Antyszczepionkowcy szkodzą innym: czy przez nich odra i inne choroby zagrożą polskim dzieciom?

- Zaniechanie lub ograniczenie masowości szczepień, do czego dążą ruchy antyszczepionkowe, doprowadzi do powrotu innych groźnych chorób, o których myślimy obecnie tylko w aspekcie historycznym - przestrzega prof. Leszek Szenborn, kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Pytamy specjalistów, dlaczego odra wraca i dlaczego nieszczepienie jest groźne nie tylko dla dzieci rodziców odmawiających im tej formy ochrony zdrowia.

We Wrocławiu hospitalizowano dziewczynkę, która zaraziła się odrą podczas pobytu w Berlinie. Chorowało też jej rodzeństwo, które - tak jak ona - nie było zaszczepione przeciwko tej chorobie. W stolicy Niemiec trwa epidemia odry, odnotowano już pierwszą ofiarę śmiertelną. O epidemii mówi się też w Stanach Zjednoczonych, gdzie wzrasta liczba zachorowań na odrę, a za pierwotne źródło zakażenia uważa się niezaszczepioną kobietę, która odwiedziła Disneyland w Kalifornii.

Za powrót choroby oskarża się osoby nieszczepiące swoich dzieci. Eksperci uspokajają, że ruch antyszczepionkowy w Polsce wciąż nie jest tak silny jak w krajach Europy Zachodniej czy w USA, wystarczy jednak lektura forów internetowych i blogów, by widzieć, że przeciwników szczepień przybywa także u nas. W 2013 roku, jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie zaszczepiono 7 200 dzieci, w 2014 liczba odmów szczepienia przekroczyła już 12 tys.

Antyszczepionkowcy są groźni

Profesor Jacek Wysocki, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, kierownik Katedry Profilaktyki Zdrowotnej UM w Poznaniu oraz ordynatorem Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Specjalistycznym Zespole Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu, twierdzi, że wzrost liczby zachorowań na odrę rzeczywiście może być wiązany z rosnącym odsetkiem osób nieszczepionych: - W przypadku odry, gdy 95 proc. lub więcej populacji jest uodpornione, choroba ta nie szerzy się w postaci ognisk epidemicznych - tłumaczy profesor. - Wśród ludzi starszych jest wiele osób, które nabyły odporność przeciwko odrze w wyniku jej przechorowania, wśród dzieci i młodzieży ponad 90 proc. jest zaszczepionych. Zagrożenie chorobą dotyczy niestety niemowląt, które są za małe na szczepienie - mówi przewodniczący PTW.

Próby dyskusji z przeciwnikami szczepień są bardzo trudne, gdyż argumenty antyszczepionkowców bazują nie tyle na wiarygodnych źródłach medycznych i pracach naukowych, co na emocjach i odwoływaniu się do pierwotnego lęku rodziców o zdrowie swoich dzieci. Paradoksalnie, obawiając się o zdrowie i życie najbliższych, wystawiają ich na realne niebezpieczeństwo, odmawiając im szczepień. Decyzja o nieszczepieniu stanowi zagrożenie dla innych osób, które nie przyjęły szczepionek z powodów innych niż światopoglądowe. W tej grupie znajdują się nie tylko niemowlęta, ale też np. dzieci walczące z chorobami nowotworowymi, niezaszczepione z powodu zaburzeń odporności.

Głos nauki

O komentarz na temat nowych zachorowań na odrę poprosiliśmy także prof. Leszka Szenborna z Zarządu PTW, kierownika Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Poniżej pełna wypowiedź profesora, głos nauki w dyskusji na temat szczepień:

Powikłania po odrze

prof. Leszek Szenborn: - Problem z rozsiewem zakażeń wirusem odry polega m.in. na tym, że przeciętny polski lekarz może mieć trudności z rozpoznaniem choroby, bo w ciągu całego życia zawodowego nie widział żadnego przypadku tej choroby. Odra jest bardzo zakaźną i ciężką ostrą chorobą układu oddechowego. Wirus uszkadza nabłonki dróg oddechowych, co sprzyja poważnym nadkażeniom bakteryjnym, których następstwami są zapalenia płuc, zapalenia krtani i tchawicy, wymagające w przeszłości tracheostomii oraz zapalenia ucha środkowego. Stan zakażenia wywołuje głębokie zaburzenia odporności komórkowej, co dodatkowo potęguje skutki choroby.

Odra w USA

prof. Leszek Szenborn: - Oba kontynenty amerykańskie były ogłoszone przez WHO (od 2000 roku) jako wolne od endemicznych zachorowań na odrę, wszystkie rejestrowane dotychczas w USA przypadki zostały zawleczone z innych, głownie europejskich krajów, a teraz mają tam własną epidemię. Głos w sprawie szczepień zabierają polityczne autorytety, m.in. prezydent Obama oraz Hillary Clinton, którzy namawiają rodziców do nadrobienia zaległości w szczepieniach. Taka postawa polityków i dbałość o zdrowie populacji powinna być dla nas przykładem. Nie czekają aż zapełnią się szpitale, ale podejmują wysiłki na rzecz ograniczenia rozmiarów epidemii już w jej początkowej fazie.

