"Morrowind: Tribunal": Schodzimy do podziemia

Do świata Morrowind chce się wracać. Nawet po zakończeniu głównego wątku wielu graczy lubi dalej włóczyć się po wyspie, choć bez większej nadziei, że trafią na godne siebie wyzwanie. "Morrowind: Trójca" to dodatek, który sprawia, że znów czujemy się tu potrzebni.

"The Elder Scrolls 3: Morrowind" był najciekawszą grą fabularną minionego sezonu. Spadkobierca tradycji oferował wielki świat, który sprawiał wrażenie kompletnego i żyjącego własnym życiem. Co nie mniej ważne, system rozwoju postaci był tak rozbudowany, a zarazem prosty i elastyczny, że niemal zbliżony do ideału. W przypadku tej gry mówienie o alternatywnej rzeczywistości wreszcie nabierało sensu. Co więcej, "Morrowind" okazał się wydarzeniem także pod względem wizualnym. Tafla wody marszczona bryzą, skrząca się w promieniach zachodzącego słońca to już dosłownie filmowy poziom realizmu. Znakomicie zrobiono burze piaskowe. Imponuje inwencja plastyków projektujących niezwykłe domostwa wykute w muszlach lub skałach czy też z wiodącymi do nich krętymi niczym konary drzew nadziemnymi ścieżkami.

Niestety, coś za coś. Piękny, zamieszkany przez istoty różnych ras i liczne zwierzęta świat, tak kunsztownie wykreowany i bogaty w detale, to czysty koszmar dla komputera. Aby bezstresowo bawić się tą grą, trzeba mieć bardzo silny procesor, wydajną kartę graficzną i sporo pamięci RAM. Na szczęście od czasu premiery "The Elder Scrolls 3: Morrowind" programistom udało się zoptymalizować i ulepszyć co nieco. "Morrowind: Trójca" zawiera te uaktualnienia, dzięki czemu przetwarzanie obrazów jest nieco płynniejsze i gra rzadziej się zacina.

Dodatek ten wymaga wcześniejszej instalacji gry podstawowej, ale nie znaczy to, że z zawartych w nim łatek i udogodnień, które omówię za chwilę, mogą cieszyć się tylko weterani. Można zainstalować "Trójcę" w dowolnym momencie, nawet na początku przygody z "Morrowind". Nie jest to, jak zazwyczaj bywa, odrębna kampania czy też pakiet misji. Pozornie nic się nie zmienia, a na mapie trudno znaleźć nowe lokacje. Wystarczy jednak udać się na spoczynek. Podczas snu zaatakuje nas skrytobójca nasłany przez Mroczne Bractwo. Jeśli podążymy tym tropem, dowiemy się, jak dotrzeć do starożytnej stolicy Morrowind - grodu Mournhold. Tam spotkamy troje członków Trybunału, za których sprawą rzuceni zostaniemy w sieć wielkiej intrygi. Stąd też geneza tytułu: "Morrowind: Trójca", który w oryginale brzmi "The Elder Scrolls: Tribunal".

Miasto nie jest wielkie, ale jego podziemia - ogromne. Czekają tu na nas naprawdę potężni przeciwnicy, więc początkujący gracz pod powierzchnią gruntu nie ma specjalnie czego szukać. Nawet jeśli wynajmie na tę eskapadę zbrojnego towarzysza, co jest atrakcją nową. W grze podstawowej czasami ktoś się do nas przyłączał na chwilę, ale tylko wtedy, gdy wymagał tego jego interes. I rzadko kiedy mieliśmy z takiego wsparcia rzeczywistą pomoc w walce. Najemnicy z "Trójcy" mogą okazać się bardziej przydatni, choć i tak za wiele nie warto się spodziewać. Bardziej praktyczny okazuje się wielki szczur pociągowy wytresowany do noszenia ciężarów.

Chyba największym udogodnieniem jest jednak udoskonalony dziennik pomagający lepiej orientować się, jakie zadanie wypełniliśmy, a co jeszcze przed nami. Dotąd łatwo się było w tym wszystkim pogubić.

"Morrowind: Trójca" byłaby warta grzechu choćby tylko dla tych kolejnych kilkudziesięciu godzin, jakie zajmie nam wypełnianie naszej nowej misji i zadań pobocznych. Wspomniane udoskonalenia to kropka nad "i". Mam jednak wrażenie, że miłośników gry "Morrowind" nie muszę przekonywać do kupna tego dodatku. Oni i tak już podjęli decyzję.

"Morrowind: Tribunal"

Producent: Bethesda Softworks

Dystrybutor: CD Projekt

Wymagania: zainstalowana gra "The Elder Scrolls 3: Morrowind", Pentium III 500 MHz, 128 MB RAM (256 MB przy Windows XP), akcelerator 3D 32 MB VRAM, CD-ROM x8

Copyright © Agora SA