- Jeśli do przemocy słownej i fizycznej zaliczymy zachowania personelu takie jak: szantażowanie, wyśmiewanie, grożenie, krzyczenie, obrażanie, wypowiadanie niestosownych w odczuciu kobiet komentarzy, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu, przywiązywanie nóg do łóżka porodowego, to 16,9 proc. badanych doświadczyło w trakcie swojego porodu lub po porodzie jednej lub więcej z form przemocy - informuje Fundacja Rodzić po Ludzku przy okazji publikacji swojego najnowszego raportu z monitoringu oddziałów położniczych w Polsce.
Upubliczniony w środę 27 czerwca raport powstał na podstawie odpowiedzi 15 tys. kobiet, które rodziły w 2017 lub 2018 roku na polskich porodówkach. Łącznie ponad połowa (aż 54,3 proc.) z nich przyznało, że w trakcie porodu doświadczyło którejś z wymienionych form przemocy, nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich koniecznych procedur.
Wśród nadużyć można wymienić m.in. obecność studentów położnictwa przy badaniu bez zgody rodzącej (doświadczyła tego niemal połowa ankietowanych), brak dbałości o zachowanie intymności przez personel, ignorowanie jej pytań albo używanie niezrozumiałego języka czy zwracanie się do rodzącej bez szacunku.
To także zmuszanie do czegoś przez personel - np. do porodu naturalnego czy karmienia narzuconą metodą (piersią albo mlekiem modyfikowanym) - czegoś takiego doświadczyła nieco ponad jedna dziesiąta rodzących.
Oprócz tego z raportu fundacji wynika, że - gwarantowane prawem - pytanie o zgodę na zabiegi wcale nie jest rutynową praktyką. Prawie połowy rodzących nikt nie pytał o nią przy zakładaniu wenflonu, jedną trzecią przy podawaniu kroplówki z oksyctocyną i niemal tyle samo przy wywołaniu porodu. Do tego, nieco ponad jedna dziesiąta kobiet, które liczyły na znieczulenie zewnątrzoponowe, nie mogły go dostać, bo w szpitalach, w których rodziły, po prostu nie było takiej możliwości.
W sumie, 15,5 proc. ankietowanych stwierdziło, że w trakcie porodu zostało złamane jedno (lub kilka) z jej praw. Jednak tylko trzy proc. z nich zdecydowało się na złożenie skargi w tej sprawie.
Równocześnie ponad jedna trzecia Polek, które urodziły w 2017 lub 2018 roku, w ankiecie przeprowadzonej przez fundację, przyznało, że ocenia doświadczenie porodowe jako "bardzo dobre", a kolejne 38 proc. jako "dobre".
Sama fundacja też widzi pozytywne zmiany w opiece okołoporodowej kobiet. Jeszcze w 2006 r. aż 80 proc. kobiet miało nacinane krocze w trakcie porodu. W latach 2017-2018 nadal sporo, bo ponad połowa (55 proc.), ale to i tak znaczący spadek liczby takich zabiegów.
Zmianą "na plus" na polskich porodówkach okazało się też, to, że bliscy towarzyszący matkom w trakcie porodu nie muszą już płacić za tę możliwość. W polskich szpitalach dostępnych jest też więcej pojedynczych sal do porodów rodzinnych, do tego więcej kobiet ma możliwość pić w trakcie porodu (aż 83 proc. w porównaniu z 38 proc. jeszcze w 2016 r.). Zwiększa się też aktywność rodzących i coraz więcej z nich przygotowuje swój plan porodu.
Oprócz tego więcej kobiet (38 proc. w porównaniu z zaledwie 11 proc. w 2016 r.) miało możliwość dwugodzinnego kontaktu "skóra do skóry" z nowo narodzonym dzieckiem, choć ta kwestia wciąż wymaga dużych zmian. To prawo jest gwarantowane przez Standardy Opieki Okołoporodowej, jednak z jego realizacją nadal niestety bywa różnie.
Podsumowanie raportu przez Fundację Rodzić po Ludzku jest jednak słodko-gorzkie, z przewagą tego drugiego. - Niestety obowiązujące od 2012 roku we wszystkich placówkach położniczych w Polsce Standardy Opieki Okołoporodowej są wdrażane bardzo powoli. Wpływa na to brak konsekwencji wobec placówek naruszających prawo - zarówno ze strony decydentów, jak i samych kobiet - konkluduje fundacja.
Obecnie obowiązujące standardy wciąż nie są więc, nomen omen, standardem na polskich porodówkach. Tymczasem nowe mają zacząć obowiązywać już od przyszłego roku. Minister Zdrowia, Łukasz Szumowski w kwietniu zapowiadał, że "kobieta będzie miała pełną wiedzę na temat przebiegu ciąży i będzie miała wybór, w jakich warunkach chce rodzić".
Szefowa Fundacji Rodzić po Ludzku, Joanna Pietrusiewicz, przypomniała wtedy - i przypomina po raz kolejny przy okazji publikacji raportu - że najpoważniejszym problemem związanym ze standardami opieki okołoporodowej wciąż pozostaje powszechne lekceważenie ich.
Konieczne są kontrole w szpitalach. Bez tego powtórzy się sytuacja z poprzednich lat. Mamy dobre prawo, tylko niewiele placówek realizuje jego zapisy. Mam nadzieję, że nowy Minister Zdrowia rzeczywiście pokaże nam, że opieka okołoporodowa jest jego priorytetem, nie tylko w deklaracjach.
***
Macie własne doświadczenia z polskich porodówek? Ciekawi nas Wasza opinia na temat ich funkcjonowania - z perspektywy rodzących, ich bliskich i pracowników. Jeśli chcecie się podzielić swoimi przemyśleniami, piszcie na adres edziecko@agora.pl. Opublikowane listy nagrodzimy książkami.
Zobacz też: