Zabawki własnej roboty

Sznurki, pudełka po butach, butelki, nakrętki To, co z pozoru nadaje się tylko do wyrzucenia, może stać się materiałem na wspaniałą zabawkę.

W sklepach z zabawkami można dostać wszystko, o czym wydają się marzyć dzieci. Psychologowie podkreślają jednak, że dzieci do około 8. roku życia najlepiej bawią się wtedy, kiedy uruchamiają swoją wyobraźnię. Dlatego właśnie samochód z kartonu może okazać się bardziej atrakcyjny niż zdalnie sterowane auto.

COŚ Z NICZEGO

Joanna Raczyńska, mama 4-letniej Alicji i 2-letniego Antosia, prowadzi blog "A tak się bawimy" (bawimy-sie.blogspot.com), na którym umieszcza zdjęcia niezwykłych konstrukcji, domków, klocków i gier. Wszystko wykonane jest z najprostszych materiałów: butelek, nakrętek, opakowań.

- Niektóre rzeczy wymyślam sama, niektóre podglądam u innych, czasem trochę je zmieniam i robię po swojemu tak, żeby przypadły do gustu moim dzieciom - tłumaczy. - Patrzę na pudełko po serku i zastanawiam się: Co by to mogło być? Głowa węża? Sukienka dla laleczki? A może tors robota?

TWÓRCZA SWOBODA

Wymyślanie zabawek rozwija wyobraźnię. Lornetka! Trąbka! Ludzik! - wołają maluchy, biorąc do ręki rurki po papierze toaletowym.

Najważniejsze to tworzyć razem z dziećmi, starać się angażować je do pracy: niech tną, kleją, podają narzędzia, przyklejają ozdoby. Tworzenie zabawek rozwija zdolności manualne dziecka. Ćwiczenie palców przy wycinaniu, lepieniu, sklejaniu świetnie przygotuje dzieci np. do nauki pisania. Konstruowanie zabawek jest również sposobem na odreagowanie stresu i pomaga się skoncentrować. Poza tym karton można podrzeć, przerobić, popsuć i nikt nie ma o to pretensji.

Czasami warto dostarczyć dzieciom materiały i zostawić je bez żadnego planu, bez instrukcji obsługi, bez oczekiwań, jak powinien wyglądać efekt końcowy. Joanna często pozwala dzieciom eksperymentować i działać po swojemu. Stara się nie ingerować i obserwuje, co powstaje.

Starsze maluchy, które dużo ćwiczyły z rodzicami, jak czteroipółletni Antek, w końcu same przejmują inicjatywę. Antek, który jest wielkim fanem pociągów, wypatrzył w książce pomysł na wykonanie lokomotywy. Tworzenie zabawki (z pomocą mamy) trwało aż cztery dni! Przez ten czas Antek czuwał, aby wszystko było zgodnie z obrazkiem z książki. Dumna mama, Monika Klejman, natychmiast umieściła zdjęcie tego dzieła na swoim blogu (http://pomyskowo.blogspot.com/).

POZA DOMEM

Także przedszkola, szkoły, ośrodki plastyczne oferują coraz częściej zajęcia z wykorzystaniem surowców wtórnych. Sylwia Wasik-Górska, właścicielka warszawskiej Stacji Plastycznej, prowadzi warsztaty, na których dzieci z rodzicami wspólnie budują zabawki.

- Powstają piękne koniki na biegunach, rajskie papierowe ptaki, tarcze z tektury. To pobudza wyobraźnię - mówi. - Takie działania zachęcają do kreatywności. Dzieci przetwarzają potem stare zabawki: potrafią je przemalować, dokleić im jakąś część lub wyciąć z papieru coś podobnego do nowej zabawki, która ich urzekła.

PRZEDSZKOLE BEZ ZABAWEK

Anna Chełminiak, wychowawczyni w Przedszkolu nr 61 w Warszawie, stwierdziła kiedyś, że gdy dzieci przynoszą do przedszkola swoje zabawki, zaraz zaczynają się kłopoty. Ktoś ma lepsze rzeczy, ktoś nowsze, ktoś komuś zazdrości. Zamiast współpracować, dzieci zaczynają ze sobą rywalizować. Pani Anna, zainspirowana pomysłem niemieckich pedagogów, zaczęła realizować z dziećmi i rodzicami program "Przedszkole bez zabawek". Wprowadzono zakaz przynoszenia własnych zabawek (tylko trzylatki mogły przynosić przytulanki do spania), a na dodatek wszystkie zabawki z przedszkola "wysyła się na wakacje".

Przez trzy wiosenne miesiące, kiedy zabawki są na wakacjach, dzieci mogą tworzyć własne przedmioty do zabawy, wykorzystując przyniesione z domu odpady. Program rusza w marcu, ale już od stycznia rodzice zaczynają gromadzić materiały. Dzieci wspólnie z rodzicami zbierają pojemniki, nakrętki, pudełka, stare firany, ubrania, rajstopy, rzeczy, o których zapomnieliśmy - wszystko, co może się przydać. W tym roku program "Przedszkole bez zabawek" odbył się już po raz ósmy.

- Czy pani sobie wyobraża, ile dzieci może zmieścić się w samochodzie z pudła po fortepianie? - mówi ze śmiechem pani Anna.

SZTUKA WSPÓŁDZIAŁANIA

Wychowawczynie ze zdumieniem stwierdziły, że dzieci nie domagają się tradycyjnych zabawek. Jeśli brakuje im samochodu, to podchodzą do półki, biorą pudło oraz taśmę i zaczynają go robić. Jedno dziecko wchodzi do środka, drugie dokleja kółka, trzecie zauważa, że nie ma świateł, inne zabiera się do robienia kierownicy. Dzieci uczą się współpracować, proszą się wzajemnie o pomoc. Już nie jest ważne, jaką kto ma zabawkę, ważne jest to, co może wymyślić.

- Najwięcej pomysłów mają dzieci ciche, nieśmiałe i raczej wycofane. Te bardziej głośne i "rozrabiające" słuchają ich z uwagą - mówi pani Anna.

Dzieci są cały czas zajęte, nie ma mowy o nudzie - przekonują wychowawczynie. Rodzice są zadowoleni i jednocześnie zaskoczeni. W domu to dzieci nalegają, żeby segregować śmieci dlatego, że coś się później może przydać. A kiedy odkładają na bok opakowanie po serku, to często od razu wiedzą, co z niego powstanie.

TWORZENIE WŁASNYCH ZABAWEK MA MNÓSTWO ZALET:

Mobilizuje do walki z nudą.

Daje poczucie wiary we własne siły nawet najbardziej cichym i wycofanym dzieciom.

Wykorzystuje naturalną pomysłowość i fantazję dziecka.

Rozwija umiejętności takie jak rysowanie, wycinanie, łączenie różnych elementów.

Uczy dłuższej koncentracji na jednym zadaniu.

Pomaga się odstresować.

Uczy współpracy, nie rywalizacji.

Rozwija umiejętności społeczne takie jak zdolność do przedstawienia swojego pomysłu czy wyrażenia sprzeciwu.

Pozwala docenić "gotowe" zabawki.

Uczy segregowania śmieci i uświadamia, że pewne przedmioty mogą być użyte powtórnie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA