Skrzydła

Pan Kuleczka nie bardzo lubił robić zakupy w dużych sklepach. Nawet jeśli - tak jak dziś - towarzyszyli mu pies Pypeć, kaczka Katastrofa i mucha Bzyk-Bzyk.

Szkoda, że nie mam trzeciej ręki - myślał, jak zwykle przy takich okazjach. - Mogłaby mi wyrastać od czasu do czasu. Przynajmniej jak wracamy.

Musiał przerwać rozmyślania i zostawić pełny wózek w kolejce do kasy. Katastrofa z Pypciem i Bzyk-Bzyk właśnie zaczęli bawić się w berka między półkami. Biegali tak szybko, że Panu Kuleczce wydawało się, że są w trzech miejscach naraz.

Wiecie, co? - powiedział, gdy w końcu udało mu się ich złapać i zaciągnąć do kolejki. - Chciałbym mieć sześcioro oczu, bo wtedy łatwo upilnowałbym was wszystkich.

Zdyszana Katastrofa spróbowała wyobrazić sobie Pana Kuleczkę z sześciorgiem oczu i zaczęła chichotać. Pypeć zastanowił się chwilę i powiedział:

Ale jakby się panu zepsuł wzrok, musiałby pan nosić trzy pary okularów! To chyba strasznie niewygodnie!

Katastrofa chichotała coraz głośniej.

Masz rację, Pypciu - zgodził się Pan Kuleczka i opowiedział o swoim marzeniu o trzeciej ręce.

Katastrofa przestała chichotać i powiedziała:

A ja bym chciała mieć prawdziwe skrzydła, a nie takie malutkie, które do niczego się nie nadają!

I spojrzała na Pypcia, czy nie będzie się z niej śmiał. Pypeć się wcale nie śmiał, tylko powiedział cicho:

A ja to bym chciał mieć nawet takie malutkie skrzydła, jak ty...

Bzyk-Bzyk nic nie powiedziała, tylko latała wokół nich, pobzykując wesoło. Może dlatego, że była zadowolona z tego, co miała, a może po prostu dlatego, że nie umiała mówić?

Katastrofa zdziwiła się trochę, że ktoś może chcieć czegoś tak niepozornego jak jej skrzydła.

A ja bym chciała być taka silna jak ty - powiedziała prawie bez namysłu.

Naprawdę? - teraz zdziwił się Pypeć - Uważasz, że jestem silny?

No pewnie - powiedziała Katastrofa. - Pamiętasz, jak nam kredki wpadły za szafkę, to sam ją przesunąłeś.

Pypeć pamiętał, ale myślał, że to nic takiego.

Jakbyś miał skrzydła zamiast łap, to by ci się pewnie nie udało - dodała Katastrofa.

Bzyk-bzyk - zabzyczała potwierdzająco Bzyk-Bzyk.

A jak ty byś miała wielkie skrzydła, mogłabyś się łatwo zgubić - powiedział Pan Kuleczka. - Pomyśl tylko: machnęłabyś nimi kilka razy i już byś była nie wiadomo gdzie.

Katastrofa zrobiła niewyraźną minę. Była bardzo dzielna, ale nie lubiła się gubić.

A poza tym żadne ubranka by na ciebie nie pasowały - dodał Pypeć. - Pewnie by trzeba we wszystkich twoich koszulach, swetrach i kurtkach zrobić dziury na skrzydła...

Właśnie doszli do kasy.

A jakby Pan Kuleczka miał trzy ręce, to by było jeszcze gorzej! - krzyknęła Katastrofa, aż pani kasjerka spojrzała na nią ze zdziwieniem - Do wszystkiego trzeba by doszywać trzeci rękaw!

I skąd brać zimą trzecią rękawiczkę? - zmartwił się Pypeć.

Zapakowali zakupy do toreb i jeszcze długo rozmawiali, co by było, gdyby. W końcu doszli do wniosku, że może najlepiej jest tak, jak jest. A Panu Kuleczce udało się donieść wszystkie zakupy bez trzeciej ręki, bo część toreb wziął Pypeć, a część Katastrofa. Tylko Bzyk-Bzyk nic nie niosła, ale wiadomo, że ona jest jeszcze mała. Za to pobzykiwała im jakąś wesołą piosenkę. I dziwna rzecz... Choć nikomu nic na plecach nie wyrosło, to słowo daję, wrócili do domu jak na skrzydłach!

Copyright © Agora SA