Rozszerzanie diety od kuchni

Jeśli wasze niemowlę ma niebawem zacząć jadać coś więcej niż tylko mleko, a wy nie macie pojęcia, jak macie je karmić - wiedzcie jedno. Wszyscy rodzice są w tej kwestii mocno pogubieni.

Kiedyś mawiało się pogardliwie o młodych matkach, że potrafią rozmawiać tylko o "zupkach i kupkach". Określenie jest na tyle denerwujące, że chyba większość kobiet u progu macierzyństwa obiecuje sobie, że one właśnie tak robić nie będą, o zupkach i kupkach słowa z nikim nie zamienią.

Pierwsze bierze w łeb embargo na omawianie zawartości pieluchy - jak się szybko okazuje kupa jest jednak na tyle ważna, że nie sposób jej przemilczeć. Mija parę miesięcy z bobasem i pojawia się hasło "rozszerzania diety". Okej, więc co to daje się najpierw takiemu maluchowi? Pewnie jakąś marchewkę albo kaszkę. No to idziemy nabyć pierwsze danie. Stajemy przed regałem z jedzeniem dla niemowląt i ?

I okazuje się, że w każdym razie nie jest to "kaszka z mleczkiem".

Trudny wybór

Po pierwsze, rodzajów potraw dla niemowląt jest zatrzęsienie. Po drugie, nie bardzo wiadomo, czy "po 4. miesiącu" to jest to samo co "od 5. miesiąca", czy gluten to coś, czego się trzeba bać, a może nie?, i co będzie lepsze: jabłko, marchewka czy dynia? Pytania się mnożą: ile tego dawać, kiedy dawać, jak dawać i czy w ogóle dawać?

Im bardziej drążymy, tym więcej dylematów. Okazuje się, że jedni zalecają karmić wyłącznie piersią do końca 6. miesiąca, a drudzy każą wprowadzać nowe pokarmy już w 5. Że jedni są zwolennikami podawania papek, a drudzy zwolennikami metody BLW (matko jedyna, co to jest BLW i dlaczego coś, co brzmi jak marka samochodu ma się kojarzyć z jedzeniem?). Są ekolodzy i antyglobaliści (wszystko domowej roboty, jak kasza to jaglana albo orkiszowa), są stronnicy produktów gotowych, sprawdzonych i zbilansowanych.

Chciałoby się kogoś poradzić, z kimś pogadać. Sensownie byłoby porozmawiać z pediatrą, ale ten zwykle nie ma czasu na pogawędki, bo w poczekalni roi się od pacjentów. Mama i teściowa mówią, że kiedyś to się dzieci inaczej karmiło (i mają rację), a potem - zależnie od typu osobowości - albo zmieniają temat, albo biegną, żeby wnukowi ugotować miskę manny lub rosołku na cielęcince. A z koleżankami? Miałyśmy nie rozmawiać o zupce...

Apetyt i ambicja

Od wielu lat zajmuję się pisaniem o diecie niemowląt i małych dzieci. Spotykam się z rodzicami, ze specjalistami, odpowiadam na listy i przeczesuję internet w poszukiwaniu ciekawych postów. I mam takie refleksje:

- rodzice krępują się rozmawiać o żywieniu dzieci. Czasem zachowują się tak, jakby czuli, że powinni się w tym jakoś lepiej odnajdywać, a nie radzą sobie i się tego wstydzą. Tak, jakby bardziej wypadało zadać pytanie: "jakie buty wybrać dla dziecka", niż "jaką zupę ugotować niemowlakowi". Apetyt dziecka jest często przedmiotem ich ambicji. Chętnie jedzące dziecko to powód do dumy, dziecko z mniejszym apetytem przysparza trosk. Tak, jakby jego rodzice oblali jakiś ważny egzamin. Martwią się, gdy niemowlę pluje pierwszą zupką, zaczynają stresować przy kolejnych posiłkach, a czasem emocji jest tak dużo, że dziecko staje się "niejadkiem".

- jednocześnie rodzice są spragnieni informacji o żywieniu dzieci. Widać ulgę na ich twarzach, gdy orientują się, że mogą się kogoś poradzić, rozwiać swoje wątpliwości, dowiedzieć o praktyczne sprawy (zupę dawać po karmieniu mlekiem czy przed? łyżeczkę wybrać miękką czy twardą? mięso dawać codziennie czy co drugi dzień? chleb okrawać ze skórki czy nie?). Czyli wstydzą się przyznać, ale jeśli ktoś sam ruszy temat, to chłoną informacje jak gąbka.

Źródło informacji

Na dodatek zalecenia specjalistów w sprawie żywienia niemowląt były dotąd na tyle skomplikowane, że ci rodzice, którzy starali się dokładnie ich przestrzegać, nie mieli łatwo. Schemat (a właściwie dwa schematy, osobny dla dzieci karmionych piersią, inny dla tych "butelkowych") roiły się od szczegółów - gramów, mililitrów i liczb. Karmienie dziecka przestawało być czymś spontanicznym i przyjemnym. Gdy dziecko jadło wedle własnego apetytu, a nie zaleceń z tabel, rodzice często wpadali w popłoch, że je źle - za mało, za dużo, nie tak, jak powinno.

Dobra wiadomość jest taka: od niedawna obowiązuje nowy schemat żywienia niemowląt. Jest dużo prostszy i dopasowany do indywidualnych potrzeb dziecka. Co dokładnie się zmieniło? O tym przeczytacie w sierpniowym numerze miesięcznika "Dziecko" (wydanie cyfrowe tego numeru, na tablety, uzupełniliśmy o dodatkowe tabele i informacje). A w każdym numerze znajdziecie mnóstwo porad, jak sobie radzić z rozszerzaniem diety dziecka. Chcielibyśmy, żeby karmienie malucha nie było dla was przedmiotem zmartwień. Jeśli macie jakieś wątpliwości, czytajcie "Dziecko", a w razie pytań piszcie na dziecko@agora.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA