One naprawdę tam urodziły! 11 najdziwniejszych miejsc porodów

Niektórzy wolą przychodzić na świat w bardziej niekonwencjonalnej scenerii niż na zwykłej porodówce... Zobaczcie, w jakich nietypowych miejscach mogą urodzić się dzieci!

Na parkingu

Takie rzeczy to tylko w stolicy! Pewna Warszawianka urodziła swoje dziecko przed ratuszem na Bemowie - jechała właśnie do szpitala, ale jej samochód utknął w korku. Poród odebrała jedna z urzędniczek, która 15 lat wcześniej pracowała jako położna. To się nazywa zbieg okoliczności! Chłopczyk urodził się w samochodzie, zdrowy, a urzędniczka-położna stwierdziła, że odbierania porodów nigdy się nie zapomina. Zupełnie tak, jak jazdy na rowerze, prawda?

Na parkingu urodziła też Brytyjka Hayley Jayes (na zdjęciu). Na szczęście córka właściciela pubu, przed którym ojciec Hayley zaparkował samochód ze swoją rodzącą córką, jest sanitariuszką i pomogła małej Jasmine przyjść na świat.

Na chodniku

Na finiszu ciąży kobietom często towarzyszy lęk, że nie zdążą dotrzeć na czas do szpitala, kiedy zacznie się poród. Jaką ulgę musiała więc odczuć mieszkanka Minnesoty (USA), Elissa Simonson, gdy zobaczyła szpitalny budynek! A jednak nie zdążyła wejść do środka! Jej mąż wbiegł do szpitala, żeby wezwać pomoc, bo kobieta weszła właśnie w fazę porodu, w której nie mogła już powstrzymywać parcia... Kiedy wybiegł z budynku jakieś 30 sekund później, w towarzystwie personelu medycznego, Elissa leżała już na chodniku, a w ramionach trzymała swoją córeczkę, którą szczęśliwi rodzice nazwali McKenna Rose.

Na dworcu kolejowym

Warszawa już drugi raz pojawia się w naszym zestawieniu, tym razem za sprawą Dworca Wileńskiego. Akcja iście filmowa: siedząca na ławce młoda kobieta zaczęła nagle rodzić. Z pomocą przybył ochroniarz, który odebrał poród, owinął niemowlę w folię termiczną i wezwał pogotowie. 23-letnią mamę i jej córeczkę przewieziono do szpitala, obie miały się dobrze.

Żyłkę podróżnika ma też chłopiec, który przyszedł na świat na dworcu w Poznaniu. Siedząca na peronie kobieta zaczęła uskarżać się na silne bóle. Przeniesiono ją do przedsionka dworcowego komisariatu i wezwano pogotowie. Poród był już tak zaawansowany, że trzeba było go odebrać na miejscu. Mimo pewnych komplikacji, w tym konieczności reanimowania noworodka, wszystko zakończyło się dobrze dla chłopczyka i jego mamy!

W taksówce

Styczniowego kursu na pewno nie zapomni kierowca szczecińskiej taksówki. Jego pasażerka, Mariola Merta, wezwała taksówkę gdy tylko poczuła silne skurcze. Niestety, nie udało jej się dojechać do szpitala, urodziła córkę Michalinę na tylnym siedzeniu samochodu. Poród trwał 7 minut! Młody taksówkarz jeździł nowym samochodem od zaledwie dwóch tygodni i przyznał, że kiedy zorientował się, co się dzieje na tylnym siedzeniu, początkowo najbardziej zmartwił się o stan tapicerki... To nie jedyny przypadek porodu w taksówce, podobna przygoda przydarzyła się kierowcy w Bydgoszczy. W jego samochodzie również przyszła na świat dziewczynka - Maria Klara.

W samolocie

Aida Alamillo była w 35 tygodniu ciąży, kiedy okazało się że musi odbyć podróż samolotem. Filipińskie linie lotnicze zgodziły się wpuścić ja na pokład samolotu lecącego do San Francisco. 41-letnia Filipinka przyznała, że bardzo się bała w czasie porodu. Na szczęście urodziła zdrowego syna i wszystko przebiegło bez komplikacji. W oświadczeniu dla prasy linie lotnicze napisały, że załoga lotu jest przygotowana do odbierania porodów, a na pokładzie znajdowały się trzy pielęgniarki.

Urząd pracy

Pewien poniedziałkowy poranek w Powiatowym Urzędzie Pracy w Sosnowcu pozostanie na długo w pamięci jego pracowników i petentów. Trzydziestoletnia kobieta urodziła dziecko na tamtejszej drewnianej ławce, a poród pomogły jej odebrać dwie inne panie, które tego dnia przyszły do urzędu załatwiać formalności. Po porodzie owinięto chłopczyka kocykiem, który znajdował się w apteczce, a pracująca w znajdującym się w budynku kiosku kobieta podarowała noworodkowi męski T-shirt, żeby mały nie marzł w oczekiwaniu na przewiezienie do szpitala.

W metrze

Dość nietypowo i przedwcześnie zakończył się pewien nocny kurs nowojorskiego metra. Na stacji Chambers Street na Manhattanie 24-letnia kobieta, Wanda Dueno, urodziła syna. Wracała właśnie od znajomych z Queens do domu swojej siostry w Bronksie. Poród  miał miejsce o 01.30, a przestraszona ciężarna była sama w wagonie metra, kiedy poczuła, że zaczyna rodzić. Zaalarmowała motorniczego, który wezwał odpowiednie służby, a zdrowy chłopczyk, którego mama nazwała Libasse, urodził się, gdy pociąg wjeżdżał na stację Chambers Street.

Na weselu

Niektórzy uważają, że już sam widok panny młodej w zaawansowanej ciąży przyciąga uwagę, a co dopiero powiedzieć o świeżo poślubionej mężatce, która spowita w biel, z dużym ciężarnym brzuchem, zaczyna rodzić na własnym weselu? Spełnienie marzeń każdej panny młodej - ślub, który zapamiętają wszyscy zgromadzeni! Mieszkanka francuskiej miejscowości Jallais nie dotarła jednak na przyjęcie, bo zaraz po złożeniu przysięgi małżeńskiej, w trakcie pozowania do zdjęć przed miejskim ratuszem, poczuła pierwszy skurcz. Po nim od razu przyszły następne więc młoda mężatka wróciła do budynku i urodziła tam swoje dziecko!

W samochodzie

Nuda, mówicie? Nic podobnego! Po pierwsze spytajcie znajdującej się najbliżej was kobiety, czy chciałaby urodzić w samochodzie, a po drugie wyobraźcie sobie, że mąż Jennifer Russell, który wiózł swoją ciężarną żonę do szpitala, nagrał cały przebieg porodu telefonem komórkowym i ani na chwilę nie przestał kierować pojazdem! A mówią, że faceci tracą zimną krew na porodówkach! No dobrze, przyznajmy, że Zachary, wspomniany mąż, był zdenerwowany, ale nie przeszkodziło mu to w prowadzeniu, nagrywaniu i dopingowaniu żony. Ta z kolei nadzwyczaj spokojnie urodziła córkę siedząc na fotelu pasażera. Cała akcja rozegrała się na autostradzie w Teksasie (USA).

Jeden poród, różne miasta

Siobhan Anderson, mieszkanka Amityville w stanie Nowy Jork (USA), spodziewała się bliźniąt. Kiedy poczuła, że odeszły jej wody, zadzwoniła do swojego lekarza, który powiedział, że nie  musi się spieszyć i może jeszcze poczekać z udaniem się do szpitala. Podróż okazała się bardzo brzemienna w skutki. Na drodze Southern State Parkway na Long Island kobieta urodziła swojego pierwszego syna - ambulans zdążył dojechać na czas, poród nastąpił na noszach. Drugi syn urodził się w karetce, na poboczu Wantagh State Parkway. Tak oto bliźnięta, Gavin i Declan, urodzili się tego samego dnia, ale w różnych miejscowościach. Dzielna  mama przyznała, że bardziej stresująca dla niej była konieczność urodzenia dwójki dzieci bez znieczulenia niż samo miejsce porodu!

Podczas rezonansu magnetycznego

Jak to tak, ciężarna zaczęła rodzić podczas rezonansu magnetycznego i nie wysunięto jej z tej dziwacznej maszyny, nie przerwano zapisu? Dokładnie tak! Wszystko dlatego, że rodząca zgłosiła się jako ochotniczka do porodu w specjalnie wybudowanym w tym celu urządzeniu - wszystko dla dobra nauki! Dzięki temu wydarzeniu możemy po raz pierwszy zobaczyć, jak wygląda poród z perspektywy wnętrza organizmu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA