Zielona farbka! - zażądała natychmiast Katastrofa.
Pypeć przesunął zielony słoiczek. Przez chwilę słychać było tylko ciche posapywanie, szuranie pędzelka i skrzyp nożyczek, tnących papier...
Sprawa wymagała skupienia. Pypeć i Katastrofa robili pudełko na skarby. Pudełko musiało być najpiękniejsze na świecie. Dlatego każdy robił swoje i był pewien, że to jego będzie najpiękniejsze na świecie.
Niebieska farbka! - stanowczym głosem znów zażądała Katastrofa.
Pypeć bez słowa przesunął słoiczek z niebieską naklejką. Skleił już właśnie swoje pudełko i zastanawiał się, jak by je ozdobić. Czy namalować kolorowy kwiatek, czy złotą rybkę. A może złotą rybkę w kwiatki? Albo kwiatek w złote...
Aaa! - zawołała Katastrofa, przerywając Pypciowe rozmyślania - Zrobiłeś to specjalnie! Wszystko powiem Panu Kuleczce!
Co zrobiłem? Co specjalnie? Co powiesz? - rozglądał się nieprzytomnie Pypeć.
Nie udawaj! - złościła się Katastrofa, mocując się z pędzelkiem - Co to za farbka?
Pypeć przyjrzał się słoiczkowi:
No, niebieska - powiedział niepewnie.
Niebieska jest naklejka! A farbka jest przezroczysta! Nie widzisz? - złościła się coraz bardziej Katastrofa.
Rzeczywiście - zgodził się Pypeć. I dodał zdziwiony: - Ale po co ci przezroczysta farbka?
To nie żadna farbka, tylko klej - wyjęczała zrezygnowanym głosem Katastrofa. - Namalowałam klejowe niebo, zamiast niebieskiego! I skleił mi się pędzelek!
Na szczęście zanim Pypeć zdążył się zmartwić, pojawił się Pan Kuleczka. Zabrał Katastrofę razem z pędzelkiem do łazienki i wśród krzyków opłukał. To znaczy opłukał tylko pędzelek, a krzyczała Katastrofa, bo pędzelek nie umiał. Potem Pan Kuleczka przyniósł oboje z powrotem.
A co zrobię z tym niebem? - spytała Katastrofa, żeby Pypeć z Panem Kuleczką nie myśleli, że tak łatwo im się ze wszystkim uda. - Widział pan kiedyś niebo koloru klejowego?
Pan Kuleczka nic nie powiedział, tylko pomalował kawałek nieba na niebiesko. Klejowe plamy od razu zaczęły wyglądać jak chmury!
Hi, hi - ucieszyła się Katastrofa. - Pypeć, miałeś świetny pomysł. Dziękuję!
Dalej poszło już bez przygód. Tylko raz Katastrofie zgubiły się nożyczki, a raz Pypciowi pędzelek. Ale nożyczki zaraz się znalazły - w pudełku Pypcia, a pędzelek też się zaraz znalazł. W pudełku Pypcia. Katastrofa wcale się nie złościła, tylko trochę śmiała.
To niemożliwe! - powiedział Pan Kuleczka, gdy oba pudełka były już gotowe. - Po prostu niemożliwe. Są piękne. Najpiękniejsze na świecie! Oba! A jakie skarby w nich schowacie?
Katastrofa wybiegła na chwilę z pokoju i wróciła niosąc stertę różnych różności.
Myszę Wiszę, mój mały różowy kamyczek - wyliczała w biegu - muszelki i bursztyn, które znalazłam na plaży, trochę piasku w torebce, zasuszony kwiatek z łąki (tam, gdzie oglądaliśmy gwiazdy), kawałek ogona naszego latawca, to coś takie puchate, co nie wiem, co to jest...
Pypeć słuchał bardzo zamyślony.
...złotą kredkę - mówiła dalej Katastrofa - małe mydełko, co tak ładnie pachnie, żołędzia, którego znaleźliśmy, jak spotkaliśmy jeża, koralik z tęczą w środku... Ojej! - przerwała nagle.
Co się stało? - zapytał Pan Kuleczka.
Bo, bo, bo... - zająknęła się Katastrofa - to wszystko mi się nie zmieści...
Pan Kuleczka pokiwał głową. Skarbów faktycznie było bardzo dużo jak na takie pudełko.
A ty co schowasz w swoim? - zapytał jeszcze Pypcia.
Właściwie to już schowałem - odpowiedział Pypeć.
Pan Kuleczka z Katastrofą zdziwieni zerknęli do Pypciowego pudełka. Było puste!
Bo chciałem tam chować swoje marzenia - wyjaśnił Pypeć. - Ich jest bardzo dużo, ale nie zajmują wiele miejsca. Więc tak sobie teraz pomyślałem, że może bym wziął trochę skarbów Katastrofy do swojego pudełka? A Katastrofa wzięłaby trochę moich marzeń do swojego. I wszystko się zmieści.
Hura! - zawołała Katastrofa.
A Pan Kuleczka dodał:
No tak. Chyba właśnie o to chodzi: żeby się dzielić i skarbami, i marzeniami.