Wiersz

Był wieczór. Pan Kuleczka już dawno przeczytał wieczorną porcję wierszy, pocałował wszystkich na dobre sny i wyszedł z pokoju. Ale kaczka Katastrofa nie mogła zasnąć.

Wszystko przez Pypcia, który z zamkniętymi oczami wciąż coś niewyraźnie mruczał. Katastrofa próbowała udawać, że w ogóle nie zwraca na niego uwagi. W końcu nie wytrzymała i zapytała:

- Co robisz?

Pypeć mruczał dalej. Katastrofa się rozzłościła. Zeskoczyła ze swojego łóżeczka, podeszła cichutko do Pypcia i dmuchnęła mu w ucho.

- Aaaaa! - zawołał Pypeć, podskakując jak na sprężynie. Wreszcie szeroko otworzył oczy.

- Co robisz? - powtórzyła jakby nigdy nic Katastrofa.

Pypeć przez chwilę wyglądał, jakby nie wiedział, co na to odpowiedzieć, aż wreszcie wymamrotał:

- Myślę wiersz.

Katastrofa nie zrozumiała.

- Wierszy się nie myśli, tylko czyta! - powiedziała - Przecież jakby Pan Kuleczka myślał nam wiersze na dobranoc, tobyśmy nic nie słyszeli. Pypeć znów przez chwilę pomruczał z zamkniętymi oczami. Nagle otworzył je i powiedział:

- No tak. Ale zanim się wiersz przeczyta, to trzeba go wymyślić. A żeby wymyślić, trzeba myśleć. Więc ja teraz właśnie myślę wiersz!

I znów zamknął oczy - żeby myśleć, a może żeby odpocząć. Dawno nie powiedział tyle naraz. Katastrofę zaczęło aż skręcać z ciekawości.

- A co jest w tym wierszu? - zapytała.

- Ja i Pan Kuleczka - wymamrotał Pypeć i dodał - Nie przeszkadzaj.

Katastrofa spróbowała nie przeszkadzać. Wytrzymała prawie trzy sekundy.

- A ja też? - spytała od niechcenia.

- Ty? Nie - odparł krótko Pypeć.

- Dlaczego? - zapytała szczerze zdziwiona Katastrofa.

- Bo do "katastrofa" nie ma żadnego rymu - wytłumaczył Pypeć.

- Jak to?! - zawołała Katastrofa.

- Zwyczajnie. Nie ma i już - powiedział spokojnie Pypeć. - Sama spróbuj jakiś wymyślić.

- No, hm... - zamyśliła się Katastrofa. Było ciężko. - Na przykład... hm... na przykład... bofa, zofa i kapelofa.

- Eee tam - wykrzywił się Pypeć i znów zaczął mruczeć. - To nie są żadne rymy!

- Tak?! - rozzłościła się Katastrofa, tym bardziej że wiedziała, że Pypeć ma rację. - No to ciekawe, czy jest jakiś rym do "Pypeć".

- Jest - odparł dumnie Pypeć. Ale nie powiedział jaki. To rozzłościło Katastrofę jeszcze bardziej.

- To czemu nie powiesz? - zawołała, aż się przestraszyła, że zaraz przyjdzie Pan Kuleczka, więc dokończyła szeptem - No, jaki?

- Kapeć - odparł jakoś niepewnie Pypeć.

Katastrofę zatkało.

- Jak to są twoje rymy, to ja już wolę sama wymyślić sobie wiersz! - powiedziała. Zamknęła oczy i zaczęła mruczeć tak jak Pypeć.

Kiedy po jakimś czasie Pan Kuleczka zajrzał do sypialni, zobaczył, że Katastrofa uśmiecha się przez sen. Więc też się do niej uśmiechnął. Pewnie uśmiechnąłby się jeszcze bardziej, gdyby wiedział, że śni jej się długi i bardzo piękny wiersz - z wszystkimi możliwymi i niemożliwymi rymami nie tylko do Katastrofy, ale także Pypcia, Pana Kuleczki, a nawet Bzyk-Bzyk...

Copyright © Agora SA