Karmienie piersią alergika: matki na diecie eliminacyjnej

Mamy karmiące małych alergików piersią muszą nauczyć się żyć na diecie eliminacyjnej. Efekt nie zawsze przychodzi od razu. Czy ich wysiłek ma sens?

Karmić piersią czy nie karmić piersią? Gdy dziecko ma alergię, jest to pytanie i zarazem wyzwanie. Dla Agnieszki Janiczek, mamy trzyletniej Małgosi i piętnastomiesięcznej Ali, odpowiedź jest prosta.

- Odkąd zaszłam w ciążę z Małgosią, miałam fioła na punkcie karmienia piersią - opowiada. - Nie zmieniłam zdania, nawet gdy okazało się, że Ala jest uczulona na białko mleka krowiego. Uparłam się, że wytrwam przynajmniej rok. I udało mi się.

Ania Klarzyńska, której trzyletnia córeczka i półtoraroczny synek są uczuleni na wiele alergenów, mówi:

- Karmienie moich dzieci piersią przerosło mnie. Wytrzymałam przy Karolinie trzy i pół miesiąca, przy Kubie - sześć tygodni. Za dużo ograniczeń, za silna alergia, za duży stres, za mało mleka w piersiach - stwierdza.

POKARM, KTÓRY LECZY

Doktor Wioletta Zagórska, pediatra alergolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, nie ma wątpliwości:

- Warto karmić alergika piersią jak najdłużej - mówi. - Mleko kobiece wzmacnia odporność dziecka. Badania potwierdzają też, że u dzieci karmionych piersią przynajmniej do czwartego miesiąca życia rzadziej występują alergie.

Kinga Osuch, położna i konsultantka laktacyjna ze stołecznej poradni Bona Mater, dodaje:

- Dzięki siarze, czyli pierwszemu mleku, układ pokarmowy noworodka zasiedla się prawidłową florą bakteryjną. Składniki mleka przyśpieszają dojrzewanie układu pokarmowego i - co ważne - są łatwo przyswajalne.

W drugim miesiącu życia policzki Ali zrobiły się czerwone, z czasem pojawiły się na nich ropne nacieki. Po kilku tygodniach zmiany przeszły na całe ciało, łącznie z nóżkami i pleckami.

- Ala rozdrapywała sobie buzię do krwi, a my nie mieliśmy pojęcia, o co chodzi - opowiada Agnieszka, jej mama.

Lekarz sugerował, że to przez cytrusy albo czekoladę w diecie Agnieszki. Wyłączyła je z diety, a problem pozostał. Znajoma pediatra zobaczyła dziewczynkę na ulicy i rozpoznała atopowe zapalenie skóry na tle alergicznym. Oprócz licznych maści zaleciła rezygnację z produktów pochodzenia krowiego w diecie mamy.

- To był strzał w dziesiątkę - mówi Agnieszka. - Odstawiłam wszystkie przetwory mleczne, wołowinę i cielęcinę, a stan skóry zaczął się poprawiać. Powoli, bo jeszcze przez parę miesięcy zmiany całkiem nie zniknęły, ale jednak. Karmiłam ją cały rok.

DROGA PRZEZ MĘKĘ

- U nas nie skończyło się, niestety, na białku krowim - opowiada Ania Klarzyńska.

Okazało się, że jej córeczkę (a potem także i synka) uczulają też jajka, niektóre owoce, warzywa i wiele innych produktów. Karolina niedługo po urodzeniu zaczęła ulewać, do tego miała okropne kolki i źle spała. Dopiero piąty pediatra zasugerował, że kłopoty dziewczynki mogą mieć związek z dietą mamy. Miał rację. Kiedy urodził się jej brat Kubuś, objawy alergii pojawiły się u niego szybciej i były dużo silniejsze. Na szczęście rodzice byli już na to przygotowani.

