy amatorzy biorą się za pisanie programów.
Czas: najwyższy, by znów kogoś posłać na akcję, bo kolega Mięśniakus (czy jakoś tak) zawiódł, padłszy.
Zawiadowca przybytku, groźna Frau o posturze i finezji walca drogowego, szuka ochotnika. Wszyscy się migają. Wtem w drzwiach pojawia się on - Gift. Mały, pokraczny, szpetny i na tyle naiwny, by dać się wrobić w rolę komputerowego herosa. Co prawda stawia opór, ale Frau Walec sprytnie kusi marchewką. Marchewką jest wdzięczność księżniczki Lolity (sic!), która nadesłała kasetę magnetofonową z prośbą o pomoc. Czy może, precyzując, nagrodą jest, na co ani chybi liczy Gift, tzw. dowód wdzięczności. A że dziewka, sądząc po głosie, temperamentna, a w dodatku deklaruje: "Mam wszystko, o czym zawsze marzyłeś, i to dokładnie tam, gdzie trzeba!", nasz bohater, śliniąc się jak ślimak, rączo rusza w drogę.
Zabawne i ładne wprowadzenie do gry dużo obiecuje, ale i deprymuje, bo skierowane jest do chłopców, którzy już przeszli mutację. Tymczasem "Gift" to gra zręcznościowa dla bardzo młodych osób. Typowa platformówka, czyli zabawa głównie w kicanie jak pchła z miejsca na miejsce, wyżej lub niżej. Przy okazji unikamy najrozmaitszych nieprzyjaznych nam bestii - a jak się nie da, to dajemy im lekcję - zbieramy bonusy, no i brniemy do przodu, byle dalej.
Trudno uciec od skojarzeń z "Crokiem", ale też "Croc" był, co tu ukrywać, bardziej udany. "Gift" ma równie bajkowo-fantastyczną, kolorową oprawę graficzną, która, dzięki skupieniu się plastyków na bryłach, nie detalach, jest dla malców czytelna i nie męczy. Jest efektowna. Niestety, programiści nie stanęli na wysokości zadania, bo kod gry jest ewidentnie niedopracowany. Chyba w żadnej innej grze obraz nie skakał mi żabką tak leniwie, jak w "Gifcie". Była to żabka leciwa, kulawa, której brutalnie przerwano poobiednią sjestę. Ciekaw jestem, jaki dzieciak ma komputer tak potężny, by cieszyć się "Giftem" w wysokiej rozdzielczości i 32-milionowej palecie kolorów?
Inny zarzut to nierówny poziom trudności. Niekiedy jest zbyt wysoki, a przecież gra powinna bawić, nie frustrować. Trudno się spodziewać, by dzieci czerpały wyrafinowaną satysfakcję z pokonywania aż tak dużych przeszkód. Są zbyt niecierpliwe.
W przypadku gry zręcznościowej chyba nie wypada stawiać zarzutu schematyzmu - ów typ po prostu tak ma. Bardziej mi żal, że fajne poczucie humoru z wprowadzenia, ten ironiczny dystans twórców do własnego produktu, powraca w grze ledwie nikłym echem.
Olaf Szewczyk
Gift
Producent: Cryo
Dystrybutor: CD-Projekt
Minimalne wymagania sprzętowe: PC Pentium II 266MHz, 32 MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej
Cena: 76 złotych