?Celtic Kings": Galowie kontra Rzymianie

?Celtic Kings?. - Witaj ponownie, wojowniku! - zagaił stary, brodaty mędrzec. - Pozwól, że przedstawię ci zasady działania interfejsu. Po takim powitaniu miecz wypadł mi z dłoni i chęć do wojaczki co nieco oklapła.

Może to okrutne z mej strony, bo przecież w niejednej grze samouczek razi anachronizmami, ale po obcowaniu z wzorcowym w budowaniu klimatu "Silent Hill 2" tego typu partactwo zabolało szczególnie. Fakt, byłem już podenerwowany z powodu wołającego o pomstę do nieba dubbingu. Chyba nawet w przygnębiającej ekranizacji "Quo vadis" aktorzy klepali swe kwestie mniej drętwo niż lektorzy w "Celtic Kings". A szkoda, bo gra nawet zacna, choć nie ujmuje świeżością.

Militarne gry strategiczne rozgrywane w czasie rzeczywistym to gatunek, który od dawna przeżywa kryzys. Znakomitą większość nowych tytułów cechuje wtórność. Na większy sukces mają dziś szansę tylko kontynuacje słynnych cykli ("Command & Conquer: Generals"), gry, które dopracowano w szczegółach i - rzadkość - wzbogacono o nowe rozwiązania ("Praetorians"). A najlepiej, rzecz jasna, aby sława szła w parze z inwencją i sprawnym rzemiosłem ("Warcraft III").

Strategia "Celtic Kings", która może ująć rzemiosłem, produktem wielkiej klasy jednak nie jest. Rosyjscy programiści potrafią być nowatorscy, czego dowodem jest nie tylko słynny "Tetris", ale i sporo współczesnych tytułów. Tym razem jednak innowacje są pozorne lub drugorzędne.

Przenosimy się w czasy podbojów Galii przez wojska Imperium Rzymskiego. Jako Laraks, młody celtycki wojownik, możemy odeprzeć legiony. Możemy też opowiedzieć się po stronie agresora. Podobny motyw spotykamy też we wspomnianych "Praetorians", co skłania do porównań - na niekorzyść omawianego tytułu.

"Celtyckim Królom" wyraźnie brakuje świeżości. Sposób rekrutacji wojsk i prowadzenia potyczek to standard. Cieszy możliwość budowania machin bojowych i zmuszania wroga do ucieczki wskutek obniżonego morale, cieszy zwiększanie zdolności bohaterów poprzez wyposażanie ich w magiczne przedmioty lub broń, wprowadzenie pór roku. Ale to wszystko już było.

Gra nie zmusza, w przeciwieństwie do "Praetorians", do szukania błyskotliwych rozwiązań taktycznych. Dla weterana, który skończył niejedną grę z tego gatunku, tu właściwie wszystko jest oczywiste. To największy feler gry. Ze względu jednak na solidność tzw. (sięgnijmy po terminologię piłkarską) stałych fragmentów gry, "Celtic Kings" to niezła propozycja dla osób, które na RTS-ach zębów zjeść nie zdążyły. Zwłaszcza że choć z nie najlepszym dubbingiem, gra jest jednak spolszczona. Całość też w oczy nie kole.

Nawet weteran może mieć z "Celtic Kings" sporo frajdy, jeśli np. lubi sam konstruować mapy. Gra zawiera bowiem bardzo porządny, zaawansowany edytor.

"Celtic Kings"

Producent: RussoBit

Dystrybutor: Cenega

Wymagania: Pentium 400 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x 4.

Cena: 99 zł

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.