Nieobniżanie gorączki u dziecka - głupia moda czy uzasadnione działanie?

Internautki kłócą się, czy nieobniżanie gorączki poniżej pewnego pułapu to mądre działanie, czy może jednak efekt "ciemnoty" i zgubny wpływ internetowej mody. A co twierdzą lekarze - obniżać od razu czy czekać?

Wytyczne dotyczące obniżania gorączki zmieniły się od czasów naszego dzieciństwa. Nic więc dziwnego, że temat wzbudza skrajne emocje i rodzi wiele pytań. Przykładem może być burzliwa dyskusja z forum "Małe dziecko", dotycząca gorączki u dzieci i tego, czy należy ją w ogóle obniżać, a jeśli tak - od ilu stopni. Która matka nie pamięta z czasów swojego dzieciństwa zmartwionych spojrzeń rodziców, kiedy wyjęty spod pachy termometr wskazywał kilka kresek powyżej 37? Stan podgorączkowy oznaczał kiedyś porę na podanie leku obniżającego temperaturę ciała - jakiekolwiek odchylenie do pożądanych 36,6 stopni było niemile widziane. Teraz jest inaczej, co zauważyła internautka dendryt3, zakładając wspomniany wątek na forum i tym samym wkładając kij w mrowisko.

"Ostatnio wśród znajomych mam obserwuję modę na nieobniżanie gorączki lub czekanie do X stopni, gdzie X uważają za 'bezpieczną' temperaturę. Wiedzę czerpią z netu, rzadziej od matek lub teściowych, argumentując to tym, że 'organizm sam walczy z chorobą'" - pisze dendryt3, a dalej zastanawia się: "Czy to przejściowa moda, czy totalna ciemnota żywcem wzięta z ludowych pseudo-mądrości szerzy się teraz przez internet?" i przestrzega: "Drogie mamy, czy wiecie w ogóle czym grozi nieobniżana gorączka u dziecka? STOP! Nie wpisujecie nic w Google!".

Tylko, czy rację ma ona, czy matki, które uważają, że na pewnym etapie organizm rzeczywiście zwalcza infekcję i nie należy mu w tym przeszkadzać?

Czekać, nie podawać od razu

Odpowiadające założycielce wątku mamy piszą, że z obniżaniem gorączki u dziecka rzeczywiście należy zaczekać dopóki temperatura nie przekroczy pewnego pułapu (tu opinie internautek są różne - od 38-38,5 stopnia) i zapewniają, że swojej wiedzy nie czerpią z niewiarygodnych źródeł, tylko od lekarzy: "Głupotą jest krytykowanie czegoś, o czym nie ma się pojęcia" - emocjonuje się zjawa1. "W 100% uzasadnione i udowodnione naukowo jest to, że temperatury do 38,2 nie powinno zbijać się środkami farmakologicznymi! Jeśli dziecko źle się czuje, to robimy mu jedynie chłodne okłady. Dlaczego tak radzą mądrzy lekarze? Ano dlatego, że wiedzą, iż temperatura to sygnał od organizmu, że ten walczy z infekcją, jednocześnie wytwarzając przeciwciała obronne przed intruzem".

"Jak zapodasz farmakologiczny lek to upośledzasz powstawanie przeciwciał walczących z infekcją" - kontynuuje. - "W rezultacie infekcja trwa dłużej, częściej przeradza się w nadkażenia bakteryjne. Nawet bajka dla dzieci pt. 'Było sobie życie' o tym wspomina. To nie jest moda, tylko czyste, racjonalne i zdroworozsądkowe podejście do faktów, a podawanie ibuprofenu w celu obniżenia gorączki do 38 stopni, jest kompletnym aktem bezmyślności i braku wiedzy" - kończy swą wypowiedź internautka. Jej zdanie podziela większość wypowiadających się w wątku kobiet.

Zbijać, nie czekać

Część biorących udział w dyskusji mam przyznaje jednak, że woli zbijać podwyższoną temperaturę u dziecka dużo wcześniej. Dotyczy to szczególnie tych z nich, których dzieci miały w przeszłości atak drgawek gorączkowych. Justyna198515 napisała: "Ja zbijam gorączkę, bo dla mnie każda jest niebezpieczna. Narażanie dziecka jest dla mnie głupotą. Środki na gorączkę są bezpieczne, natomiast gorączka nie" i od razu otrzymuje odpowiedź od thegimel: "Gratulacje. Obniżając niską gorączkę, nie pozwalasz organizmowi dziecka walczyć z infekcją. Wirusy giną właśnie w temperaturze powyżej 37 stopni. I leki obniżające gorączkę to też leki, a nie cukierki i należy je podawać, kiedy są konieczne".

Na tę wypowiedź emocjonalnie zareagowała upartamama, która uważa, że każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie, bo dzieci różnie reagują na gorączkę: "Jeżeli dziecko kiedykolwiek dostało drgawek przy gorączce lub od gorączki zesztywniało to potem rodzic dmucha na zimne. Jeżeli twoje dziecko nie miało takiej reakcji to się nie wypowiadaj. Ja akurat rozumiem matki, które zbijają niskie gorączki. Dla niektórych 37,5 jest już dostatecznie wysoka" - podsumowuje.

Po co w ogóle obniżać?

Jest też grupa mam, które uważają, że kryterium decydującym o tym, czy należy podać dziecku lek obniżający temperaturę, nie powinien być odczyt z termometru lecz samopoczucie dziecka. Należy do nich malazabka.de, która napisała: "Moja córka zawsze wysoko gorączkowała, przy 39,5-40 stopniach potrafi się bawić, skakać i tańczyć, więc nie zbijam gorączki prawie nigdy - chyba, że jej ogólny stan jest nieciekawy lub gdy temperatura wieczorem wynosi ponad 39,5 stopni".

Illegal.alien odpowiada autorce wątku przewrotnie: "Ciemnota. Dlatego NICE (brytyjski instytut zdrowia - przyp. red.) zaleca, żeby obniżać gorączkę tylko, jeżeli dziecko źle się czuje. I to niezależnie od wskazań termometru. I ja tak też robię. W ogóle nie mierzę gorączki, tylko oceniam samopoczucie mojej córki. Nie zauważyłam, żeby coś jej z tego powodu było. Nasz lekarz rodzinny zaleca to samo, co NICE - nie zbijać, chyba, że dziecko się bardzo źle czuje".

Samopoczucie dziecka jest dla wielu rodziców najważniejszym wyznacznikiem tego, kiedy podać lek przeciwgorączkowy i część z nich podaje go wcześniej: "Zawsze obniżam gorączkę od 38 stopni, mam gdzieś dowody naukowe - widzę, że moje dziecko się źle czuje, więc w imię czego mam je męczyć i czekać aż gorączka będzie rosła? To jakaś bzdura i wśród moich znajomych nie ma nikogo, kto by męczył w ten sposób swoje dziecko" - pisze carrie.bradshaw-preston. Zgadza się z nią bramanka: "Sprawa jest indywidualna - jak moje duże dzieci mówią, że się źle czują - podaję środki. Jak nie - czekamy".

A co na to lekarze?

Obserwację dziecka zaleca dr Piotr Albrecht, ale dodaje też, że problemy z obniżeniem wysokiej gorączki u dziecka wynikają m.in. ze stosowania zbyt małych dawek leków oraz podawania ich "zbyt rzadko i nieregularnie - np. kiedy już wystąpi gorączka (wtedy jesteśmy spóźnieni prawie o godzinę)". Lekarze przestrzegają, że wysoka temperatura jest groźna dla małych dzieci. "Długotrwała gorączka wpływa niekorzystnie na pracę wielu narządów wewnętrznych dziecka, zwłaszcza na układ nerwowy i układ krążenia. Może powodować napady drgawek, zaburzenia świadomości, a nawet śpiączkę. Grozi także udarem cieplnym" - przestrzega lek. med. Karolina Turżańska.

O ile stan podgorączkowy (37-38 stopni) jest korzystny dla walczącego z infekcją organizmu, o tyle wysoką gorączkę (powyżej 38,5 stopni) należy obniżać. Oprócz sięgania po środki farmakologiczne (paracetamol, ibuprofen) można też delikatnie chłodzić ciało dziecka okładami - ich temperatura nie powinna być jednak dużo niższa od temperatury ciała, wystarczy 1-1,5 stopnia mniej. "Jeśli te metody nie skutkują, koniecznie sięgnij po leki przeciwgorączkowe!" - podkreśla Turżańska. Trzeba jednak pamiętać, że dzieciom do końca 12. roku życia nie wolno podawać salicylanów (aspiryny, polopiryny) - mogą wywoływać zespól Reye'a, bardzo niebezpieczną chorobę, powodującą uszkodzenie wątroby i mózgu.

Całą dyskusję z forum "Małe dziecko" znajdziecie tutaj .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.