Keira Knightley krytykuje Kate Middleton za nieskazitelny wygląd po porodzie? Nie, ona jej współczuje

Keira Knightley w swoim najnowszym eseju wspomina poród córki sprzed trzech lat, a także okoliczności drugiego porodu księżnej Kate Middleton. Media podłapały temat, pisząc, że "Knightley krytykuje księżną". Ale to nie prawda. Aktorka jej współczuje.

Aktorka, Keira Knightley urodziła córkę Edie w 2015 r., dzień przed narodzinami księżniczki Charlotte, drugiego dziecka Kate Middleton i księcia Williama.

Swój najnowszy, pełen wściekłości esej opublikowany w książce „Feminists Don’t Wear Pink (And Other Lies)” (z ang. dosłownie "Feministki nie noszą różu i inne kłamstwa"), brytyjska aktorka, feministka, propagatorka akcji #MeToo i matka trzylatki zaczyna słowami:

Gdy cię rodziłam, moja wagina pękła na dwie części. Krzyczałaś. Miałeś otwarte oczy, ręce w górze. Położyli cię na moim brzuchu, byłaś cała we krwi i mazi płodowej.  Łapczywie ssałaś moją pierś, pamiętam ten przeszywający ból. Pamiętam krew spływającą po moich udach, wymioty, zakładanie szwów. Moje ciało było polem bitwy.

Keira KnightleyKeira Knightley Keira Knightley w maju 2015 urodziła swoje pierwsze dziecko, córkę Eddie

Brytyjskie wiodące media chętnie publikowały fragmenty jej eseju. Szczególnie te odnoszące się do drugiego porodu księżnej Kate Middleton, bo ten temat aktorka też podjęła. Knightley zestawia swoje doświadczenie porodowe z sytuacją, z którą musiała zmierzyć się Kate Middleton po swoim porodzie.

Oglądamy TV. Siedem godzin po porodzie Ona wychodzi ze szpitala, w pełnym makijażu, na wysokich obcasach, z nowo narodzonym dzieckiem na ręku. Taką jej twarz chce oglądać świat. Ukryć. Ukryć ból, ukryć porozdzierane porodem ciało, ukryć piersi, z których wycieka mleko, wyglądać wspaniale i stylowo. Siedem godzin po walce na śmierć i życie (...) stoisz ze swoją córką na ręku, po to, aby panowie fotografowie mogli zrobić ci zdjęcia

 - wspomina sytuację sprzed trzech lat aktorka.

Esej aktorki odbił się szerokim echem w mediach. Zarówno tych brytyjskich, jak i polskich. Dziennikarze szybko stwierdzili, że „Keira Knightley krytykuje Kate Middleton” i że "Keira Knightley zarzuciła Kate promowanie sztucznej rzeczywistości" oraz "Nie owijała w bawełnę”.

W serwisach społecznościowych czytamy setki komentarzy sugerujących, że aktorka bierze udział w wojnie matek, atakuje księżną, krytykuje ją za to, że narzuca kobietom nierealne do spełnienia oczekiwania, że swoimi porodami przedstawia fałszywą rzeczywistość. Nie wszyscy jednak odebrali tekst Knightley jak atak na postawę księżnej Cambridge.

- Wyjaśnijmy to sobie – swoją wypowiedz zaczyna dziennikarka dziennika The Guardian w tekście o tytule: "To czysta mizoginia, że Keira Knightley atakuje księżną Cambridge" i dalej pisze:

Knightley nie atakuje personalnie Kate Middleton za to, że kilka godzin po porodzie pomalowała się szminką. Jej atak nie jest skierowany na drugą matkę,  lecz na świat, który skłania kobiety do ukrywania się.

Knightley w swoim eseju pisała: „Ukryć ból, ukryć nasz strach, ukryć krew, ukryć rozdzierające się podczas porodu ciało, ukryć szalejące hormony”. Jej wściekłość nie jest nakierowana na Kate Middleton, lecz na zakłamanie, tendencje do ukrywania kobiecego świata, spychanie go do podziemia, udawanie, że świat krwi, bólu, hormonów nie istnieje.

Aktorka, pisząc dla feministycznej publikacji, zestawiła swoje doświadczenie z sali poporodowej z sytuacją, która miała miejsce po każdym z trzech porodów księżnej, kiedy kilka godzin po urodzeniu dziecka wychodziła do skandującego i rządnego sensacji tłumu.

Przed każdym porodem Kate jej fani rozbijali wokół szpitala namioty, zajmowali miejsca parkingowe, utrudniali ruch i dojście do szpitala. Według książęcej pary takie zamieszanie wokół narodzin ich dziecka nie było w porządku w stosunku do innych pacjentów szpitala, którzy w dniach porodów księżnej byli pozbawieni ciszy i spokoju. Księżnej Kate nigdy nie udało się zrealizować marzenia o porodzie w domu. Zabraniają tego królewskie procedury, ale, jak widać, skutecznie udało jej się skrócić pobyt w szpitalu do minimum.

Książę William, księżna Kate i jej trzecie dziecko, syn LouiseKsiążę William, księżna Kate i jej trzecie dziecko, syn Louise Fot. Kirsty Wigglesworth / AP Photo

W drodze ze szpitala do domu Kate Middleton musiała trzykrotnie "zaliczyć" obowiązkową sesję fotograficzną z mężem i z nowo narodzonym dzieckiem w ramionach. Upudrowana, uczesana, w odświętnej sukience prezentowała Brytyjczykom nowego człowieka z rodziny królewskiej. Takiego zachowania i obrazka oczekiwali od niej poddani. Ten konkretny moment opisuje w swoim eseju aktorka, współczuje Kate Middleton, że nie miała spokoju, czasu i możliwości zmierzyć się z istotą porodu, z jego siłą, brutalnością i potężnym ładunkiem emocji.

- Interpretacja eseju Knightley w  kontekście ataku na drugą matkę i kobietę to ukazanie smutnej prawdy, że tam, gdzie pojawia się dyskusja o kobiecym świecie i o porodach, automatycznie włącza się przycisk: rywalizacja, porównywanie, upokarzanie, krytykowanie, zawstydzanie - podsumowuje felietonistka brytyjskiego dziennika.

A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Uważacie, że brytyjska arystokracja powinna zrezygnować z - niewątpliwie męczącego dla świeżo upieczonej mamy - zwyczaju prezentowania potomka, czy też "raz na jakiś czas może się poświęcić dla tradycji"? Piszcie w komentarzach albo na adres edziecko@agora.pl.

Powinno cię również zainteresować: Trzy powody, dla których Kate Middleton opuściła porodówkę w ekspresowym tempie

Więcej o:
Copyright © Agora SA