Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. "Już od ciąży trzeba wiedzieć, co jeść. Od tego mamy mózg, żeby myśleć"

Lekarze biją na alarm: polskie dzieci są coraz grubsze, już ponad połowa ma nieprawidłowy wskaźnik masy ciała. - Mam coraz więcej małych pacjentów. Ostatnio trafił do mnie 9-latek ważący 70 kg. Takie dzieci cierpią, wstydzą się swojego ciała - wyjaśnia dietetyczka Alicja Kalińska. Rusza nasza akcja społeczna ?Zdrowy start. Żywieniowa Przemiana Polaków?.

Od kilku lat regularnie docierają do nas alarmujące dane o otyłości polskich dzieci. Z ostatniego raportu UNICEF wynika, że ze wszystkich krajów Europy to właśnie w Polsce w najszybszym tempie przybywa dzieci z nadwagą - teraz ten odsetek wynosi już prawie 20 proc. Z badań nad sposobem żywienia dzieci w wieku od 13 do 36 miesięcy, przeprowadzonych pod kierunkiem prof. Haliny Weker z Instytutu Matki i Dziecka, wynika, że aż 54, proc. badanych dzieci ma nieprawidłowy wskaźnik masy ciała. WHO mówi o jednej trzeciej polskich jedenastolatków z nadwagą, ich liczba w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła dziesięciokrotnie.

Problem otyłości w Polsce dotyczy już przedszkolaków, a nawet dzieci przed 3 rokiem życia.

- Mam coraz więcej małych pacjentów. Kiedyś przychodziły 13 - 14-latki, teraz dzieciaki mają po kilka lat - wyjaśnia dietetyczka Alicja Kalińska z SetPoint, firmy zajmującej się doradztwem żywieniowym. Dlaczego dzieci są coraz grubsze? Jest kilka powodów.

Już tyle dla tego dziecka poświęciłam, to jeszcze muszę jeść to, co on?

Przede wszystkim są to złe nawyki żywieniowe, które panują w domu. Możemy dziecko mówić, że owoce i warzywa są zdrowe i pyszne, ale jeśli sami ich nie jemy, to żadna teoria nie podziała. Czemu sami jemy byle co? - Rodzice, z którymi rozmawiam, często rozumują w ten sposób: już tyle dla tego dziecka poświęciłam, całe życie mu podporządkowałam, to jeszcze muszę jeść to, co on. Nie ma myślenia, że robię to też dla siebie, dla swojego zdrowia, że zdrowe jedzenie to paliwo, poprawia naszą wydolność, nastrój - tłumaczy Kalińska. Poza tym nadajemy jedzeniu rangę, której mieć nie powinno - często staje się nagrodą bądź karą. - Pamiętam, że gdy w dzieciństwie nabiłam sobie guza albo byłam smutna, mama zaprowadzała mnie do cukierni i kupowała eklerkę. I tak mi już zostało, zawsze kiedy jest mi źle, myślę o tym ciastku jako o nagrodzie, mimo że nawet specjalnie go nie lubię - mówi Kalińska.

Zewsząd czyhają pokusy

Bogaty asortyment półek sklepowych i wszechobecne reklamy jedzenia też nie ułatwiają nam sprawy. Zdaniem Anny Januszewicz, psychodietetyka ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, współautorki badania nad psychospołecznymi uwarunkowaniami nadwagi i otyłości, przeprowadzonego w ramach programu TEMPEST, przyczyn rosnącej otyłości w Polsce można upatrywać w pojawieniu się dużej liczby restauracji typu fast food, w szerokim wyborze łakoci w sklepach itd. - To właśnie otyłogenne, tj. obfitujące w pokusy otoczenie, stanowi ważną przyczynę problemu - przekonuje. - Kiedy wokół pełno pokus, ważna jest samokontrola, a trudno o niej mówić u małych dzieci.

