Do lamusa, czyli rady, których nie warto słuchać

Nowy człowiek pojawia się w twoim domu, a wraz z nim dziesiątki podpowiedzi i doradców. Wszyscy wiedzą, jak najlepiej dbać o dziecko i jak je wychować. Czasem, owszem, mają rację. Nie znaczy to jednak, że powinni pouczać świeżo upieczonych rodziców na każdym kroku. Bardzo często przekazują przekonania popularne w poprzednich pokoleniach, a dziś dawno obalone przez psychologów i pedagogów. Oto niektóre z nich - wraz z naszym komentarzem.

Dzieci trzeba trzymać krótko

Prawdopodobnie już w szpitalu usłyszysz jakąś mamę, która pochyla się nad swoim maleńkim dzieckiem i z łagodnym uśmiechem szepcze: "Mój mały terrorysto, przecież dopiero zjadłeś. Nie będziesz mną rządził". Zapewne słyszała od kogoś, może nawet od własnej matki, że już maleńkie dzieci trzeba trzymać krótko, bo inaczej zaczynają rządzić rodzicami. Może ty też to już słyszałaś. Nie musisz jednak obawiać się noworodkowego terroru. Maleńkie dzieci nie miewają zachcianek, mają potrzeby. Komunikują je w jedyny dostępny im sposób - płaczem. Kiedy noworodek chce leżeć przy piersi, niekoniecznie chodzi mu o jedzenie. Chce się przytulić, poczuć zapach mamy, uspokoić się - potrzeba bliskości dla małego dziecka jest równie realna jak potrzeba zaspokojenia głodu.

Nie noś, bo się przyzwyczai

Ależ noś, noś do woli. Dziecko nie przyzwyczai się do noszenia dlatego, że lubisz je tulić w ramionach. Jest do noszenia przyzwyczajone od początku swojego istnienia.

W wodach płodowych kołysało się jak w najmilszej kołysce. Kiedy znajdzie się na zewnątrz - szuka tego, co już zna. Tulenie dziecka jest przyjemne, ale bywa ciężko - maluch przez cały dzień domaga się noszenia, ramiona omdlewają, ręce są stale zajęte. Warto przygotować się na to, że będą takie dni, w których niewiele da się zrobić. To normalne i inni rodzice też tak mają. To, że twoje dziecko ciągle chce na ręce, nie znaczy, że robisz coś nie tak. Maleńkie dziecko potrzebuje twojej bliskości. Odpowiadając na jego potrzeby, pokazujesz mu, że jest ważne, że je kochasz, że się o nie troszczysz. Odpuść sobie prace domowe. Jeśli potrzebujesz wolnych rąk, używaj chusty lub nosidła. Za parę miesięcy dziecko zacznie pełzać, raczkować, stawiać pierwsze kroki. Z twoich ramion ruszy w świat - wytulone i spokojne.

Aplikacja Moje Dziecko z eDziecko.pl dla rodziców niemowląt. Pobierz za darmo

Płacze, bo trenuje płuca

Nieprawda. Płacze, bo czegoś chce. Może coś je boli? Może wyrzynają mu się pierwsze zęby? Albo ma mokro i trzeba je przewinąć? A może jest głodne?

Płacz maleńkiego dziecka to prośba o pomoc. Jeśli ktoś sugeruje, że reagując na płacz dziecka, "rozpuszczasz" je, bardzo się myli. Owszem, dzieci, na których płacz nikt nie reaguje, z czasem milkną. Dociera do nich, że nie ma sensu płakać, bo i tak nikt nie pomoże. Ale ta świadomość nie pomaga im w prawidłowym, harmonijnym rozwoju...

Zjedz za mamusię

Być może pamiętasz taką "zachętę" do jedzenia z czasów swojego dzieciństwa. Wkrótce zauważysz, że wiele osób nadal nakłania dziecko do jedzenia za pomocą tych trików.

