Poradnik taty: 8. miesiąc życia dziecka

Jeżeli jesteś zaangażowanym tatą, prawie wszystko, co do tej pory robiłeś w powszechnym mniemaniu uchodzi za "kobiece". Teraz masz szansę, by swoją troskę o dziecko wyrazić w sposób tak "męski", że bardziej się nie da.

Jeszcze niedawno twoje dziecko nie potrafiło ruszyć się nawet o pół metra, a szczytem jego osiągnięć było przewracanie się z brzucha na plecy albo na odwrót. Ale tamte, względnie spokojne czasy, właśnie odchodzą w przeszłość. Począwszy od siódmego miesiąca, większość dzieci nie tylko potrafi już całkiem nieźle siedzieć, ale też powoli zaczyna raczkować. Tata ośmiomiesięczniaka musi zmierzyć się z faktem, że ma pod opieką ruchliwe i ciekawskie stworzenie, które pozostawione na chwilę bez opieki może dotrzeć w nieprzewidziane i niepożądane miejsce. Również umiejętność siedzenia (a wkrótce także stania) znacząco poszerza zasięg dziecka. Rzeczy, które wcześniej były za wysoko, teraz znajdują się na wyciągnięcie ręki. A któż oparłby się kusząco kolorowemu obrusowi albo plikowi papierów położonych beztrosko na krześle?

Jeżeli nie chcesz nabawić się nerwicy i nie masz możliwości zainstalowania oczu dookoła głowy, powinieneś wziąć pod uwagę nowe umiejętności swojego dziecka i dostosować do nich dom. Chodzi o pogodzenie twoich i jego żywotnych interesów: ono potrzebuje świata do odkrywania, a ty - świadomości, że ten świat będzie dla niego w miarę bezpieczny. Poza tym są jeszcze rzeczy, które nie stanowią dla niego zagrożenia, za to ono może stanowić zagrożenie dla nich - rzeczy, do których ty możesz być mocno przywiązany... Pół biedy, jeżeli chodzi o świeżą, jeszcze nieprzeczytaną gazetę, ale pogryzionej książki czy albumu z reprodukcjami impresjonistów nie odżałujesz tak łatwo. Na większość poniższych zasad zapewne wpadłeś już sam - zwłaszcza jeżeli ich potrzeba ujawniła się po fakcie. Niektóre z nich są dosyć oczywiste, inne z kolei dotyczą raczej rzadkich sytuacji - ale zastosowanie się do nich powinno uchronić cię przed niepotrzebnym stresem, a twoje dziecko - przed nazbyt brutalnym zderzeniem z rzeczywistością. Tato, do dzieła!

Tego się trzymaj

To może brzmieć zabawnie, ale pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, jest spojrzenie na wszystko z punktu widzenia dziecka (który dla ciebie jest, niestety, raczej punktem leżenia). Być może w ten sposób zobaczysz coś, czego nie zauważyłbyś "z góry" - zwisający za stołem kabel od lampki albo fascynujące zbiory monet pod łóżkiem. Oczywiście nie chodzi o to, żebyś każdy dzień zaczynał od przejścia na czworakach przez całe mieszkanie, ale kilka rzeczy możesz wykluczyć już po jednorazowej inspekcji:

Usuń wszystkie cenne przedmioty z zasięgu, a najlepiej z widoku dziecka. Niby banalne, ale często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu rzeczy możemy żałować - kiedy zostaną rozłożone na czynniki pierwsze.

Załóż zaślepki na wszystkie gniazdka elektryczne na poziomie dziecka - poza tymi, które są akurat w użyciu (ale te z kolei lepiej "schować" za szafkami czy kanapą). Zaślepki można dostać w każdym markecie budowlanym - koszt i wysiłek niewielki, a usuniesz w ten sposób jedno z najbardziej działających na wyobraźnię zagrożeń.

Jeżeli masz piętrowy dom, załóż furtki zabezpieczające (można je znaleźć choćby w sieci) na górze i - najlepiej - na dole schodów. To wymaga trochę więcej wysiłku, ale jest tego warte. Kiedy twoje dziecko trochę urośnie, możesz zamontować dolną furtkę kilka stopni wyżej, żeby umożliwić mu kontrolowaną naukę wchodzenia (czy raczej wpełzania) na schody.

Skompletuj apteczkę. Wprawdzie robisz to wszystko między innymi po to, żeby nie była potrzebna, ale nie chciałbyś, żeby w razie czego zabrakło w niej chociażby plastrów, bandaży czy środka do odkażania ran. Do zamrażarki włóż okład żelowy do przykładania na guzy.

W kuchni

Załóż zabezpieczenia na szuflady i niskie szafki - zwłaszcza te, w których trzymasz talerze, sztućce i inny sprzęt gospodarstwa domowego. Zabezpieczenia działają na różne sposoby - niektóre całkowicie uniemożliwiają wysunięcie szuflady np. bez magnetycznego klucza, inne pozwalają wysunąć ją odrobinę (zwykle po to, żeby odblokować mechanizm). Zostaw też jedną szufladę albo szafkę niezabezpieczoną i trzymaj w niej nietłukące naczynia i drewniane łyżki -dziecko musi mieć przecież coś do odkrywania.

Kiedy gotujesz, w miarę możliwości korzystaj z "tylnych" palników i odwracaj patelnie czy rondle rączką w stronę ściany. Podczas gotowania, a zwłaszcza smażenia czy przyrządzania sosów, nie trzymaj dziecka na rękach przy kuchence. Wprawdzie pokazywanie mu, jak gotuje się woda, ma liczne walory edukacyjne, ale pryskające drobiny oleju czy sosu mogą udzielić mu innej, bardziej bolesnej lekcji.

