Dobra figura przemija z ciążą? "Bałam się okrutnie rozstępów i zaczęłam szybko tyć"

Podobno nasze ciało po ciąży zmienia się nieodwracalnie. Czy to znaczy, że kobieta, stając się matką, coś bezpowrotnie traci? A może raczej zyskuje?

Wokół ciąży narosło wiele mitów. Jeden z nich mówi, że po urodzeniu dziecka trudno odzyskać dawny wigor. Kobietom zmienia się figura, biust, skóra... Dlatego, kiedy kobieta zachodzi w ciążę, jednym z jej (licznych, niestety) lęków jest obawa o to, czy będzie możliwy powrót do dawnej seksualnej atrakcyjności. O tych lękach rozmawiam z trzema kobietami: Kaliną - mamą dwuletniego Maksa, Magdą - mamą dwuletniego Kuby i Angeliką - mamą 8-miesięcznego Ksawerego.

Czy Wasze ciało dawało sygnały świadczące o tym, że jesteście w ciąży?

Kalina: Dawało. Bardzo źle się czułam. Jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży, a już miałam mdłości, brzuch zaczął mi pęcznieć. Zaczęłam podejrzewać, że to może być ciąża.

Magda: Pamiętam, że wsiadłam do metra i okropnie się poczułam. Dostałam gwałtownych mdłości. Ale wyraźniejsze sygnały ciało zaczęło mi dawać dopiero około czwartego miesiąca - po prostu zaczął mi rosnąć brzuch. Poza tym nic. Przytyłam tylko osiem kilogramów - długo nie było po mnie widać, że jestem w ciąży. Dwa tygodnie po porodzie ważyłam mniej niż przed ciążą. I tak jest do tej pory. Tak wyszło. Nie miałam też innych ciążowych kłopotów. Przeciwnie. Zaczęły mi gęstnieć włosy, poprawiła mi się cera. Czułam się, jakbym dostała jakiś fantastyczny kosmetyk.

Angelika: Mnie bolał brzuch. Wylądowałam najpierw u gastrologa, ponieważ myślałam, że jestem poważnie chora. Lekarka mnie skierowała na różne badania i zaleciła, żebym odwiedziła ginekologa. I okazało się, że jestem w ciąży.

Aplikacja Moje Dziecko z eDziecko.pl dla rodziców niemowląt. Pobierz za darmo

Co Was najbardziej podczas ciąży zaskoczyło?

Kalina: Pojemność mojego ciała. Mój syn ważył 4 kilogramy.

Magda: Nie wpadłam na to, że przed porodem zrobi mi się taka ciemna pręga na brzuchu. I byłam przerażona, że to zostanie. Ale po kilku tygodniach po porodzie zniknęła. Poza tym nic mnie nie zaskoczyło. Dużo czytałam i wiedziałam, co się ze mną dzieje. Wcierałam też w siebie mnóstwo kremów.

Angelika: Poczułam się kobietą. Chciałam wyeksponować piersi i wszystkie inne krągłości, których się nabiera. Zmieniłam również styl ubierania się, z worków przerzuciłam się na dopasowane rzeczy.

Bałyście się tego, że nie będziecie wyglądać tak, jak przed?

Kalina: Tak, bo zaczęłam szybko tyć. Bałam się okrutnie rozstępów. Dlatego kupiłam sobie kremy ujędrniające. Na początku zapominałam o tym wklepywaniu. Ale im stawałam się grubsza, tym bardziej o tym pamiętałam (śmiech). Przytyłam 25 kg. Jak się odejmie od tego wagę dziecka, łożyska i wód płodowych, to wychodzi, że po ciąży zostało mi ok. 15 kg dodatkowego balastu. Ale nic dziwnego, bo dużo jadłam. Potrafiłam zjeść litr lodów za jednym posiedzeniem. Myślę też, że przytyłam z powodu pogody (śmiech). Rodziłam pod koniec upalnego lata i to spowodowało, że puchłam.

Magda: Bałam się, że rozstępy, które mimo wcierania kosmetyków pojawiły się na krótko przed samym porodem, nigdy nie znikną. Ale teraz nie widzę jakiejś różnicy w skórze.

Angelika: Ja przytyłam w normie, a niczego sobie nie odmawiałam. Uważałam, że to mój czas i mogę się sama rozpieszczać i jeść to, na co mam ochotę.

A jak Wasi partnerzy reagowali na te zmiany?

Kalina: Jak mówiłam, że jestem gruba, to on odpowiadał: "Nie, Kochanie, nie jesteś gruba, jesteś w ciąży". Kiedy już przestawałam widzieć swoje uda, stopy i strasznie marudziłam, on mnie zapewniał "Urodzisz, przejdzie".

Magda: Był na tak. Podobała mu się ta metamorfoza: że jest brzuch, że jest wielki i że wieczorem się porusza. I ta akceptacja dobrze mi robiła.

Angelika: Cały czas utwierdzał mnie w tym, że wyglądam fantastycznie i że ciąża mi służy. Ten podziw w jego oczach to było najlepsze, co mógł mi dać.

Czy w ciąży czułyście się jak naczynie?

Kalina: Raz się tak poczułam. W 6. miesiącu chciałam pojeździć z partnerem samochodem terenowym. Wtedy usłyszałam od lekarza "Pani jest inkubatorem i nie może sobie pozwalać na takie rzeczy". Gdyby nie powiedział, że jestem inkubatorem, to pewnie przy- jęłabym to normalnie. Ale to spowodowało we mnie bunt: "Jestem przyszłą matką, a nie inkubatorem".

