Porządek

Porządek, porządek to wróg zwierządek - mruczała kaczka Katastrofa.

Powinno być "zwierzątek" - powiedział pies Pypeć zza łóżka.

Porzątek, porzątek to wróg zwierzątek - zamruczała nadzwyczaj zgodnie Katastrofa.

Sprzątali z Pypciem swój pokój. Katastrofa sama nie wiedziała, czy bardziej jest zadowolona, czy zła. Zadowolona z mruczanki, którą sama wymyśliła, a zła z powodu porządków. Bo oczywiście to wcale nie ona je wymyśliła, tylko Pan Kuleczka.

Pypeć wyszedł zza łóżka, wypychając stamtąd piłeczkę, która zginęła im latem, dwie kredki (obie zielone!), ogon latawca, pudełeczko, pieniążek i kilka małych kolorowych kartoników.

Myślę, że Pan Kuleczka mógł się zdenerwować tą naszą grą na podłodze - powiedział Pypeć.

Rano grali w "Superfarmera" na łóżku Katastrofy i pod koniec trochę się posprzeczali. A potem tak jakoś wyszło, że kartoniki ze zwierzątkami porozsypywały się po całym pokoju. Może nie całkiem same się porozsypywały, ale w każdym razie teraz znajdowali je w najprzedziwniejszych miejscach.

A może to przez ten jogurt? - zastanawiała się Katastrofa.

W czasie gry zgłodniała i przyniosła sobie jogurt z lodówki. Tak jakoś wyszło, że trochę jogurtu wylało się na nią. A trochę na poduszkę. A jeszcze trochę na prześcieradło. A reszta na dywanik. Katastrofa już zmyła jogurt z siebie, a teraz zeskrobywała go z dywanika.

A może przez książki? - zastanawiał się dalej Pypeć. Podnosił książki z podłogi i ustawiał na półce.

Rano, po skończonej grze, przygotował je sobie do przeczytania. To znaczy - zdjął z półki i kilka położył na stosiku z jednej strony swojego legowiska, a kilka na stosiku z drugiej. I jeszcze kilka na trzeciej. A resztę na szafce. No a potem tak jakoś wyszło, że stosiki się przewróciły, a książki z szafki spadły.

I to właśnie wtedy wszedł do pokoju Pan Kuleczka, rozejrzał się i całkiem niepanakuleczkowym głosem powiedział, że tak nie może być, że w takim pokoju nigdy w życiu nic nie będą mogli znaleźć i że prosi, żeby jednak zrobili z tym wszystkim jakiś porządek. I wyszedł. No to zaczęli sprzątać.

Porządek, porządek to wróg zwierządek - znów zamruczała Katastrofa, ale nagle przerwała.

Pypeć spojrzał na nią, potknął się i upuścił jedną z książek.

Jest! - zawołała Katastrofa - Jest, jest, jest! Znalazła się! A myślałam, że już nigdy jej nie zobaczę!

Podskakiwała jak kangur i kręciła się jak bączek. Przez cały czas mocno przytulała do siebie coś małego i różowego.

Moja kochana Mysza Wisza! - wołała Katastrofa - To dlatego ostatnio mi się tak niewygodnie spało! Była w mojej poduszce! A jak zdjęłam poszewkę, to się znalazła!

Drzwi się otworzyły i do pokoju zajrzał Pan Kuleczka.

A może wy wiecie - zaczął dość niepewnym głosem - gdzie się podziała moja...

Żółta muszka! - zawołał nagle zdziwiony Pypeć, wpatrując się w coś, co właśnie wypadło mu z książki.

Katastrofa wciąż przytulała Wiszę, wykrzykując radośnie to i owo.

Była w mojej książce - dziwił się Pypeć. - Tej, którą nam pan czytał ostatnio.

Hm - powiedział trochę niepewnie Pan Kuleczka - widocznie użyłem jej jako zakładki. Nie pamiętam...

Hura, hura! - przerwała Katastrofa, obcałowując ciągle Myszę Wiszę - Niech żyje porządek...!

Pan Kuleczka i Pypeć tak się zdziwili, że nie powiedzieli nic. A Katastrofa jeszcze z rozpędu zaśpiewała:

...przyjaciel zgubionych zwierządek!

Copyright © Agora SA