Jeśli nie kłóci się to z twoim poczuciem estetyki, używaj nietłukącej zastawy - jeżeli nie talerzy (jedzenie z plastiku nie jest przyjemne), to przynajmniej misek czy kubków. Twoje dziecko może mieć większy zasięg ramion, niż ci się wydaje, może też np. rzucić swoim kubkiem i trafić w coś innego. Tego, że obrus w takiej sytuacji jest mocno niepożądany, raczej nie trzeba wyjaśniać - zwłaszcza, że mało kogo stać na jego wymianę trzy razy dziennie.

W pokoju dziennym

Dzieci dobrze chowają się ze zwierzętami, ale już z roślinami - niekoniecznie. Rododendron czy fikus postawiony na podłodze może nie przetrwać konfrontacji z dzieckiem i jego chęcią przeżuwania wszystkiego, co wpadnie mu w ręce. Oprócz tego spora część gatunków roślin ozdobnych jest trująca - sprawdź w sieci, czy nie należą do nich twoje ulubione.

Raczej nie uda ci się uchronić twojego dziecka przed wpadnięciem na którykolwiek z mebli, ale możesz spróbować łagodzić konsewencje. Wprawdzie czołowe zderzenie z kantem stołu - klasyczny rodzicielski strach - grozi dopiero biegającym (i wystarczająco wysokim) dzieciom, ale już teraz możesz sprawdzić, czy w twoim mieszkaniu nie ma jakichś "niepotrzebnych" kantów. Oczywiście nie musisz od razu wyścielać wszystkich rogów wszystkich mebli, ale można to wziąć pod uwagę np. kupując nowe - nietrudno znaleźć "bezkantowe" krzesła, a szklany stolik do kawy da się od biedy zastąpić drewnianym.

Nie stawiaj mebli - a zwłaszcza krzeseł, stołu czy kanapy - bezpośrednio przy oknach. Twoje dziecko jest albo wkrótce będzie namiętnym wspinaczem, a okna na pewno nie są stale zamknięte - nie mówiąc o tym, że szkło nie jest dobrą barierą ochronną.

W sypialni

Karuzela i inne wiszące zabawki były dobre dla trzymiesięczniaka, ale już dla półroczniaka mogą okazać się niebezpieczne - może co najmniej zaplątać się w sznurki czy linki.

Wyposażenie łóżeczka warto ograniczyć do minimum - prześcieradło, kołderka, kilka miękkich zabawek. Dziecko w tym wieku nie potrzebuje poduszki, a większe i twardsze zabawki (np. solidnie wypchany miś niemal naturalnych rozmiarów) mogą posłużyć jako podkładka do wspinania się na szczebelki.

Nie zostawiaj wysuniętych szuflad z ubraniami. Po pierwsze, niektóre komody tracą wtedy stabliność, a po drugie, możesz w ten sposób niechcący zrobić "schody" dla twojego dziecka - i tylko od niego będzie zależało, czy zechce z nich skorzystać.

W łazience

Łazienka to jedno z ostatnich miejsc, w których twoje kilkumiesięczne dziecko powinno znaleźć się bez opieki. Staraj się nie zostawiać do niej otwartych drzwi, a jeśli masz fantazję i chcesz być wyjątkowo ostrożny, możesz założyć zamek "na odwrót", z blokadą od zewnątrz. Możliwość zamknięcia się tylko od środka może być ryzykowna już przy średnio rozgarniętym dwulatku - wprawdzie dziecku nic się nie stanie, ale ty najesz się stresu wykręcając zamek z drzwi i słuchając jego histerycznych krzyków.

Trzymaj wszystko, co się da, poza zasięgiem dziecka - na jego poziomie powinno zostać niewiele więcej, niż mydło, gąbka i papier toaletowy. Dotyczy to zwłaszcza środków czystości - duża część z nas stawia je odruchowo np. pod umywalką czy obok muszli klozetowej. Jeżeli nie masz gdzie tego trzymać, zainstaluj sporą szafkę albo półki (mniej więcej na wysokości twojej głowy).

Nigdy nie zostawiaj stojącej wody w wannie czy choćby w misce. Ryzyko utonięcia może wydawać się niewielkie, ale jednak istnieje - a każdorazowe spuszczenie czy wylanie wody jest łatwe i nie męczące, że nie zrobi z ciebie jeszcze paranoicznego rodzica. A skoro już przy tym jesteśmy...

Praktyczne rady na ten miesiąc

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, zmień głęboki wózek na spacerówkę. W spacerówce przypniesz go specjalnymi pasami, a po drugie malec ma znakomity widok. Jeżeli obawiasz się, że zmarznie, włóż do wózka ciepły, podszyty polarem śpiworek. W sklepach i na aukcjach internetowych można kupić specjalne, z dziurkami na pasy.

Opuść dno łóżeczka na najniższy poziom. Nigdy nie wiadomo, kiedy maluch pierwszy raz wstanie.

Gdy dziecko trzyma w rączce jedzenie, nawet na moment nie zostawiaj go samego. Na wszelki wypadek przestudiuj instrukcję udzielania pierwszej pomocy w przypadku zadławienia (www.akogo.pl).

Jeśli maluch nie da się w żaden sposób przewinąć, zmień rodzaj pieluch, jakich używasz. Dla raczkujących dzieci (i ich rodziców) znacznie wygodniejsze są pieluchomajtki.

Malec raźno już wkroczył w świat nowych smaków. Jeśli nie chcesz gotować, posiłkuj się gotowymi daniami ze słoiczków. Produkty do ich przyrządzania pochodzą ze sprawdzonych źródeł i są dostosowane do potrzeb dziecka. Ponadto coraz więcej słoiczków ma certyfikaty BIO.

Więcej o:
Copyright © Agora SA