Magda: Nawet mi to do głowy nie przyszło. Mieliśmy taką spółkę z młodym: ja robiłam coś dla niego, na przykład puszczałam mu fajną muzykę, a on wieczorem po-zwalał mi się wygodnie ułożyć. Rozmawialiśmy dużo ze sobą. Nie miałam też takiej sytuacji, że ktoś rozmawiał z brzuchem, a mnie pomijał.

Angelika: Nie. Pod koniec ciąża stała się męcząca fizycznie i to, że ubieranie trwało koszmarnie długo, a wyjście do sklepu zajmowało trzy razy więcej czasu. Ja, która na co dzień bardzo szybko się poruszam, musiałam przystopować. Ale cały czas wiedziałam, że to jest stan normalny i tak musi być.

Jak sobie poradziłyście z porodem?

Kalina: Kiedy zaczyna cię boleć, to już nie myślisz o tym, jak wyglądasz. Już po tygodniu, kiedy wyszłam ze szpitala, poród przestał być widoczny na moim ciele. Brzuch szybko się wchłonął i opuchlizna zeszła. Po porodzie przyszła rehabilitantka i wręczyła mi zestaw ćwiczeń dla kobiet po cesarce. Wszystko było dokładnie rozpisane i pokazane. I mimo totalnego zmęczenia ćwiczyłam codziennie, bo wiedziałam, że to mi pomoże. Potem zapisałam się na siłownię. Chodziłam 2-3 razy w tygodniu przez pół roku. No i wróciłam prawie do swojej wagi sprzed ciąży, zostało mi półtora kilograma.

Magda: Mnie dużo dało, że mój mąż, Michał, był przy porodzie. I to jego opanowanie, nawet jeśli udawał, to wyszło mu świetnie. Poza tym chodziliśmy do szkoły rodzenia i pilnie słuchaliśmy, co nas czeka. Michał tam się dowiedział o łożysku. I nie był potem zdziwiony, że trzeba je urodzić i że ono wygląda, jak wygląda (śmiech). Natomiast ja w tym całym szoku wszystkich w koło przepraszałam za wszystko: salowe, pielęgniarki, lekarzy. Oni mi odpowiadali: "Tak, tak, my to wszystko wiemy". To nie był najłatwiejszy poród, ale nie wspominam go źle.

Angelika: To naturalne, że kiedy idę do lekarza, pokazuję intymne części ciała i mówię o rzeczach, o których normalnie nie mówi się przy kawie. Pomogły mi położne ze szkoły rodzenia, które zapewniały, że one naprawdę wiele już w życiu widziały i nie ma się czego krępować. No, to robiłam to, co czułam. Jak partner zaproponował, że mnie pomasuje, to mu powiedziałam: "Spróbuj mnie dotknąć, to dostaniesz". Potrzebowałam tylko jego obecności.

Czy po ciąży Wasze ciała się zmieniły?

Kalina: Ja prawie wróciłam do dawnej figury. A jak patrzę na moje koleżanki, to one wracają bardzo szybko do dawnego ciała. Przechodzą na dietę, zapisują się na siłownię, żeby przy okazji robić też coś dla siebie. Oczywiście to trochę trwa, ale jest możliwe.

Magda: Nie, moje ciało się nie zmieniło. Ale raz zdarzyło mi się sięgnąć po gazetę z ćwiczeniami dla kobiet z dziećmi. Pamiętam, że zrobiliśmy je z trzymiesięcznym wtedy Kubą i byłam zachwycona, ponieważ natychmiast po nich zasnął. Poza tym ruch mam zagwarantowany, bo mieszkam na 5. piętrze bez windy.

Angelika: Miałam cesarkę, więc na moim brzuchu zawsze będzie blizna i będzie to dowód na to, że ten poród się odbył. Walczę jeszcze z kilogramami, ale nie napinam się, daję sobie czas. Wiadomo, że wolałabym się zmieścić w wąskie letnie spodnie. W tym roku pewnie ich jeszcze nie włożę, ale kto wie, może w przyszłym. Nie można całego zła spowodowanego gorszym wyglądem zwalać na ciążę.

Czy zmieniłyście coś same w swoim wyglądzie?

Magda: Zmieniłam styl ciuchów na bardziej kobiecy. Taką miałam potrzebę. Chyba, żeby sama sobie pokazać, że nie jestem maszkarą.

Angelika: Ja również zaczęłam ubierać się bardziej kobieco. Mam trochę nadprogramowego tłuszczyku na udach i biodrach, ale to wcale nie znaczy, że nie mogę wystroić się w obcisłą sukienkę.

Kalina: Wydaje mi się, że nie. Ale jest jedna rzecz. Jak byłam w ciąży, zaczęłam nosić głębsze dekolty. I to mi zostało, mimo że nie ma już takiego efektu (śmiech). Jednak nie wyglądam jak mamuśka. Pamiętam, że gdy mój synek miał pół roku, spotkałam koleżankę z liceum. Nie wiedziała, że byłam w ciąży, bo długo się nie widziałyśmy. Gadamy sobie, a ja nagle mówię: "Muszę lecieć do dziecka". Wyraz jej twarzy uświadomił mi, że mój wygląd w ogóle się nie zmienił. Ludzie ulegają stereotypowi, że kobiety po ciąży przeistaczają się w zaniedbane mamuśki, a to nieprawda.

Więcej o:
Copyright © Agora SA