Odra w Polsce

prof. Leszek Szenborn: - W Polsce sytuacja epidemiczna jest na razie dobra - rejestrujemy od 60 do 120 przypadków rocznie. W 1998 roku doświadczyliśmy ostatniej dużej epidemii wyrównawczej, wtedy zachorowało 2800 osób. W latach 2009 i 2012 we Wrocławiu mieliśmy ognisko zachorowań wśród ludności romskiej, która nie szczepiła dzieci. W roku 2009 zakażenie rozsiało się, a ogniska zachorowań wystąpiły głownie w populacjach niezaszczepionych polskich Romów, w tym także osób dorosłych, w różnych polskich miastach. To, że osoby te wcześniej jako niezaszczepione nie zachorowały do 35 roku życia świadczy o dobrej odporności populacyjnej w Polsce w tamtych latach.

Odra w Europie

prof. Leszek Szenborn: - Dużo większy problem, niż obecnie w USA, mają kraje Europy Zachodniej. We Francji przed 3 laty odnotowano aż 3 tys. przypadków zachorowań na odrę, a w Wielkiej Brytanii zakażenie ustanowiło stan endemii tzn. wirus ciągle krąży w populacji niezaszczepionych osób. Od października 2014 trwa epidemia odry w Berlinie, która początkowo szerzyła się pośród niezaszczepionych w przeszłości (z powodu wojny) emigrantów z krajów bałkańskich, głownie Bośni i Hercegowiny, a następnie objęła inne nieuodpornione osoby. Jednak w porównaniu ze zdarzeniami w USA , doświadczenia europejskie nie znalazły w Polsce takiego rozgłosu.

Ruchy antyszczepionkowe i konsekwencje dla ludzkości

prof. Leszek Szenborn: - Słusznie oskarża się ruchy antyszczepionkowe o powrót odry. Załamanie realizacji szczepień ma swoje początki w Wielkiej Brytanii w roku 1998, a nieuzasadnione obawy co do następstw samego szczepienia wpływają niekorzystnie na sytuację także w innych krajach europejskich. Im większa pula osób nieuodpornionych, tym łatwiej zakażenia wirusem odry szerzą się w populacji. Szczepienia są bardzo skuteczną metodą ograniczania zachorowań i następstw powikłań. Z tego powodu WHO wytypowało odrę jako następnego, po ospie prawdziwej oraz poliomyelitis, kandydata do eliminacji. W naszym regionie cel miał być osiągnięty właśnie w roku 2015. Rząd polski również podpisał się pod tymi ambitnymi planami, ale już teraz widać, że plany trzeba będzie po raz kolejny zmienić.

Zaniechanie lub ograniczenie masowości szczepień, do czego dążą ruchy antyszczepionkowe, doprowadzi do powrotu innych groźnych chorób, o których myślimy obecnie tylko w aspekcie historycznym. W nieodległej przeszłości , w latach 1993-1996 w sąsiadujących z nami krajach powstałych po rozpadzie ZSSR, doszło do epidemii błonicy, odnotowano tysiące przypadków zachorowań pośród niezaszczepionych kompletnie dzieci i dorosłych, którzy nie otrzymali dawek przypominających szczepionek oraz bardzo wysoką 10% śmiertelność.

Środowiska niechętne szczepieniom cechuje wielka gorliwość i przekonanie o potrzebie ochrony ludzkości przed szczepieniami jako przyczyny coraz częściej występujących chorób o niedostatecznie wyjaśnionej etiologii, między innymi autyzmu. Pomimo przeprowadzenia wielu wiarygodnych badań i analiz nie potwierdzono występowania takiego związku. Zacytuję tu prezydenta Obamę, który w wyemitowanym wywiadzie w telewizji NBC powiedział: "Rozumiem, że niektórzy rodzice mogą mieć różne obawy, ale nauka jest niepodważalna".

Szczepionki i dane statystyczne

prof. Leszek Szenborn: - Szczepionki są skutecznym i bezpiecznym narzędziem zapobiegania chorobom wywoływanym przez wirusy i bakterie. Kto boi się szczepienia, skosztuje choroby. Statystyki przypominają, jak żyło się w czasach, gdy liczono tylko na "naturalną odporność" . Z powodu odry w Polsce zmarło w 1955 roku 365 osób, a zachorowało 86 649 i odpowiednio w innych wybranych latach, np. 1964 - 256 zgonów /131 534 zachorowań oraz w 1973 r. 109 zgonów/196 109 zachorowań. W roku 1951 zmarło 1377 osób, głownie niemowląt, z powodu krztuśca.

Choroba Heinego-Medina (poliomyelitis) doprowadziła do trwałego kalectwa ponad 6 tysięcy polskich dzieci i młodzieży, a aż 348 z nich zmarło. Jeszcze 7 lat temu w naszej klinice mieliśmy pod opieką 260 pacjentów z przewlekłym wirusowym zapaleniem wątroby typu B, aktualnie dzieci zakażają się sporadycznie i to niestety od własnych matek, które uległy epidemii zakażeń jeszcze przed wprowadzeniem powszechnych szczepień przeciw WZW B.

Nie widujemy także przypadków świnki, które licznie zapełniały sale naszej kliniki z powodu bardzo częstych powikłań: zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenia trzustki i jąder, a które zanikły po wprowadzeniu trzyskładnikowej szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce, w skrócie zwanej MMR.

Więcej o:
Copyright © Agora SA