Sos

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś bawiłem się z moim żółwiem przytulanką w dom.

Ja byłem tatą, a mój żółw przytulanka mamą. Nie mieliśmy tylko z kogo zrobić mnie, więc od czasu do czasu też byłem sobą. Trochę pracowałem jak tata, a trochę się bawiłem jak ja. Opowiadałem żółwiowi, czyli mamie, co mi się przydarzyło w pracy, a żółw, czyli mama, opowiadał, jak się pomysłowo bawiłem i czego nowego się nauczyłem. Bawiliśmy się dość długo i w końcu przyszedł czas na obiad. Zawsze wolę prawdziwy obiad od zabawowego, a w dodatku dzisiaj miał być makaron z moim ulubionym sosem, więc poszliśmy z żółwiem do mamy. I wtedy właśnie coś mi przyszło do głowy.

- Mamo - zapytałem - czy jak byłaś taka mała jak ja, to już się znałaś z tatą?

Mama postawiła przede mną talerz z zupą i uśmiechnęła się.

- O, nie - powiedziała. - Poznaliśmy się z tatą później.

Zupa była bardzo dobra, więc przez chwilę wytrzymałem, żeby nie zadać następnego pytania. Ale kiedy ją zjadłem, nie musiałem już wytrzymywać.

- Dużo później? - zapytałem. - Tak jakby jutro czy za tydzień, czy jak poszłaś do przedszkola?

Mama usiadła naprzeciwko mnie.

- Dużo później - odpowiedziała. - Wtedy już dawno nie chodziłam do przedszkola. - A tata? - zapytałem.

- Tata też nie - wyjaśniła mama. - Był całkiem dorosły i wyglądał bardzo podobnie jak teraz, tylko był trochę szczuplejszy.

Pokiwałem głową, a mama nałożyła mi makaron z moim ulubionym sosem.

- A dlaczego pytasz? - zainteresowała się mama.- Bo chciałem wiedzieć, jak długo będę musiał jeszcze czekać, żeby mieć taką świetną żonę jak ty - odpowiedziałem. - Żółw jest w porządku, ale to jednak nie to samo.

Mama zwykle jest uśmiechnięta, ale w tym momencie uśmiechnęła się jakoś wyjątkowo.

Skorzystałem z okazji i zadałem jeszcze jedno pytanie, które od dłuższego czasu chodziło mi po głowie:

- A co trzeba zrobić, żeby poznać taką świetną żonę jak ty? Bo chciałbym się już zacząć przygotowywać, na razie z żółwiem.

Dziś dowiedziałem się, że żeby poznać taką świetną żonę jak mama, trzeba jej na jakimś przyjęciu oblać sosem sukienkę. Tak w każdym razie tata poznał się z mamą. Ale mama mówi, że są jeszcze inne sposoby. Całe szczęście. Szkoda by mi było wylewać taki dobry sos, jak robi moja mama!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.