Możesz też usłyszeć inne rady "pomocne" przy posiłkach - żeby włączyć maluchowi do obiadu bajkę w telewizorze albo dać mu do ręki telefon. W ekstremalnych sytuacjach ktoś może cię zachęcać do karmienia kaszką z butelki przez sen. Nie odwracaj uwagi malucha od jedzenia. Każdy człowiek powinien jeść świadomie. Przecież chcemy wychować zdrowego człowieka, który będzie jadł wtedy, kiedy jest głodny, i nie będzie zajadał problemów czekoladkami. Po pierwsze - nie karmimy na siłę. Kiedy dziecko zaciska usta, nie wkładamy mu łyżeczki do buzi, gdy straci na chwilę czujność. Kiedy mówi "dziękuję" i wstaje od stołu, nie upieramy się, by dojadło mięso albo warzywa. Warto mu zaufać, kiedy mówi, że ma pełen brzuszek.Po drugie - nie przekarmiamy. Pomiędzy posiłkami nie oferujemy przekąsek, nie uspokajamy słodyczami. Nie analizujemy obsesyjnie, co dziecko zjadło. Jeśli ominie jeden posiłek, nic mu się nie stanie, jeśli zje niewiele w ciągu dnia - również nic. Zdrowe dziecko nie pozwoli się zagłodzić. Czasy, kiedy wzorem do naśladowania był pulchny bobas z wałeczkami tłuszczu, odeszły w mroki przeszłości.

Aplikacja Moje Dziecko z eDziecko.pl dla rodziców niemowląt. Pobierz za darmo

Postaw mu granice

Niektórzy ludzie uważają, że już niemowlakowi trzeba pokazać, gdzie jego miejsce. Jak mantrę powtarzają: "stawiaj granice!".

Granic nie trzeba stawiać. One po prostu są - ty masz swoje, dziecko ma swoje. Jeśli nauczysz się je dostrzegać, będzie się wam łatwiej dogadać. Dziecko na przykład ma granice wytrzymałości - jeśli zabierzesz je do supermarketu, szybko przekroczysz jego granicę zmęczenia. Stanie się marudne i płaczliwe. Nie dlatego, że chce ograniczać twoją swobodę, tylko dlatego, że to dla niego zbyt trudne wyzwanie. To, co często jest rozumiane jako "stawianie granic", w praktyce oznacza przekonanie, że dziecko ma być absolutnie posłuszne, podporządkowane nakazom i zakazom. To błędne rozumowanie. Oczekując takiego posłuszeństwa, zupełnie nie liczysz się z dzieckiem. Mało tego, uczysz je, że ma robić dokładnie to, co każe mu ktoś starszy, silniejszy. Teraz tym kimś są rodzice. Za parę lat może to być kolega ze starszej klasy, który zaproponuje mu używki. To nie znaczy, że masz pozwalać dziecku na wszystko, czego ono chce. Ale zawsze lepiej spokojnie wytłumaczyć dziecku, dlaczego mu czegoś zabraniasz, zamiast mówić: "Nie, bo nie".

Jak będziesz niegrzeczny, to cię zabiorę od mamy

Ludzie wtrącają się w wychowanie cudzych dzieci częściej, niż rozmawiają o pogodzie. "Ale jesteś brzydki, kiedy płaczesz", mówi obcy mężczyzna do małego chłopca szlochającego na ulicy.

Nie wie, jaka jest przyczyna płaczu, nie wie, co się stało, nie wie, co sądzi o tym wszystkim jego mama. A może mały właśnie się przewrócił? Może pokłócił się z mamą, a wcale tego nie chciał? Wyobraźmy sobie, że chłopczyk przestraszony patrzy na obcego mężczyznę, potem na mamę, a ona uśmiecha się do niego, i mówi: "Nie, kochanie, pan nie ma racji. Nie jesteś brzydki. Po prostu płaczesz, bo jest ci smutno". Wspierajmy nasze dzieci i słuchajmy ich, gdy chcą nam coś przekazać. Znamy je najlepiej i wiemy o nich o wiele więcej niż wszyscy doradcy świata razem wzięci.

Więcej o:
Copyright © Agora SA