Poród - co może cię zaskoczyć

Gdy jesteś w ciąży, z wypiekami na twarzy słuchasz wspomnień mamy, wykładów położnej w szkole rodzenia, zwierzeń przyjaciółek. Przeżywasz swój poród w wyobraźni. Właściwie wiesz, co cię czeka.

Jesteś przygotowana. Ale czy na pewno? Życie czasem nas zaskakuje.

Podręcznikowe porody zdarzają się w podręcznikach - zgodnym chórem mówią zarówno doświadczeni lekarze, jak i położne. Relacje z listów nadesłanych do naszej redakcji tylko to potwierdzają. Nawet doskonale "przygotowane" mamy, które mają za sobą szkołę rodzenia i dziesiątki przeczytanych poradników, są często zaskoczone przebiegiem porodu. Co więcej, potrafią zaskoczyć nawet same siebie. Wyjaśniamy, dlaczego tak się dzieje.

Zawrotna szybkość

Przed porodem dużo czytałam i nie spodziewałam się, że będzie łatwo. Nie bałam się, ale nastawiłam się na ciężką pracę. To miało być jak mozolna wspinaczka na szczyt. Dziś porównałabym to raczej do zjazdu w dół. I to na złamanie karku. O piątej rano obudziły mnie słabe skurcze. Godzinę później nie były już takie słabe. W dodatku powtarzały się co pięć minut! O siódmej po rajdowej jeździe przez miasto byliśmy już w szpitalu. A tam: "Doktorze, szybko, widać główkę!!!". Położna miała rację - mały urodził się piętnaście minut później. - Magda

No cóż, szybkie porody zdarzają się także kobietom, które rodzą po raz pierwszy. Najczęściej jednak są to tylko pozory. Akcja porodowa wcale nie trwa krótko, tylko ciężarna nie czuje pierwszych skurczów. Jeśli wszystko zaczyna się w nocy, może je nawet przespać. Jak to możliwe? Po prostu mniej odczuwa ból. Czasem rodząca nie rozpoznaje pierwszych sygnałów rozpoczynającego się porodu, np. spowodowane skurczami rozwolnienie bierze za zwykłe kłopoty żołądkowe. Gdy wreszcie zorientuje się, co się dzieje, zaczyna się nagle spieszyć. Bierze prysznic, ubiera się, pakuje torbę, jedzie do szpitala, a ruch bardzo przyspiesza rozwieranie szyjki macicy. Nic dziwnego, że na finał nie trzeba długo czekać.

Konieczne znieczulenie

Gdy byłam w ciąży, w ogóle nie myślałam o znieczuleniu. Miałam rodzić naturalnie. Byłam pewna, że odpowiednie oddychanie i techniki relaksacyjne, których się nauczyłam w szkole rodzenia, mi pomogą. Ból jednak mnie zaskoczył. Nie potrafiłam sobie z nim poradzić. Poprosiłam o znieczulenie. Czuję się, jakbym oblała ważny egzamin. - Olga

Ludzie mają różny próg odczuwania bólu. To, co dla jednych stanowi jedynie niewielki dyskomfort, dla innych może być trudne do zniesienia. Nie trzeba się więc obwiniać. U niektórych kobiet, zwłaszcza jeśli nie mogą przyjąć wygodnej pozycji i walczą ze skurczami, ból może być tak wielki, że spowalnia akcję porodową. W takiej sytuacji wskazane bywa znieczulenie zewnątrzoponowe. Jeśli jest prawidłowo wykonane - skurcze stają się niebolesne (choć wciąż odczuwalne) i kobieta może nadal aktywnie uczestniczyć w porodzie.

Niezrozumiała agresja

W czasie porodu zrobiłam awanturę lekarzowi, nakrzyczałam na położną, a własnego nieszczęsnego męża wyrzuciłam za drzwi. Ja, taki spokojny człowiek! Dziś samej trudno mi w to uwierzyć. - Alicja

W czasie porodu kobiety często zachowują się inaczej niż zwykle. Jedne tak jak czytelniczka, walczą jak lwice. Poród wyzwala w nich agresję. Inne, na co dzień zbuntowane, w szpitalu robią się ciche i potulne. To nie tyle kwestia temperamentu, ile wynik działania hormonów. Porodowi zawsze towarzyszy wojna między adrenaliną a endorfinami. Ta pierwsza wzmaga wolę walki, daje siłę, poczucie mocy. Te drugie wyzwalają ciepłe uczucia do mającego się narodzić maleństwa. Dzięki nim kobieta łagodnieje, bardziej przyjaźnie patrzy na świat, nie buntuje się. Zachowanie rodzącej zależy w znacznej mierze od tego, które hormony w jej organizmie biorą górę.

Dotyk, który zamiast pomagać, drażni

Położna w szkole rodzenia radziła, żeby gdy ból będzie silny, mąż masował mi okolice krzyża. W czasie porodu jednak nie pozwoliłam mu się dotknąć. Nie było mi to potrzebne. Miał tylko przy mnie być. - Beata

Masaż może w czasie porodu przynieść kobiecie dużą ulgę. Dobrze więc, by partner potrafił go wykonać. Jednak nie zawsze zdobyte umiejętności będzie można wykorzystać. To, co pomaga jednym, innym wcale nie musi. Wiele kobiet w czasie porodu dotyk rozprasza, drażni, a nawet boli. Masaż z pewnością nie jest dobrym rozwiązaniem dla wszystkich.

Obojętność na wszystko dookoła

To dziwne, ale podczas porodu było mi obojętne, jak wyglądam, czy jestem ubrana, czy nie, czy na sali jest tłum praktykantów. Liczyło się tylko to, co się dzieje z moim ciałem. We mnie. - Dorota

Jeśli kobieta skupia się wyłącznie na rodzeniu, reszta przestaje być ważna. Nie zauważa, a nawet nie słyszy tego, co się wokół niej dzieje. To jest poza jej świadomością. Rzadko zdarza się to w pierwszej fazie, gdy skurcze są jeszcze słabe, a przerwy między nimi dość długie. Na ogół poród przesłania nam świat dopiero wtedy, gdy rusza pełną parą.

Kryzys siódmego centymetra

W pewnej chwili poczułam, że dłużej tego nie wytrzymam. Mam dość, chcę do domu! - Wypuść mnie! Nie będę dziś rodzić! - krzyczałam na męża, który usiłował zastawić sobą drzwi i jakoś przemówić mi do rozumu. Dopiero po jakimś kwadransie zaczęło do mnie docierać, że chyba nie mam innego wyjścia, niż urodzić. - Patrycja

Takie zachowanie wbrew pozorom zdarza się dość często. Na ogół w trudnym momencie porodu, gdy szyjka macicy ma około siedmiu centymetrów rozwarcia. Skurcze stają się wtedy znacznie mocniejsze i dłuższe, a przerwy między nimi dziwnie krótkie. Może się nawet wydawać, że ból nigdy nie mija. Kobieta jest zmęczona (ma już za sobą dobre kilka godzin porodu) i zniecierpliwiona (nie wiadomo, kiedy to się skończy). Na szczęście ten kryzys mija dość szybko. Poród bowiem wielkimi krokami zmierza do finału.

Uboczny efekt parcia

W czasie parcia w pewnej chwili poczułam, że oddaję stolec. Nie byłam w stanie nad tym zapanować! Było mi strasznie wstyd. - Marzena

Głowa dziecka jest duża i twarda. Gdy przechodzi ona przez kanał rodny, naciska na ściany pochwy, które sąsiadują z pęcherzem i odbytnicą. Nic więc dziwnego, że wtedy może dojść do wypróżnienia. Rodzące najczęściej czują się wtedy bardzo zażenowane, ale warto wiedzieć, że dla personelu medycznego to jest zupełnie normalne i nikogo nie dziwi.

Ciało poza kontrolą

Siła skurczów partych mnie przeraziła. Czułam, że nie mam żadnej kontroli nad swoim ciałem. Działo się z nim coś dziwnego, czemu po prostu musiałam się poddać. - Lena

No cóż, macica jest silniejsza niż nasza wola. Faza parcia to czas, w którym jedynym celem organizmu kobiety jest wypchnięcie dziecka na świat. I wielki mięsień, jakim jest macica, musi to zrobić. Jeśli ktoś lubi mieć wszystko pod kontrolą, może być porażony jego mocą.

Bezbolesne nacięcie

Przed porodem bardzo się bałam nacięcia krocza, tymczasem w ogóle go nie poczułam. - Joanna

Nacięcie krocza nie ma prawa boleć. Jeśli tylko położna robi je we właściwym momencie, to znaczy na szczycie skurczu, gdy nacisk główki odcina dopływ tlenu do komórek, odcinając jednocześnie uczucie bólu. Krocze jest wtedy naturalnie znieczulone.

Niepotrzebny mąż

Długo namawiałam męża na wspólny poród. W końcu go przekonałam. Chodziliśmy nawet do szkoły rodzenia. Gdy byliśmy już w szpitalu, okazało się, że wcale go nie potrzebuję, że rodzę nasze dziecko sama. - Agnieszka

Coraz więcej par, gdy zaczyna się poród, zjawia się razem w szpitalu. I bardzo dobrze. Osoba towarzysząca wprawdzie nie rodzi, ale może być bardzo pomocna, stanowi oparcie, daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa. Powinna zatem reagować na sygnały o potrzebnej pomocy. W jednym przypadku może to być masowanie, pomoc w przyjęciu najdogodniejszej pozycji, a w innym po prostu bycie obok i nierobienie niczego więcej.

Moniki Staszewskiej, położnej, wysłuchała Beata Ciepłowska-Kowalczyk

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.