Dezorientacja, niepokój, zniechęcenie - to uczucia dobrze znane mamom małych alergików. Skąd tyle nieporozumień wokół alergii? Doktor Wioletta Zagórska tłumaczy:

- Alergia może mieć rozmaite objawy: zmiany skórne, ciemieniucha na głowie, bóle brzucha, biegunki, krew w stolcu. U każdego dziecka występują w innym natężeniu i innej kombinacji. Objawy te towarzyszą zresztą także innym chorobom. Nic dziwnego, że postawienie diagnozy nie jest proste.

FAŁSZYWY ALARM

Szacuje się, że obecnie tylko 20 proc. maluchów rodzi się bez obciążeń alergią. Wielu rodziców zdaje sobie z tego sprawę i w razie pojawienia się kłopotów szybko zaczyna podejrzewać, że to uczulenie.

- Często mamy zbyt pochopnie interpretują różne zachowania dziecka jako objawy alergii - podkreśla Kinga Osuch. - Typowe zmiany skórne u noworodka, jak trądzik niemowlęcy, potówki, odczytują jako oznaki uczulenia. Podobnie jest z bólami brzucha, ulewaniem albo płaczliwością. Następny krok to wprowadzanie diety eliminacyjnej na własną rękę. A to w wielu wypadkach niepotrzebne wyrzeczenie. Objawy uczulenia powinien potwierdzić lekarz i tylko pod jego kierunkiem dieta eliminacyjna ma sens.

DIETA POD NADZOREM

Często mamy w dobrej wierze wycofują ze swojego jadłospisu uczulające produkty, ale robią to w nieodpowiedni sposób. Typowy błąd to eliminowanie "podejrzanych" składników diety na zbyt krótko. Inny to wycofywanie wielu potencjalnie uczulających rzeczy łącznie (np. i produkty zawierające białka mleka krowiego, i jaja, i ryby, i gluten...). Z takiej diety trudno wyciągnąć wnioski. Alergolog stosuje określoną procedurę: najpierw przeprowadza dokładny wywiad. Czasem już na tym etapie okazuje się, że winna nie jest alergia, ale łojotokowe zapalenie skóry albo refluks. Dopiero potem proponuje wyłączenie z menu mamy i dziecka określonych pokarmów. Najpierw na próbę, w ramach tzw. diety zwiadowczej. Po dwóch, czterech lub sześciu tygodniach następuje prowokacja, która ma potwierdzić, czy dany produkt faktycznie uczula. Jeśli tak, wtedy lekarz zaleca wprowadzenie właściwej diety eliminacyjnej, ale tylko na określony czas, zwykle 6 miesięcy.

PONAD SIŁY

- Dieta eliminacyjna to był koszmar - wspomina Ania Klarzyńska. - Jadłam trzy rzeczy na krzyż, a mój obiad to było gotowane mięso i buraki. Musiałam gotować dla siebie osobno. Byłam głodna, zmęczona i wściekła. I miałam coraz mniej mleka.

Próbowała stymulować laktację za pomocą laktatora, pić ziółka. Niewiele to dało. Z czasem coraz częściej zaczęła podawać dziecku preparat mlekozastępczy. Ania definitywnie zakończyła karmienie, gdy Karolinka miała trzy i pół miesiąca.

- Z Kubusiem poddałam się po półtora miesiąca - mówi Ania. - Złożyły się na to trzy rzeczy: niepokój o zdrowie synka, brak czasu dla półtorarocznej Karoliny, wreszcie moje samopoczucie związane z dietą i stresem.

- Konieczność zastąpienia mleka kobiecego mieszanką dla alergików to przypadek skrajny. Dotyczy sytuacji, gdy alergia jest bardzo ostra, a jej objawów nie udaje się ograniczyć mimo restrykcyjnej diety mamy - wyjaśnia doktor Zagórska. - Poza wskazaniami czysto medycznymi zdarza się jednak, że mama jest tak wycieńczona ograniczeniami żywieniowymi, że trzeba jej zaproponować podanie dziecku mieszanki. Taką decyzję należy podjąć zawsze po głębokim namyśle. Jestem zwolenniczką karmienia piersią, ale wychodzę z założenia, że w takich wypadkach należy też zadbać o fizyczną i psychiczną kondycję mamy - dodaje.

POMOC DLA MAMY

Konsultantka laktacyjna Kinga Osuch próbuje pomóc mamom, którym trudno znieść ograniczenia diety.

- Dieta eliminacyjna to nie dieta głodowa! Jeśli lekarz zaleca wycofanie z menu określonych produktów, trzeba je zastąpić innymi. Jakimi? O to warto zapytać dietetyka - radzi. - Karmiąca mama powinna odżywiać się zdrowo, by była w dobrej formie i w pełni sił. Specjalista pomoże odpowiednio zbilansować jadłospis karmiącej tak, żeby dostarczyć jej organizmowi ważnych składników i sprawić, żeby miała przyjemność z jedzenia.

- Moja dieta była uciążliwa, ale do zniesienia - wspomina Agnieszka Janiczek. - Nauczyłam się studiować etykiety produktów. Ze zdziwieniem odkryłam, że mleko w proszku może być wszędzie, nawet w pieczywie, parówkach i pasztecie. Najbardziej brakowało mi czekolady. Na pocieszenie któregoś dnia dostałam od znajomych wielką czekoladę z orzechami - kazali mi ją odłożyć do czasu, aż przestanę karmić. Schowana głęboko w szafce doczekała dnia, gdy sama spałaszowałam całą tabliczkę!

DOBRE WIADOMOŚCI

- Alergolog przekonywał nas, że jest duża szansa, iż alergia Ali minie. I miał rację - cieszy się mama dziewczynki.

Przez kilka miesięcy surowo przestrzegała diety, z czasem co kilka tygodni sprawdzała, czy jest poprawa.

- Jadłam np. kostkę czekolady i patrzyłam, jaka będzie reakcja córeczki - wspomina.

Na początku natychmiast pojawiały się krosty i świąd, ale im bliżej pierwszych urodzin, tym było lepiej. Dziś piętnastomiesięczna dziewczynka, odstawiona już od piersi, dostaje co parę dni jogurt, kaszkę na mleku albo odrobinę śmietany do zupy.

- O ile pilnuję, żeby nie przesadzić z ilością, nic się nie dzieje - zauważa jej mama.

Mamy często zastanawiają się, czy mogą zapobiec alergii. Karolla z forum edziecko.pl pisze: "Mój mały synek ma 10 dni. Od porodu stosuję coś na kształt diety zapobiegawczej antyalergicznej. Ale już mam dość tego jedzenia i zastanawiam się, czy to ma sens".

- Nie ma najmniejszego. Brak dowodów naukowych na to, by dieta hipoalergiczna po porodzie miała skutek antyalergiczny. To samo dotyczy okresu ciąży - odpowiada dr Zagórska.

- Profilaktyczne stosowanie diety w ciąży to pomyłka - uzupełnia Kinga Osuch. - Ograniczenia sprawiają tylko, że ciężarna gorzej się odżywia. W dodatku już na tym etapie pojawia się nerwowość związana z przyszłym karmieniem piersią. Kobieta w ciąży powinna jeść zdrowo. To samo dotyczy karmiących mam, także mam alergików.

ZALETY KARMIENIA PIERSIĄ

Najważniejsze organizacje medyczne jak Światowa Organizacja Zdrowia, Europejska Akademia Pediatrii i Amerykańska Akademia Pediatrii zalecają karmienie piersią minimum do czwartego miesiąca życia.

Według danych Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii i ds. Żywienia karmienie piersią do 4.-6. miesiąca:

zmniejsza ryzyko zachorowania na alergię na białka mleka krowiego poniżej 18. miesiąca życia;

(chroni przed rozwojem atopowego zapalenia skóry poniżej 3. roku życia;

(chroni przed rozwojem alergicznego nieżytu nosa i astmy poniżej 6. roku życia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.