Kiedy więc w domu, jak i w szkole, dzieci mają łatwy dostęp do niezdrowych produktów, a ponadto obserwują dorosłych odżywiających się niezdrowo, to mamy efekt w postaci epidemii otyłości. - W 90 proc. przypadków mamy do czynienia z otyłością prostą, a więc taką, która spowodowana jest źle zbilansowaną energetycznie dietą oraz zbyt małą ilością codziennej aktywności fizycznej - wyjaśnia Ewa Jagodzińska, dietetyk kliniczny z Centrum Terapii PROMITIS. Jej zdaniem winy za tak szybki i znaczący wzrost liczby otyłych dzieci w Polsce, należy szukać w zmianie sposobu odżywiania, która miała miejsce w naszym kraju na przestrzeni ostatnich dekad. - Coraz częściej sięgamy po przetworzoną żywność i zapominamy o codziennej aktywności fizycznej, najchętniej odpoczywając w bezczynny sposób. Dzieci są dobrymi obserwatorami - zauważa.

Śniadanie to strata czasu?

Z badania w ramach programu TEMPEST, przeprowadzonego przez badaczy z wrocławskiego SWPS, wynika, że 20 proc. dzieci nie jada codziennie śniadań. Tak, dzieci za rzadko jedzą śniadania. Badania TEMPEST wykazały także, że zdecydowanie za rzadko sięgają po warzywa, za często natomiast spożywają słodkie i słone przekąski oraz słodzone napoje - referuje Anna Januszewicz. Przekonuje, że to bardzo ważne, aby ograniczyć dzieciom dostęp do niezdrowych produktów w szkołach: - Wymiany wymaga asortyment w sklepikach szkolnych - podkreśla współautorka badania. Polskie dzieci wypijają dziennie około dwóch szklanek słodzonych napojów i każdego dnia jedzą niezdrowe przekąski. Niedobory witamin i minerałów, karmienie na siłę oraz nagradzanie jedzeniem to także część polskiej rzeczywistości. Jesteśmy tak zapracowani, że nie mamy czasu zjeść razem rano śniadania? Kwadrans poświęcony rano dla naszego zdrowia to tak wielkie poświęcenie?

Przykre skutki

- Jeśli do nas, rodziców, nie przemawiają argumenty o tym, dziecko otyłe jest narażone na masę chorób, pomyślmy o tym, że to rzutuje przede wszystkim na jego psychikę. Takie dziecko ma niską samoocenę, najpierw się zamyka, izoluje się od grupy, bo uważa, że jest gruby, brzydki i głupi. I potem podobnie w dorosłym życiu, nie panuje nad sobą, ma problemy z relacjami. Bo tak naprawdę w dzieciństwie to właśnie podczas jedzenia uczymy się podejmowania decyzji - co zjem, kiedy zjem, ile zjem i ponoszę konsekwencje swoich wyborów. Jem dużo ciastek, to rośnie mi tyłek. Nie ma tu kogo za to winić, czy być sfrustrowanym, to prosta zależność. Niestety rodzice zdejmują z dzieci tę odpowiedzialność i chowają frustratów - wyjaśnia Kalińska.

Dziwi, że inwestujemy sporo pieniędzy w zajęcia dodatkowe dla dziecka, w naukę piątego języka, a często nie dbamy o rzecz podstawową: czym i jak karmimy nasze ciała. Efekt? Na terapię trafia coraz więcej otyłych maluchów. - Ostatnio trafił do mnie 9-letni Wiktor, ważący 70 kg. Po trzymiesięcznej terapii schudł do 54 kg. Podczas terapii pytam o wszystko, odbywa się ona razem z rodzicami. Czasem widzę złość, wściekłość u dziecka, bo u mnie po raz pierwszy ktoś od nie go coś wymaga, oczekuje odpowiedzialności za swoje postępowanie m.in. za to, co się zjadło - wyjaśnia Kalińska.

Błędy do naprawy

- W okresie dzieciństwa to właśnie otoczenie najsilniej wpływa na to, jak będziemy odżywiali się w przyszłości, gdyż to właśnie w tym okresie kształtują się nawyki żywieniowe, zazwyczaj zgodne z rodzicielskimi - podkreśla Ewa Jagodzińska. A błędy związane z wyrabianiem prawidłowych nawyków są, jej zdaniem, łatwe do skorygowania. Należy dbać o urozmaiconą dietę: - Nie powinniśmy zapominać o żadnej z grup produktów spożywczych i codziennie spożywać produkty zbożowe, mleczne, wysokobiałkowe (ryby, drób, chude mięso lub nasiona roślin strączkowych), warzywa i owoce, a także niewielką ilość tłuszczów roślinnych - wylicza dietetyk.

Podkreśla również wagę codziennego zjadania śniadań, regularnego spożywania posiłków (jemy 4-5 razy dziennie, w odstępach co 3-4 godziny, ostatni posiłek nie później niż 2 godziny przed snem). Ważne by unikać podjadania między posiłkami i nagradzania jedzeniem. Rodzice powinni zawsze pamiętać o drugim śniadaniu dla dziecka w wieku szkolnym: - Dzieci niespożywające posiłku w szkole mają mniejszą wydolność fizyczną i umysłową. Objawiać się to może m.in. osłabieniem koncentracji, rozdrażnieniem i zmniejszeniem odporności na stres - przestrzega Ewa Jagodzińska.

Edukować rodziców i dziadków

Rozwiązania problemu rosnącej liczby otyłych dzieci w Polsce i kwestii niezdrowych nawyków żywnościowych, Anna Januszewicz upatruje z jednej strony w zmianach środowiskowych, czyli wspomnianym ograniczeniu dostępu do niezdrowych produktów w domu i szkole, a z drugiej w uczeniu dzieci zachowywania umiaru w "spożywaniu pokus". - Oczywiście nie ma możliwości zupełnej eliminacji pokus z otoczenia dziecka - podkreśla psychodietetyk. - W tym celu należy edukować rodziców, aby wiedzieli, jak uczyć dzieci samokontroli - wyjaśnia. Jej zdaniem istotne jest również dotarcie do innych opiekunów małego dziecka: - Zauważam, że ważna jest edukacja nie tylko rodziców, ale i dziadków, bo to pod ich opieką dzieci często spędzają większość czasu, zwłaszcza gdy rodzice pracują. Dziadkowie powinni razem z rodzicami stosować spójne zasady dotyczące żywienia dzieci - przekonuje Anna Januszewicz.

Ewa Jagodzińska także uważa, że otyłości wśród dzieci trzeba zaradzić poprzez odpowiednią edukację: - Powinniśmy zadbać o poszerzanie wiedzy na temat prawidłowego odżywiania zarówno wśród dzieci, jak i ich rodziców, gdyż najczęściej błędy wynikają z naszej niewiedzy - przekonuje dietetyk kliniczny. - Warto już w okresie dzieciństwa uświadamiać dzieciom, w jaki sposób prawidłowo komponować codzienne posiłki, pamiętając, że nabyte w tym okresie nawyki zaprocentują w przyszłości. Dobrym pomysłem jest także unikanie sytuacji sprzyjających tyciu, jak choćby wizyt w restauracjach typu fast-food. Niezmiernie istotne jest również propagowania aktywnego trybu życia i zachęcanie do codziennej aktywności fizycznej.

Należy pamiętać, że otyłość i nadwaga w dzieciństwie zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia otyłości w wieku dorosłym i predysponują do pojawienia się problemów zdrowotnych, takich jak wzrost ryzyka wystąpienia cukrzycy typu II czy nadciśnienia tętniczego. - Spora część rodziców jakby nie dostrzega tego problemu u swojego dziecka, a wręcz uważa, że to tylko chwilowe i że na pewno "wyrośnie" - zauważa Ewa Jagodzińska. Czekanie aż dziecko wyrośnie z otyłości nie wystarczy, zmiana nawyków żywieniowych, dawanie dobrego przykładu swoim stylem życia i nauka samokontroli to podstawa. Odchudzanie dzieci musimy więc zacząć od siebie. - Już od ciąży, trzeba wiedzieć, co jeść. Od tego mamy mózg, żeby myśleć - puentuje Kalińska.

Przez najbliższe sześć miesięcy będziemy pisać o tym, co jedzą polskie rodziny. Razem z naszymi ekspertami weźmiemy pod lupę zarówno jedzenie, które ląduje na naszych stołach, jak i produkty dostępne w sklepach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA